Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

*8*

 Komentarzyk :)??


***

Sam Winchester czuł się jak zdrajca siedząc z Gabrielem i wspominając, co śmieszniejsze momenty z przeszłości. Niby nie robił nic złego, ale ten archanioł sporo namieszał w ich życiu, ale jakoś tak dziwnie dobrze czuł się w jego towarzystwie. Swobodnie. Nie widział potrzeby uważania na słowa czy udawania kogoś, kim nie jest. To odświeżające uczucie: przestać grać. Na co dzień kłamał więcej niżby chciał. Podczas polowań to było nieuniknione, ale też bardzo męczące. Czasami sam gubił się w tym, kogo tym razem udaję: agenta FBI czy może gościa od ubezpieczeń, czy jeszcze kogoś innego.

- Najgorszy kamuflaż, jaki mieliście?- Zapytał blondyn z wyraźnym zaciekawieniem.

- Nie mam pojęcia... ty wiesz ile tego było?- Mimowolnie uśmiechnął się przypominając sobie niektóre ich głupie czy ryzykowne zagrania.

- No na pewno jakaś postać przysporzyła ci kłopotów...- Gabriel wyglądał na szczerze zaciekawionego.

- Przebranie się za księdza było dla mnie odrobinę niekomfortowe- Gabe ledwo powstrzymywał śmiech wyobrażając sobie tego dwumetrowego faceta w sutannie. Gdzie oni w ogóle znaleźli taki kawałek kiecki?- Praca na ranczu też nie należała do moich ulubionych, ale to jeszcze dało się znieść.

- Mieliście takie kowbojskie kapelusze?- Sam skinął głową- och założę się, że akurat tobie pasował.- Winchester tylko prychnął i pokręcił głową przecząco.- A coś, co śni ci się, jako koszmar do tej pory?

- Ze wszystkich tych kamuflaży najgorzej wspominam ten gdzie przez Deana i jego pomysły musieliśmy udawać striptizerów- Tym razem archaniołowi nie udało się powstrzymać szaleńczego rechotu.

- Bawiłeś się w Magic Maika?- Brunet przewrócił oczami, bo to było takie przewidywalne, że Gabrielowi akurat to przypadnie do gustu.- Zrzucanie ciuchów, seksowny taniec i wieczory panieńskie?

- Obyło się bez moich marnych popisów tanecznych i gubienia ubrań... chociaż Dean i tak zabawił się z przyszłą panną młodą.- Odpowiedział Sam z lekkim rozbawieniem. Musiał przyznać, że z perspektywy czasu to nawet było zabawne doświadczenie. Chociaż chyba nie chciałby rozważać kariery chippendalesa. Zdecydowanie za dużo brokatu, olejków do ciała i cholernie niewygodna bielizna, a na dodatek tłum wrzeszczących kobiet był gorszy nawet od lewiatanów czy Amary.

- Twój bart jest niereformowalny... przypomina mnie sprzed tej całej akcji z apokalipsą. Chociaż może teraz wreszcie dotrze do niego, że szuka szczęścia tam gdzie nie powinien.- Archanioł brzmiał na dziwnie poważnego i to odrobinę zbiło sama z pantałyku, bo ten gościu nigdy nie brał nic na serio. Całe jego życie składało się z żartów i dowcipów. Taka wersja Gabriela była obca, ale jednocześnie o wiele bardziej podobała się brunetowi i to mogło mieć dla niego zgubnie skutki.

- Próbujesz mi wmówić, że ty się zmieniłeś i nie sypiasz już z przypadkowymi pogańskimi boginiami?

- Tak jest... od dłuższego czasu mam celibat.- Blondyn skrzywił się lekko na ostatnie słowo.

- Ojciec na to też dał ci szlaban?- Zakpił Winchester.

- Nie-e Sammy. Zakochałem się...

-No to, w czym problem? Czyżby panna cię nie chciała?

- Ty mi powiedz słońce?- Oczy archanioła uparcie wpatrywały się w niego, a po pewnym czasie stało się to nieco peszące. Cisza zaczęła być niekomfortowa, a powietrze wokół nich aż drgało od napięcia.

- Skąd niby ja mam to wiedzieć?- Udało mu się zachować lekki swobodny ton.

- Bo to w tobie się zakochałem Sammy...


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro