Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

#32 -Te cycki są tylko moje i żaden frajer nie będzie ich oglądał.

-Dree, a ty jedziesz?- zapytała mnie nauczycielka, wyrywając z zamyślenia. Zauważyłam, że ludzie zabierali już swoje torby i wychodzili z klasy. Pani Flyn przywołała mnie ruchem dłoni.

-Gdzie?- zapytałam niepewnie.

-Na wycieczkę szkolną do Londynu. Rozmawiamy o tym od prawie czterdziestu minut, co jest z Tobą?

-Nic.- westchnęłam.- Kiedy jest ta wycieczka?

-Za niecałe dwa miesiące, dokładnie od 4 maja do 11, to jak? Mam Cię zapisać?- spojrzała na mnie wyczekująco.

-Nie, nie mogę jechać.- postanowiłam i już chciałam wyjść z klasy, kiedy złapała mnie za ramię. Odwróciłam się w jej stronę.

-Dlaczego?

-Ponieważ w tym czasie będę obchodzić pierwsze urodziny mojej córki.- powiedziałam stanowczo. Ta otworzyła szerzej oczy ze zdziwienia.

-W takim razie może... Zrobisz jej prezent i zabierzesz ją ze sobą?- kiedy dotarł do mnie sens jej słów, zatkało mnie.

-Mam zabrać dziecko na wycieczkę, na której będzie cała ta klasa samych debili i alkoholików? Nie, dziękuje.- zmrużyłam oczy i wyszłam z klasy, trzaskając drzwiami.

Od razu wpadłam na czyjąś klatkę piersiową, zostałam otoczona silnymi ramionami. Zadarłam głowę wysoko do góry, przez co dostałam buziaka w nos.

-Witam panią.- przywitał się chłopak. Odepchnęłam od siebie Dylan'a i spojrzałam w inną stronę.- Jeszcze trochę, a byś mnie staranowała. Czym zawdzięczam sobie to jakże przemiłe przywitanie?

-Nauczycielka chce, żebym wzięła Ninę na jakąś gównianą wycieczkę do jebanego Londynu. Pojebało ją!

-Nasza klasa wyjeżdża do Glasgow. Jak chcesz, to ja mogę was zabrać do Londynu na kilka dni. Dawno tam nie byłem.- chłopak wzruszył ramionami i objął mnie ramieniem.- Ja nie jadę do Szkocji, jakby coś.

-Czemu?

-Powiedzmy, że nie jestem mile widziany na szkolnych wycieczkach w tej budzie.- uciął, a następnie się skrzywił.

-Ale... czemu?- ciągnęłam dalej. Usiedliśmy na prawie pełnej stołówce. Stolik, w którym siedzieliśmy był na środku i był oprócz nas pusty, bo reszta chłopaków była dzisiaj na zawodach z koszykówki.

-Pyskowałem do nauczycieli, zacząłem bitwę na żarcie, przez co mój ojciec musiał płacić za remont całej hotelowej jadalni, dostałem naganę i miałem miesięczne zawieszenie w prawach ucznia. No i nie zdałem.

-W takim razie się zmieniłeś? Teraz byś tak nie zrobił przecież...

-Wydoroślałem.- posłał mi uroczy uśmiech.- A ty? Jaka byłaś kiedyś?

-Dziwna.- zamyśliłam się.- Nie słuchałam nikogo, chodziłam swoimi drogami, pyskowałam, nie zwracałam uwagi na innych... No i miałam wyjebane na to, co się ze mną stanie.

-To prawda, że podsłuchiwałaś opiekunki, jak mówiły o Ninie?

-Tak.- przyznałam.- Dlatego wkradłam się do niej i zaczęłam się nią opiekować. Wobec niej stałam się taka opiekuńcza, bo ta mała istotka mnie zmieniła.

-A mimo to dalej jesteś moją diablicą.- zakręcił pasmo moich włosów na swoim palcu, przysuwając mnie do siebie. Musnął moje wargi swoimi.

-Dylan, jesteśmy w szkole.- zarumieniłam się, zauważając, że większość osób była zwrócona w naszym kierunku.

W sumie, to nie wiedziałam, co jest między nami. Nie byliśmy razem, to na pewno, ale on traktował mnie jak swoją księżniczkę, a moje uczucia do niego z każdym dniem rosły. Powtarzał mi, że jestem jego i nie odda mnie nikomu.

Tej sobotniej nocy, gdy spaliśmy ze sobą, podarował mi prześliczną bransoletkę z małymi kryształkami. Na jej wierzchu były wygrawerowane inicjały D&D. Była przepiękna i bardzo dla mnie ważna.

Na lunch zjedliśmy sałatkę z kurczakiem, którą przygotowałam w domu. Potem chłopak chciał zapalić, więc wyciągnął mnie w miejsce, które jakiś czas temu znalazł z chłopakami i czasem tam palili. Wyciągnął papierosa i odpalił.

-Chcesz?- zapytał ze śmiechem. Zaprzeczyłam ruchem głowy, krzywiąc się. Ten się zaśmiał i skinął głową.- Jak mi się nie chce jechać na tą uczelnię.- jęknął i zaciągnął się nikotyną.

-Ale musisz.- posłałam mu uśmieszek.- Po mnie przyjedzie Chris.

-Na pewno mam Cię nie odbierać?- zapytał, a ja skinęłam głową i przyjrzałam się mu. Włosy ułożone były na żelu do góry, a dół twarzy zdobiła malutka ilość uroczych zaczerwienień po goleniu. Miał na sobie szare dresy z adidas'a, a na górze bluzę z trawką.

-Jedziesz do domu jeszcze?

-Nie, ciuchy na zmianę mam w aucie.- wzruszył ramionami. Przeglądał coś na telefonie.- Lucille mi wysłała snapa swoich cycków.

-Uhh.- nie wiedziałam jak to skomentować, dlatego się nie odzywałam. Dylan chwycił mnie za dłoń i posłał uroczy uśmiech.

-Zablokowałem ją... Wiesz, że bardziej chciałbym widywać Twoje cycki, niż jej zwisy?- zapytał czarująco. Był bardzo blisko mnie, a jego usta haczyły o czubek mojej głowy, mimo, że się uchylił.

-Nnie wwiem.- chciałam się odsunąć, ale ten wyrzucił peta i chwycił mnie mocno za pośladki.

-To za chwilę będziesz wiedzieć.- popchnął mnie na stolik i zawisnął nade mną. Zerwał moją koszulę, a jej guziki rozsypały się po podłodze.

-Ejj! Odkupujesz mi ją!

-Mogę Ci kupić takich dziesięć.- wziął się za całowanie mojej szyi i poprawianie malinek, które zrobił ostatnio.

Pozwoliłam zdjąć mu stanik. Jedną pierś objął swoją dłonią i lekko uciskał, co było kurewsko przyjemne, a na drugiej zaczął lizać i przygryzać sutka. Bawił się nim, zataczał kółka językiem wokół brodawki i drażnił się.

-Te cycki są tylko moje i żaden frajer nie będzie ich oglądał.- na dekolcie zrobił malinkę wielkości pomarańczy i pomógł zapiąć z powrotem stanik.

-Tak, a ta koszula się do niczego już nie nadaje.- powiedziałam trochę zawiedziona. To była pierwsza koszula, którą kupiłam sobie sama.

Chłopak ściągnął z siebie bluzę sprawiając, że materiał koszulki podsunął mu się do góry, a na widok jego wyrzeźbionego brzucha w moim zaczynało się coś dziać. Podał mi bluzę, a ja ubrałam ją na siebie. Była o dużo za duża, ale w samym staniku nie miałam zamiaru paradować po szkole. Koszulę wsadziłam do torby.

-Ej, nie smuć się mała.- chłopak objął mnie ramieniem.- Kupię Ci taką, okej?

-Dobra, ale ma nie kosztować więcej, niż dziesięć funtów, inaczej ją oddam.- powiedziałam. Ten posłał mi uśmieszek.- Dylan?

-Tak kochanie?

-Od dwudziestu minut jest lekcja, ja pierdolę..

-Co teraz masz?

-WF, ale naszego nauczyciela nie ma i mamy zastępstwo z wami.. Cholera..

-Co?

-Mam bluzkę na ramiączkach. Zabiję Cię za te durne pomysły, Black.- westchnęłam i chciałam wejść do szatni, kiedy chłopak znowu mnie zatrzymał.

-Masz, ja i tak mam dodatkową koszulkę.- Dylan podał mi granatową koszulkę. Wzięłam ją i w szatni szybko się przebrałam.

Gdy weszłam na halę, oczy wszystkich ćwiczących oraz trenera skupiły się na mnie. "Co ona ma na sobie?"- usłyszałam od jednej dziewczyny z klasy chłopaka. Przewróciłam oczami.

-Możesz mi wyjaśnić powód swojego spóźnienia?- zapytał nauczyciel. Przygryzłam wargę, bo już wymyślałam jakieś kłamstewko przeciwko nauczycielowi.

-Przeze mnie się spóźniła.- powiedział Dylan, stając obok mnie. Odetchnęłam z ulgą.

-Dlaczego?- mężczyzna uniósł brew. Wyglądał jak rudy naplet. Serio, miał rude włosy obcięte na grzyba, rude, niewyregulowane brwi, krzywy, garbaty nos, piegi, krzywe nogi i był okropnie brzydki i chudy.

-Bo chciałem ją wziąć w kantorku, ale był zamknięty i zrobiliśmy to w magazynku.- rzucił chłopak. Rudy spojrzał na mój dekolt, gdzie był odkryty kawałek mojej malinki.

Zaschło mi w gardle, jak oblizał usta i spłonął rumieńcem. To chyba ja powinnam się zawstydzić, ale postanowiłam ciągnąć tą grę dalej.

-Byliśmy tak pochłonięci przyjemnością, że nawet nie usłyszeliśmy dzwonka.- powiedziałam niewinnie. W myślach śmiałam się jak jakaś zła postać z kreskówki.

-Tak, jęczeliśmy na cały parter. Dziwię się, że nikt nas nie usłyszał. Miałem dwa razy orgazm, a Dree trzy.- mina typa była bezcenna.

-Dobra, koniec! Rozgrzejcie się do ćwiczeń!

-My już jesteśmy rozgrzani.- mruknęłam cicho, ale Dylan to usłyszał. Ścisnął mój pośladek, nauczyciel to widział, ale się tym nie przejmowaliśmy i zaczęliśmy robić rozgrzewkę, jakbyśmy byli zupełnie sami.

Na przykład trzymaliśmy się za ręce na przeciwko siebie, robiliśmy przysiady, a za każdym razem, kiedy byliśmy w górze, dawaliśmy sobie buziaki albo ja siedziałam na jego ugiętych nogach, a on robił brzuszki.

Taki wf mogłabym mieć codziennie.-  przyznałam sobie w myślach.

***

-Wiesz, że masz na plecach napisane "Black"?- zapytał Dylan, podając mi butelkę wody. Upiłam łyka i przygryzłam wargę.

-Nie wiem, ale z chęcią zatrzymam sobie tę koszulkę. Wygląda mega seksi, gdy jestem bez spodni.- zażartowałam, prychając.

Chłopak zadławił się wodą i wypluł ją na kafelki. Spojrzał na mnie z szeroko otwartymi oczami i pokręcił głową.

-Kurwa, wychowałem zboczeńca.- szepnął sam do siebie. Zaśmiałam się, choc to była prawda. To przez niego stałam się trochę zboczona. Trochę bardzo...

-To fajnie.- mruknęłam. Pocałowałam jego policzek, odprowadzając go do wyjścia ze szkoły. Ja miałam jeszcze dwie godziny angielskiego.

Weszłam do sali, a koleżanki Lucille spojrzały na mnie i odwróciły wzrok. Kilka dni temu nauczycielka oznajmiła nam, że Lucille zmieniła szkołę, a jej psiapsi miały mi to za złe, ale się nimi nie przejmowałam.

***

-Przespałaś się z nim?!- krzyknął Chris, zatrzymując ostro samochód na światłach.- Oddałaś mu swoje dziewictwo?

-Nic nikomu nie oddałam, idioto.- przewróciłam oczami.- Po prostu uprawialiśmy seks, jak dwójka normalnych ludzi.

-Czy takich normalnych, to ja nie wiem.- rzucił chłopak.- Zabezpieczyliście się chociaż?

-No nie, ale obliczyłam dni płodne, a teraz mam małe szanse na zajście w ciążę.- powiedziałam, a jego oczy się rozszerzyły.

-Nie zabezpieczyłaś się kretynko! Te obliczanie to jedno, wielkie gówno i nie zawsze działa!- podjechał z piskiem na stację benzynową, stanął na parkingu i wyszedł zbulwersowany z samochodu. 

Po chwili wrócił, a w ręce trzymał reklamówkę. Rzucił mi ją na kolana i ruszył dalej w stronę mojego domu. Dylan napisał mi w trakcie lekcji, że odebrał Ninę od Cornel'a.

-Co to jest?- zapytałam i z ciekawości i zajrzałam do reklamówki. Na chwilę pomyliło mi się na oddychaniu, kiedy naliczyłam dziesięć dużych opakowań prezerwatyw.

-Teraz jestem spokojny.- odetchnął, a po chwili zmarszczył brwi.- Za trzy tygodnie idziemy do ginekologa, jak będziesz w ciąży zabiję najpierw Dylan'a, a potem Ciebie. Kurwa, jak on mógł być tak nieodpowiedzialny?!

Podjechaliśmy pod mój dom, chłopak wziął reklamówkę i wszedł do środka. Ja zamknęłam audi i podążyłam za nim.

-Czy Ciebie do końca pojebało?- krzyknął blondyn, drąc się na cały głos. Chwyciłam go za ramię, żeby nie pobił przypadkiem Dylan'a. Jeszcze nigdy nie widziałam go tak złego.

-O co Ci chodzi?- zapytał zdezorientowany brunet. Nina spojrzała na nas swoimi dużymi, zielonymi oczami. Usiadłam obok dziewczynki na kanapie.

-To są prezerwatywy, a to jest banan.- chłopak wziął ze stołu banana.- Będziemy udawać, że banan to penis.

Usłyszeliśmy dzwonek do drzwi. Blondyn zrobił minę i poszedł otworzyć.

-O co mu chodzi?- zapytał Dylan.

-Nie zabezpieczyliśmy się, a mu odpierdala.- wzruszyłam ramionami.

Nie odpowiedział nic, bo do salonu wszedł Chris, który zaciągnął mojego tatę na kanapę i kazał całej naszej czwórce (razem z Nins) słuchać wykładów na temat zabezpieczenia się.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro