Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

#23 -I pamiętaj, że we mnie masz wsparcie.

-Błagam, nie..- jęknęłam wyczerpana. Zakupy z tym człowiekiem to najgorsze, co mnie w życiu spotkało. Chodził od sklepu do sklepu, oglądał i wymuszał ma mnie zgadzanie się.

-No, ale to jest tylko fotelik Dree! No i mała huśtawka hybrydowa do usypiania. No proszę, proszę, proszę.- prosił Dylan, patrząc na mnie tym swoim czekoladowym wzrokiem.

-No, ale ja już mam jeden fotelik.- powiedziałam, chcąc postawić na swoim. Teraz, gdy już poznałam jego dryw do zakupów, wiedziałam, że nigdy na nie z nim nie pójdę.

-Ale ja nie mam, a pamiętaj, że teraz mieszkamy razem i mamy dwa auta, wiec przyda się. No Dree, no zgódź się.- prosił dalej.

-Zgoda, ale to ostatni raz.- zgodziłam się w końcu. Dlaczego do jasnej cholery nie potrafiłam powiedzieć wyraźnego nie? Może to wszystko przez tę jego słodką buźkę, załatwię ją kiedyś.

-Jesteś najlepsza.- musnął ustami mój policzek, po czym pobiegł do kasy. Spojrzałam na dziewczynkę obok mnie, która z radością oglądała kolorowe pomieszczenie.- Już jestem, chodźmy teraz kupić coś do jedzenia.- powiedział zadowolony chłopak.

-A gdzie te zakupy?- zapytałam zirytowana. Tyle mnie prosił, a teraz je odstawił?

-Za dwie godziny będą w naszym domu, nie mamy tyle miejsca w samochodzie, żeby wziąć wszystko.- wyszczerzył się. Przewróciłam oczami i wzięłam dziewczynkę na ręce.- Wkurza mnie to, że musisz ją nosić.

-Mam wózek w domu, szkoda, że wcześniej o tym nie pomyślałam.- powiedziałam, wymijając go.

-Stój.- odwróciłam się do niego z chęcią mordu wypisaną na twarzy.- Daj mi ją, ona jest leciutka.

-Przecież idziemy do marketu, tam są wózki na zakupy z siedzeniami dla dzieci.

-No, ale to jest trzy piętra niżej.- przewrócił oczami. Dałam mu dziewczynkę.

***

-Zakupy z Tobą to zło.- powiedziałam, wychodząc z samochodu. Wzięłam małą do domu, a następnie wróciłam po kilka toreb zakupów.- Jedziesz gdzieś jeszcze?

-Nie, ale Chris przyjedzie pomóc mi wszystko poukładać, jak chcecie, to możecie dołączyć.- weszliśmy do domu.

-Dziwnie będę się czuła, gdy ty będziesz tutaj, znaczy tak z nami mieszkał.. Zawsze myślałam, że będziemy tylko we dwie.- powiedziałam szczerze.

-Pamiętaj, że faceci są jak dzieci. Nie umiem się doczekać pierwszej nocy z Tobą.- spojrzałam na niego ostrzegawczo, a ten puścił mi oczko.

-Nawet o tym nie myśl.

-No Dree, moje łóżko jest jeszcze nie poskładane.- zrobił słodką minkę.- Spaliśmy już ze sobą, wiesz, że nie chrapię, to o co Ci chodzi?

-No ale..- przerwał mi dzwonek do drzwi.- Idź otworzyć. Ja idę pobawić się z małą.

-Jesteś zbyt spięta, serio.- klepnął mnie w tyłek. Pisnęłam oburzona i rzuciłam w niego swoimi butami. Ten je ułożył równo w przedpokoju.

-Dupek.- warknęłam. Puściłam małej telewizor, a ta zaczęła go oglądać w swojej nowej, kołyszącej się huśtawce. W dodatku ta wydawała z siebie wibracje i piosenki dla dzieci.

-Cześć Dree.- usłyszałam głos Chris'a. Przytulił mnie na powitanie, po czym spojrzał na Ninę i kucnął przy niej.- Fajnie, że już jesteś w domu, mała.

-Aaa gaa gaaaa gaa.- gaworzyła dziewczynka. Uśmiechnęłam się pod nosem.

-Tak, ja Ciebie też bardzo lubię.- Chris wdał się w dyskusję z Niną. Ten udawał, że ją rozumie, mała prawie cały czas go uderzała zabawkami i dumała rzeczy zrozumiałe tylko dla niej.

-Chris, chodź już. Musisz mi pomóc.- rzucił Dylan, wchodząc do pomieszczenia. Przez chwilę przyglądał się parze i zrobił minę, jakby McAllister coś mu zrobił.

-Poczekaj Black, nie widzisz, że rozmawiam?

-Dużo tego.. Nie wyrobimy się do dwudziestek drugiej.

-Pomogę Ci.- wstałam z kanapy, wzięłam kilka worków i pobiegłam do jego pokoju. Był urządzony, ale nie miał łóżka i miałam wrażenie, że specjalnie nie chciał go poskładać.- Co mam robić?

-Ubrania są poukładane w walizkach, możesz je rozpakować i włożyć tylko do szafy.- powiedział, wskazując na cztery ogromne walizki. Podeszłam do ogromnej garderoby na całą ścianę, która pachniała nowością i zaczęłam układać w niej jego rzeczy.

-Masz więcej ubrań ode mnie.- powiedziałam szczerze.

-Lubię zakupy i nie myśl, że jestem gejem czy coś, sto procent hetero.

-Geje są fajni, o co Ci chodzi?- zapytałam z wyrzutem.

-Jestem tolerancyjny, tak jak ty lubisz gejów, ja tak samo lubię lesbijki.- oblizał usta.

-Nie mam nic do lesbijek. Mogę je tolerować, akceptować i w ogóle do czasu, aż nie zaczną się ocierać na moich oczach.- wzruszyłam ramionami.

-Kiedyś miałem sąsiadkę, trzy lata starszą ode mnie. Przyjaźniliśmy się i tak z dupy przyszedłem do niej wieczorem pooglądać filmy i zastałem ją w towarzystwie dwóch, prawie nagich lasek. Byłem w szoku, miałem wtedy trzynaście lat. Gdybyś widziała moją minę wtedy.- zaśmiał się nerwowo.

-Ja kiedyś przyłapałam Siller'a w kantorku z jedną laską z mojego pokoju. Miałam przypał za pyskowanie i musiałam sprzątać cały odcinek mieszkalny. Ale jakoś nie usiadło mi to na psychice.

-Gdybym miał Ci opowiadać o moich przygodach, trochę by zeszło, a nie jestem z tego dumny, dlatego Ci nie opowiem.- powiedział rozbawiony. No tak, jego życie było o dużo barwniejsze od mojego.

-Ludzie, ona spuściła bombę w pampers.- do pokoju wpadł Chris z dziewczynką na rękach.

-No to ją przebierz.- Dylan przewrócił oczami.

-Nie, ja to zrobię.- odłożyłam ubrania do szafki, ale szatyn mnie zatrzymał, łapiąc za biodra.

-Nie, ty mi pomagasz. Chris, przebierałeś już moją siostrę, idioto. Wiesz, jak to się robi.

-Powiedział znawca pieluch.- prychnął brunet, po czym wyszedł z pokoju.

-Pampersy są pod przewijakiem, chusteczki tak samo!- krzyknęłam za nim.- A ty mógłbyś już mnie puścić.

-Lubię Cię obmacywać.- rzucił ze śmiechem, ale mnie puścił.- Dużo Ci jeszcze zostało?

-Dwie walizki.- przyznałam.

-Okej, Tak w ogóle, to jestem głodny. Zamówimy pizzę?

-Jak chcesz, to mogę Ci mleczka zrobić, chcesz?- zapytałam, a ten się skrzywił.

-Nie wiem, jak dzieci to mogą pić..

-Oh, cicho.- wróciłam do swojej pracy.

***

-Uśpiłem ją, nakarmiłem, przebrałem w te różowe onesie i nastawiłem tą niańkę elektroniczną. Śpi, jak zabita.

-Jesteś najlepszym wujkiem na świecie.- przytuliłam go.

-No stary, dzięki za wszystko, ale jesteśmy już zmęczeni i chcemy iść spać. Widzimy się jutro w szkole.- pośpieszył go Dylan, krzywiąc się, jakby zjadł cytrynę.- Nara przyjacielu.

-Nie bądź nie miły.- upomniałam go. Ten przewrócił oczami i pobiegł na górę.- Głupek.

-Nie mów tak.- tym razem upomniał mnie przyjaciel.- I tak będę już spadał, bo mam jutro test z angielskiego. Trzymaj się, do jutra.

-Dobranoc.- pożegnałam się.

Łazienka na górze była zajęta przez szatyna, dlatego wzięłam swoje rzeczy do spania i poszłam na dół. Wykąpałam się, umyłam włosy, a następnie ubrałam się w koszulkę, figi i krótkie, materiałowe spodenki.

Górna łazienka się zwolniła, dlatego weszłam do środka, żeby wysuszyć włosy i od razu wylądowałam na ziemi.

-Zabiję go.- syknęłam cicho, zbierając się z kafelek. Wstałam na równe nogi, mopem przetarłam mokrą podłogę i wysuszyłam włosy.

Chłopak leżał na moim łóżku po prawej stronie. Nastawiłam budzik w telefonie i położyłam się obok niego, ten był do mnie plecami. Żadne z nas się nie odezwało, a po jakimś czasie usłyszałam jego miarowy oddech. Ja zasnęłam dopiero po trzeciej nad ranem, życząc mu w myślach słodkich snów.

***

Następnego dnia w pół przytomna wstałam, gdy usłyszałam po raz kolejny piszczenie budzika. Musiałam się dobrze postarać, żeby bezszelestnie wyjść z pokoju, podczas gdy Dylan jeszcze spał.

W kuchni zrobiłam dwie kawy i mleko dla małej, a sama poszłam umyć zęby i w miarę się ogarnąć. Niesforne włosy spięłam w roztrzepanego koka, a fioletowe cienie pod oczami przykryłam starannie makijażem.

Naszykowałam Ninie ubranka i przygotowałam jej rzeczy, które miałam jej zabrać. Gdy ta jeszcze spała, najdelikatniej jak umiałam przebrałam ją całą i dałam jej jeszcze spać.

-Dylan, wstawaj.- próbowałam go obudzić. Ten tylko mruknął coś i odwrócił się na drugą stronę. W końcu nie wytrzymałam i zaczęłam nim ruszać.

-Co?- przeciągnął się. Spojrzał na mnie zamglonym wzrokiem i zmarszczył brwi.

-Przypominam Ci, że muszę zawieźć Ninę do Cornel'a. Ty rób co chcesz, ale za godzinę mamy szkołę, więc lepiej, żebyś już wstał.

-Okej.- zamlaskał.- Dziękuje, że mnie obudziłaś. Zazwyczaj robiła to Rose.

-Cokolwiek.- zabrałam z szafy czarne spodnie i szarą bluzę. Z szafki zabrałam bieliznę i patrząc, jak chłopak opuszcza pokój, przebrałam się szybko.

Wzięłam Ninę na dół, posadziłam ją w bujaku Dylan'a i poszłam sprawdzić, czy jedzenie było już odpowiednie. Nakarmiłam ją, ubrałam jej kombinezon, buty oraz szalik i czapkę. Rzuciłam na siebie parkę i force, a Black zbiegał ze schodów, po drodze wkładając skarpetki. Na ramieniu miał przełożony plecak.

-Poczekacie na mnie? Pojedziemy razem.- to było retoryczne pytanie. Przewróciłam oczami i dopiłam swoją kawę. Ten też ją szybko wypił i wziął do ręki wcześniej przygotowane przeze mnie kanapki.- Potrzymaj.- podał mi jedzenie.- No możemy jechać.

Wziął swój plecak i małą na ręce, po czym poszedł do garażu. Ja zamknęłam cały dom i wzięłam swoją szkolną torbę. Wsiadłam do jego samochodu, gdy stanął nim obok mnie.

-Czyli jedziemy do Cornel'a?- zapytał. Przytaknęłam. Zamyślił się przez chwilę, jakby myślał, jak tam dojechać i włączył się do ruchu.- Spałaś w nocy?

-Tak, a co?- skłamałam.

-Wyglądasz, jakbyś przez tydzień nie spała.

-Zapamiętam, dziękuje.- odpyskowałam z przekąsem.

-Nie o to mi chodziło, chodzi o Twoje zdrowie. Wyglądasz na zmęczoną i czułem, jak w nocy cały czas się kręciłaś.

-Po prostu nie umiałam zasnąć.- dodałam na swoją obronę.

-Przeze mnie?- zapytał krótko.

-Nie.- ta odpowiedź była szczera. No może tylko w dwudziestu procentach nie.

-Nie znam Cię długo, ale zauważyłem to. Próbujesz zrobić wszystko sama, ale Ci to nie wychodzi. Nie myśl za dużo, nie jesteś w stanie kontrolować wszystkiego.

-Fajnie, że we mnie wierzysz.- prychnęłam.

-Wierzę w Ciebie, ale nie da się robić wszystkiego samemu.

-Cornel mówi to samo.- powiedziałam przygnębiona.

Chociaż wiedziałam, że miał rację. Oboje mieli. Próbowałam wszystko kontrolować, ale tak się nie dało. Byłam na to za słaba, nie potrafiłam wszystkiego kontrolować.

-I pamiętaj, że we mnie masz wsparcie.- dopowiedział cicho.

Pamiętam.- szepnęłam w myślach.

***
Przechodziłam w markecie na dział z przekąskami, kiedy wpadłam na kogoś. Podniosłam głowę, by zobaczyć kto został tym nieszczęśnikiem i od razu cofnęłam się do tyłu.

-Śledzisz mnie?- zapytałam zirytowana. Najpierw wchodzi do mojego domu bez mojej wiedzy, a potem staje przede mną, żebym do niego dobiła.

-Możemy porozmawiać?- zapytał czarnowłosy, nerwowo rozglądając się po sklepie.

-Nie.- warknęłam, chcąc wyminąć mężczyznę. Ten jednak położył ręce na moich ramionach, by mnie zatrzymać. Wyglądał na zdesperowanego, a kilka siniaków na jego twarzy świadczyło tym, że chyba zaliczył kilka uderzeń.

-Gdybyś chciała jednak ze mną porozmawiać, znasz mój numer. Powiem Ci teraz tylko jedno.. Nie wiedziałem.- powiedział smutno, po czym odszedł w innym kierunku. Stałam w bezruchu przez kilka minut, aż w końcu się otrząsnęłam i dokończyłam zakupy.

Czy to w ogóle miało miejsce?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro