6.
Po chwili znaleźli się przed piekarnią. Po odtworzeniu drzwi usłyszeli charakterystyczny dźwięk dzwoneczka. Chwilę później obok nich pojawili się rodzicie Marinette.
- Witaj słonko - Kobieta posłała córce całusa w czoło - Cześć Adrien - Podała rękę chłopakowi.
Marinette czekała, aż Adrien zacznie rozmowę z jej rodzicami. Chłopak jednak stał jak słup soli. Dziewczyna ukradkiem szturchnęła go łokciem w żebro, przez co Adrien od razu się ożywił.
- Hej mamo! - Zaśmiał się nerwowo - Ym.. Adrien obiecał mi, że wspólnie pouczymy się do sprawdzianu z matematyki - Złapał Marientte za rękę i udali się w stronę schodów.
- Miłej nauki kochanie! - Rzuciła na koniec kobieta, po czym wróciła do swoich codziennych obowiązków.
Oboje po chwili znaleźli się w salonie Marinette. Dziewczyna udała się w kierunku kuchni.
- Chcesz coś do picia, Kocie? - zapytała otwierając szafkę z kubkami.
- Może być sok - odpowiedział krótko i zaczął rozglądać się po pokoju.
Nigdy wcześniej nie miał okazji przyjrzeć mu się dokładnie. Wszystko wyglądało tak idealnie dobrane. Z każdej strony czuć było rodzinną miłość. Na półkach stały różne fotografie i pamiątki. Adrienowi brakowało tego u siebie. Odkąd jego matka zginęła, w jego domu panuje wieczna cisza, a z każdego kąta bije samotność. Dziewczyna podała mu szklankę z napojem i razem udali się na górę. Pokój Marinette wyglądał jakby chwilę wcześniej był ofiarą ogromnego huraganu.
- Przepraszam Marinette, ale nie miałem czasu posprzątać - Chłopak spuścił wzrok.
- Nic nie szkodzi - Poklepała go po ramieniu - Usiądź, musimy porozmawiać - Wskazała wolne miejsce na szezlongu. Chłopak posłusznie wykonał polecenie - Wiem, że nie tak wyobraziłeś sobie odkrycie naszych tożsamości, ale nie ma innego wyjścia. Tikki nie jest kotem - Nagle chłopak jej przerwał.
- Wiedziałem! Od początku coś mi tu nie pasowało. Bardziej wygląda jak biedronka na sterydach - Przyjrzał się bliżej stworkowi - Ale nadal nie wiem skąd wzięłaś taką dziwną biedronkę - Podrapał się po potylicy. Marinette strzeliła sobie mocno ręką w czoło.
- Mówiłem, że tak będzie. Czasem zastanawiam się, czy w jego głowę napewno jest mózg zamiast fistaszka - Zaśmiał się Plagg.
- To nie jest biedronka. To moje kwami - powiedziała poirytowana - A to - Marinette wskazała palcem kolczyki - Jest twoje... znaczy moje miraculum. Jestem Biedronką, Kocie! - Chłopak po tych słowach wstał jak poparzony. Zaczął biegać po pokoju i krzyczeć w niebogłosy. Kiedy wreszcie się uspokoił, mocno przytulił dziewczynę. Po chwili ich usta złączyły się i oboje trwali w namiętnym pocałunku.
- Nareszcie cię poznałem! Nawet nie masz pojęcia jak się cieszę, Kropeczko! Teraz będziemy mogli być już zawsze razem! Nie mogę uwierzyć, że to zawsze byłaś ty! Tak blisko! - Zbliżył się do twarzy dziewczyny, aby ponownie złożyć na jej ustach pocałunek.
- Może najpierw oddasz mi moje ciało? - Odsunęła ręką jego głowę - Idziemy do Mistrza, on napewno będzie wiedział co robić - Adrien kiwną twierdząco głową.
- Plagg, wysuwaj pazury! - krzyknęła, a po chwili miała na sobie strój Czarnego Kota. Zauważyła, że chłopak zrobił dziwną minę - Co się stało, Kocie? - zapytała zmartwiona.
- Ym.. muszę do toalety - Skrzyżował nogi, po czym wyszczerzył swój uśmiech.
- ANI MI SIĘ WAŻ! - wrzasnęła na myśl, że chłopak mógłby zobaczyć jej ciało nago.
- Ale Biedronsiu ja naprawdę muszę! - Zaczął skakać, powstrzymując potrzebę.
- Niech założy opaskę tak jak rano - powiedziała Tikki i podała chłopakowi ową rzecz.
Adrien pospiesznie założył materiał na oczy i ruszył jak burza do łazienki. Po chwili wrócił do reszty i oddał opaskę.
- Nie podglądałeś? - zapytała Marientte wlepiając w niego gniewny wzrok.
- Moooże - Zaśmiał się zadziornie. Po tych słowach dziewczyna rzuciła się na niego. Przestraszony chłopak umysł ręce w górę i krzyknął - Żartowałem! - Marinette odetchnęła z ulgą - Tikki, Kropkuj! - Po chwili miał na sobie czerwony kostium, a jego twarz zasłonięta była maską w tym samym kolorze.
Oboje ruszyli w stronę kryjówki. Na miejscu wytłumaczyli wszystko staruszkowi, który bardzo się tym zmartwił.
- Mam da was dwie złe wiadomości - powiedział staruszek, a bohaterowie skupili się na jego słowach - Pierwsza to odkrycie waszych tożsamości. Druga to fakt, że nie wiem jak z powrotem was zamienić - Spuścił wzrok.
- Osobiście uważam, że pierwsza to dobra wiadomość - Uśmiechnął się zadziornie. Marinette zignorowała jego słowa.
- Poszukam w mojej księdze odpowiedniego eliksiru, ale musicie dać mi czas chociaż do jutra - stwierdził Mistrz Fu. Bohaterowie kiwnęli twierdząco głową. Chwilę jeszcze rozmawiali ze staruszkiem, po czym pożegnali się i wyszli. Marinette wróciła do rezydencji Agreste'ów, a Adrien udał się do piekarni.
***
Kiedy byli już w domach, Marinette stwierdziła, że powinni dać sobie kilka wskazówek - jak mają się zachowywać, aby nikt nie miał podjerzeń. Szybko chwyciła telefon i wpisała swój numer. Po kilku sygnałach usłyszała znajomy głos.
- Halo? - zapytał Adrien.
- Słuchaj musimy dać sobie kilka wskazówek jak mamy się zachowywać, żeby wyglądało to „naturalnie" - powiedziała szybko.
- Okej, weź jakąś kartkę i pisz - Rzucił szybko, a Marinette złapała mały notes i ołówek - Jutro masz sesję zdjęciową, lekcję chińskiego i trening szermierki.
- Nie za dużo? - Westchnęła zrezygnowana.
- Jak chcesz mogę przyjść na sesję dodać ci otuchy - Zaśmiał się
- A szermierka? Chiński? Nic z tych rzeczy nie potrafię! - Spuściła wzrok.
- Może uda mi się przyjść na szermierkę i udawać ciebie... znaczy mnie - Zaśmiał się - Na chińskim będziesz musiała sobie poradzić. Jakie ja mam zadania na jutro?
- Tak szczerze to sama nie wiem. Może rodzice będą potrzebowali pomocy w piekarni lub będziesz musiał dostarczyć jakieś zamówienie - Nagle chłopak jej przerwał.
- Czyli dzień wolny?! Nareszcie!!! - Zaczął skakać ze szczęścia - Każdy dzień u ciebie tak wygląda? - zapytał z entuzjazmem.
- Zwykle tak, ale jutro jeszcze jestem umówiona na nocowanie u Alyi.. Znaczy teraz to ty jesteś umówiony - Zaśmiała się.
- Ym.. można to jakoś odwołać? - powiedział niepewnie.
- NIE! - wrzasnęła do słuchawki, a chłopak podskoczył z przerażenia - Przekładałam to już trzy razy przez „obowiązki" Biedronki! Tym razem musisz iść - powiedziała stanowczo.
- Ale.. ale ja nigdy nie byłem na nocowaniu - Posmutniał - Nawet nie wiem co tam się robi!
- Spokojnie Alya ci wszystko powie jak zawsze, tylko zachowuj się naturalnie - powiedziała błagalnym głosem.
- Oczywiście! - Po tym oboje się pożegnali i rozłączyli.
Marinette nie zeszła na kolację tylko od razu rzuciła się na łóżko. Wiedziała, że czeka ją pracowity dzień. Adrien oglądał jeszcze jakieś seriale z Tikki i korzystał z rocznego zapasu croissantów. Dopiero około drugiej w nocy położył się spać.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro