Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

#6 -Zapamiętaj, nigdy nie zaczepiać lasek z budy.

Dylan PoV:

Zaparkowałem przed szpitalem i westchnąłem zrezygnowany. Jak nie jego prosić o kasę, to kogo? Nienawidziłem miejsca, w którym pracował mój ojciec. Był on lekarzem, a szpitale to zło. Wysiadłem z auta, nie zwracając uwagi na nikogo wjechałem windą na odpowiednie piętro.

-Dobry wieczór, jest ojciec?- zapytałem recepcjonistki, która na mój widok wypięła biust. Takie typowe, ale nieskuteczne.

-Teraz znajduje się w sali sto osiemnaście.- powiedziała z grymasem, a ja ruszyłem w wyznaczonym kierunku. Znałem to miejsce na pamięć.

Bez pukania wszedłem do pokoju, w którym mój ojciec badał jakieś dziecko. Wyglądało na pięć miesięcy góra. Gdzie jest matka? Z tego, co wiem, dziecko do ośmiu roku życia musi mieć opiekę.

-Cześć Dylan.- powiedział ojciec, nie przerywając badań.

Jak na zawołanie do środka wpadła zmachana dziewczyna. Miała na sobie czerwono-czarną koszulę w kratę, jasne rurki i niskie, szare converse. Jej czarne, proste włosy sięgały jej do łopatek. W ręce trzymała kurtkę i reklamówkę. Miałem wrażenie, że widziałem ją już gdzieś

-Już jestem, doktorze Black.- powiedziała, a jej dźwięczny głos utkwił w mojej głowie. Nie zauważyła mnie.

-To dobrze. Dylan za chwilę przyniesie dla Niny mleko.- powiedział ojciec, a ja zmarszczyłem brwi.

-A nie macie od tego jakichś pielęgniarek?- zapytałem zirytowany, za co skarcił mnie wzrokiem, a dziewczyna podniosła na mnie swoje zielone spojrzenie.

Teraz już wiedziałem, skąd ją kojarzyłem. To na nią chłopacy wyklinali ostatnio podczas w-f'u. Podobno swędała się po nocy w centrum i oni ją zaczepili, za co podobno porządnie oberwali po oczach. Mimo wszystko wyglądała na zbyt niewinną.

Nie mogła chodzić po nocach, bo dziewczyna z tak anielską urodą powinna już dawno spać po bajeczce, którą odpowiedziała jej mamusia. Ona zabrała malutką blondynkę na ręce, a ta schowała się w jej włosach.

Pod czujnym okiem ojca poszedłem zrobić te durne mleko. Robiłem je z miliard razy, ponieważ miałem dwuletnią siostrę i czteroletniego kuzyna, a na dodatek Brian czasem kazał mi pomagać w szpitalu.

Gdy wróciłem do sali, mojego ojca już nie było, a dziewczyna kołysała dziewczynkę do niemej melodii. Nie zauważyła mnie. Była wpatrzona w dziecko, jakby było jej całym światem i nic innego się nie liczyło.

A ja nigdy nie lubiłem być ignorowany, nawet jeśli chodzi o dziecko. Odchrząknąłem, a ta podniosła na mnie swój wzrok i przewróciła oczami. Ciekawe, kim dla niej było to małe coś.

-Twoje mleko - powiedziałem obojętnie, podając jej butelkę. Najpierw upewniła się, czy aby na pewno jest odpowiednio schłodzone, a następnie zaczęła ją karmić. Robiła to w taki sposób, że chyba nawet podniecał mnie ten wygląd.- Masz uroczą córkę.

Powiedziałem to tylko dlatego, żeby sprawdzić jej reakcję. I no dobra, to dziecko było urocze. Ta zamiast zaprzeczać tylko się uśmiechnęła, przyciągając do siebie blondynkę.

-Dzięki, ale nie musisz udawać miłego.- odpowiedziała, nawet na mnie nie patrząc. Oh, czyli to jej córka. Ciekawe ile ona ma lat. Nie wyglądała na więcej niż 16.

Westchnąłem i skierowałem się do gabinetu ojca.

-Wiem po co tu przyszedłeś.- powiedział od razu, przewracając oczami. Z portfela wyciągnął 200 funtów i mi je podał.

-Czemu tak mało?- skrzywiłem się, na co obdarzył mnie mrożącym spojrzeniem.

-Szanuj to, że jeszcze Cię utrzymujemy z matką. Ona i tak chciała Cię wywalić z domu, więc ciesz się, że wybiłem jej ten pomysł z głowy.- powiedział ostro.- Zajmij się lepiej szkołą, bo znowu będziesz siedział. Masz 20 lat do cholery!

-Jeszcze 19.- broniłem się.

-W lutym 20.- pokazał mi język.- Dobra, znikaj już, bo muszę obliczyć koszty pobytu tej małej, bo nie jest ubezpieczona.- powiedział, na co zmarszczyłem brwi. Mamusię nie stać nawet na ubezpieczenie? Pff, śmieszne.

-Jadę do Jamie'go i Zack'a.- powiedziałem, a on machnął na mnie ręką. Wyszedłem z budynku i wyjąłem papierosa, kierując się do swojego Ford'a Mustang'a, który swoją drogą kupiłem w salonie w te wakacje.

Po skończonej fajce pojechałem od razu do mieszkania kumpla.

-Siema stary, co tak późno?- zapytał Chris, na co wzruszyłem ramionami. Gdybym im powiedział, że przygotowywałem żarcie dla jakiegoś bachora, wyśmiali by mnie.

-Tak wyszło.- mruknąłem, siadając na dużej, rozkładanej kanapie.- Zack, masz pustą chate?

-No raczej, nie inaczej.- zarechotał, rozwalając się obok mnie.

-Zabiję tą małą sukę.- warknął Connor, przymrużając oczy.- Przez tą szmatę oczy mi łzawią i nie umiem mrugać, patrz.- poskarżył się. On jednak był taki z charakteru i wszystko wyolbrzymiał. Ale i tak nie mogłem uwierzyć, że ta laska mogła im to zrobić.

-Stary, należało nam się. Nie powinniśmy jej zaczepiać. Zapamiętaj, nigdy nie zaczepiać lasek z budy.- powiedział głośno Jamie, który też już od dwóch dni leczył przekrwione oczy.

-Dree Rivera.- powiedział Zack, na co wszyscy zmarszczyli brwi.- Znalazłem ją na Facebook'u. W tle ma zdjęcie z jakimś dzieciakiem i zauważyłem, że obok niej fejm się kręci.

-Pokaż.- wyrwałem jego iphone'a i przyjrzałem się profilowi dziewczyny. Faktycznie w tle miała zdjęcie z Nico czy Niną, nie pamiętam. Ale profilowe zdjęcie miała śliczne, pomimo, że było widać jej twarz tylko z profilu, jak siedzi w siadzie skrzyżnym w jakimś parku.- Zaprosiłeś ją do znajomych?

-No..- wyszczerzył się.- A nawet mam jej snapa.- poruszał znacząco brwiami. Taa, ciekawe czy jej chłopak byłby z tego zadowolony. Bo skoro ma dziecko, to chyba ma też chłopaka, prawda?

★★★

Jamie Berry
Christian McAllister
Zack Beckham
Mark Connor.

Tak nazywają się przyjaciele Dylan'a. Piszę, żeby się nie pogubić :D

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro