Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

#51 -Cieszysz się?

Kilka dni temu wróciliśmy z Londynu do Manchesteru i do teraz nie wiem, co mam ze sobą zrobić. Chodzenie do szkoły nie miało już sensu, bo do końca roku zostały zaledwie dwa tygodnie. Próbowałam zająć się pracą, ale nie mogłam się skupić, więc postanowiłam nie robić nic. Leżałam sobie na łóżku, na moim brzuchu siedziała dziewczynka i podskakiwała w górę i w dół, miażdżyc mi tym wszystkie wnętrzności. Dylan pojechał do dziadka i był na niego wściekły, nie wiem, o co im poszło, ale martwiłam się o chłopaka. A raczej już mężczyznę, mojego mężczyznę.
-Oh mała.- jęknęłam, chwytając ją za biodra. Ta nachyliła się nade mną i dała mi całusa w usta.
- Buzi. - cmoknęła ustami. Uśmiechnęłam się pod nosem, bo ta mała istotka była moja. Podniosłam się do pozycji siedzącej, żeby bardziej opanować sytuację z małą. Ta objęła mnie swoimi malutkimi rączkami i wtuliła główkę między moje piersi. Oh, to strefa Dylan'a, ciesz się, że tego teraz nie widzi. Dlaczego małe dzieci zawsze ciągnie do cycków? Nie miałam pojęcia, ale już kilka razy zauważyłam, jak Nina dobierała się do mnie.. bardziej, niż Dylan. Albo jednak nie, to ten sam poziom. Byłyśmy umówione z Ally i Daniel'em na godzinę trzynastą, a była dopiero jedenasta trzydzieści, więc zaciągnęłam małą piękność na parter, żeby przygotować coś dla Dylan'a na obiad. Posadziłam Ninę na krzesełku dla dzieci i zaczęłam przygotowywać spaghetti dla szatyna. Co do niego, wyprażył z domu, krzycząc na cały regulator do telefonu, nie powiedział mi słowa o tym, kiedy wróci. Byłam trochę zawiedziona jego zachowaniem, bo w końcu skoro jesteśmy razem, to powinien przynajmniej powiedzieć mi, o co chodzi lub o której wróci. Powiedział tylko, że to jego sprawa i nie chce mnie wplątać w konflikt pomiędzy nim, a jego dziadkiem, który moim zdaniem był strasznym chujem, każąc mu wybierać między karierą, a dziewczyną. Oparłam płasko dłonie o blat, bo zrobiło mi się słabo. Zabrałam kilka głębokich wdechów i wydechów, przymykając oczy.. Nina przyglądała mi się z nieodgadnioną miną, nawet przestała zrzucać klocki z blatu, przy którym siedziała.
-Mama ała.- powiedziała pod nosem dziewczynka, wyciągając rączki w moim kierunku.- Mama tu tu.
Wzięłam ją na ręce i zaczęłam nią kołysać tak samo, jak robiłam to, gdy była młodsza. Przygryzłam wnętrze policzka i postawiłam ją na własne nogi, czując się niepewnie. Miałam wrażenie, że zemdleję. Kurwa. Wyłączyłam płytę indukcyjną, gdzie makaron był tylko do nasiąknięcia sosem. Posadziłam Ninę na kanapie i poszłam na górę po swój telefon, klucze od samochodu i dokumenty. Czułam się tak kurewsko niepewnie. Czym prędzej zapakowałam Ninę w fotelik i odjechałyśmy z naszej posesji. Jeszcze nigdy tak długo nie jechałam do starego domu dziadka, teraz już Ally i Daniel'a.
Nie szukając wolnego miejsca na mini parkingu postawiłam swój samochód niemal przed samym wejściem do domu na betonowych kafelkach. Wyciągnęłam małą, która szczerze zdziwiona grzecznie ułożyła mi się na biodrze. Zadzwoniłam dzwonkiem, czego ja się dzisiaj dowiem? Dlaczego dziadek zainteresował się akurat mną? Dlaczego na łożu śmierci mówił do mnie tak podobnie, jak mama? Dlaczego byłam jego nadzieją, tak jak mamy?  Dziadka już tego nie zapytam, pieprzona Evans! Za każdym razem, kiedy wchodziłam do tego jej pieprzonego gabinetu, widziałam to pudło. Widziałam je, ale nie byłam na tyle mądra, żeby sprawdzić, co w nim jest! Otworzyła mi gospodyni domu, weszłam do środka i przywitałam się z małżeństwem. Oni musieli znać odpowiedź na moje pytania, znali go dłużej, niż ja. Zgaduję, że widząc moją minę coś przeczuwali, bo zauważyłam spiętą sylwetkę kobiety.
-Co się działo z dziadkiem przed tym, jak przyszedł na rozprawę sądową, której przyczyną byłam ja?- zapytałam prosto z mostu. Widziałam ich zszokowane miny.
-Skąd to pytanie w ogóle, Dree?- zapytał mężczyzna, obejmując swoją małżonkę. Jakim cudem ta para nie ma dzieci?
-Z moich ust. Po prostu chcę wiedzieć.- wzruszyłam ramionami, posyłając mu blady uśmiech.
-Był chory, to już chyba wiesz..
-Naprawdę?- uniosłam brew, a ton mojego głosu wskazywał znudzenie. Kobieta przewróciła oczami, znała moją cierpliwość, dlatego westchnęła ciężko i ścisnęła dłoń swojego męża, opuszczając wzrok na kolana.
-On.. jeszcze przed Tobą przeżył śmierć.. znaczy był w szpitalu, jego serce się zatrzymało, lekarze stwierdzili zgon, a gdy wieźli go do kostnicy po prostu otworzył oczy, szarpał się, żeby go wypuścili z worka i zapytał się, gdzie jest jego Dree. Nikt nie wiedział co właściwie się tam stało, po krótkich zabiegach wrócił z powrotem do codzienności, lekarze mówili, że to cud. Wtedy zaczął przeszukiwać domy dziecka, a gdy już znalazł osobę, której szukał, czyli Ciebie, zaczął szukać informacji ma Twój temat, zaproponował Ci pomoc finansową, postawił się za Tobą i tak dalej.. w gruncie rzeczy dalej nie wiem, dlaczego tak bardzo się zmienił po tym wszystkim, to było takie coś, jakby miał coś jeszcze do zrobienia i los nie pozwolił mu umrzeć, bo to nie był jeszcze jego czas. Gdy widział, że zadanie zostało już wykonane, po prostu odszedł w pokoju z czystym sumieniem.
Jeśli będzie bardzo źle, postawię Ci na drodze osobę, która się Tobą zaopiekuje.
Poznasz tą osobę w najmniej oczekiwanym momencie, ale wierzę, że pomoże wyjść Ci na prostą.
Było źle.. bardzo źle. Poznałam bardzo dobrą osobę w najmniej oczekiwanym momencie.. Ta osoba pomogła wyjść mi na prostą, pomogła mi, gdy tego potrzebowałam.. Mamo, spełniłaś swoją obietnicę. Po całej rozmowie o tym wszystkim zjedliśmy obiad. Dalej nie wierzyłam w to, że wszystko potoczyło się tak, a nie inaczej. Nie chciałam bardziej zagłębiać w ten temat, nie chciałam już poznawać bardziej tej tajemnicy. Chciałam zająć się teraźniejszością, nie wygrzebywać starych budów z przeszłości i umacniać swoje niewidzialne mury, by w końcu moje bramy same się otwierały na dobrych ludzi, a zamykały na tych złych, fałszywych. Co się stało, już się nie odstanie. Widocznie tak musiało być i koniec. W lepszym humorze wróciłyśmy do domu, samochód Dylan'a już był w garażu. Wrócił do mnie. Weszłyśmy do domu, w tle można było usłyszeć cichą, hip-hopową nutkę Wiz'a Khalify- Black and Yellow. O nie, bo powinno być Black River, jak jeden z moich może nie ulubionych, ale lubianych zespołów. Dylan leżał na kanapie, jego grzywka mimowolnie opadała mu na czoło. Zauważyłam zmianę na jego twarzy, miał niemal cały fioletowy policzek i przecięty łuk brwiowy. Kto mógł mu to zrobić? Zastanawiałam się, czy budzić go teraz i zażądać wyjaśnień, jakby zrobiła każda kobieta, czy może poczekać, aż sam mi powie. Wybrałam to drugie i poszłam wykąpać Ninę, wcześniej wciągając na niego ciepły koc, którym przykrywaliśmy się podczas zimniejszych dni i nocy.
Nina dzisiejszej nocy spała ze mną.
Obudził mnie męski zapach, który obezwładnił moje ciało. Po krótkim dociąganiu pępka otworzyłam oczy i zobaczyłam rozpromienioną twarz mojego chłopaka. Ze zmarszczonymi brwiami dotknęłam leciutko jego policzka, ale widząc grymas na jego pięknej twarzy, szybko zabrałam rękę.
-Kto Ci to zrobił, Dylan?- poczułam jak moje powieki zaczynają robić się mokre. Chłopak zagarnął mnie bez słowa w swoje ramiona i mocno przytulił mnie do siebie.
-Przydupasy tego skurwysyna.- powiedział cicho, kołysząc mną delikatnie na boki.- Nazwał Cię nic nie wartą szmatą, a Ninę bachorem, uderzyłem go dość mocno, bo poleciał na ziemię i jego ochroniarze się na mnie rzucili.
-Kim on jest, żeby mieć własnych ochroniarzy i jakim prawem oni Cię w ogóle dotknęli?- zapytałam wkurzona, pomijając to, że obraził mnie i moje dziecko. On zranił własnego wnuka i to mocno!
-Jest bardzo wpływowym człowiekiem, firmę zakładał sam jako młody facet i wszystko robił od podstaw, nikt mu nie pomagał. Nie był zadowolony z tego, że moja mama wybrała "biedaka" za swojego mężczyznę, uważał się ponad wszystko i jest tak do teraz. Nie pozwolił mojej mamie pracować, uważał, że to tata powinien sam utrzymywać rodzinę i zrobił to, stać go teraz na drogie samochody, wielki dom i wszystko, co dobre. Mój ojciec kiedyś nie był bogaty, ale miał zawsze świetne wyniki w szkole i w ogóle uwielbiał się uczyć, co zawsze wszystkich dziwiło, bo był taki jak ja, czyli bardziej od nauki kochał bardziej imprezy i kobiety, jeśli wiesz, co mam na myśli.
-Oh wiem.- mruknęłam cicho.
-Ej, ej, taki byłem rok wstecz, widzę tą Twoją minę, mała, wypluj te słowa, albo ja Ci pomogę je wypluć.
-Kocham Cię.- wtuliłam się w chłopaka. Ten pogłaskał moje ramię i pocałował prawy obojczyk, splatając nasze palce.
-Ja Ciebie też, mała.
-Czego Twój dziadek od Ciebie chce? Poszedłeś na kurs, zdałeś egzaminy, a on wciąż coś Ci zarzuca, czepia się i tak dalej.
-Powiedzmy, że powiedziałem mu trochę o swoich planach na wakacje, wkurzył się i kazał mi pracować. Debil, jeśli mam zacząć jakąkolwiek pracę, to po wakacjach, do końca wakacji jeszcze jestem uczniem liceum, nie ma prawa mi zabrać czasu, który chcę spędzić z wami,
-Plany na wakacje?- zmarszczyłam nos, ruszając się lekko w miejscu, siku mi się chciało.
-Tak, wyjeżdżamy na cały miesiąc. Ty, ja, Nina, Darcy, moi rodzice, Dominic, Alex i Chris, ale tego ostatniego nie jestem pewny.
-Oh, Eva.. A gdzie jedziemy?- zapytałam ciekawa, podnosząc się. Siła wyższa wygrała, popędziłam do łazienki, a Black za mną.
-Daleko.- zamknęłam drzwi na klucz i załatwiłam Dylan'a za drzwiami, załatwiając swoją potrzebę.- W tym roku zwiedzimy Amerykę południową, zaczynając od Rio, kończąc na Santiago, cieszysz się?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro