Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

6.

Po chwili znaleźli się przed piekarnią. Po odtworzeniu drzwi usłyszeli charakterystyczny dźwięk dzwoneczka. Chwilę później obok nich pojawili się rodzicie Marinette.

- Witaj słonko - Kobieta posłała córce całusa w czoło - Cześć Adrien - Podała rękę chłopakowi.

Marinette czekała, aż Adrien zacznie rozmowę z jej rodzicami. Chłopak jednak stał jak słup soli. Dziewczyna ukradkiem szturchnęła go łokciem w żebro, przez co Adrien od razu się ożywił.

- Hej mamo! - Zaśmiał się nerwowo - Ym.. Adrien obiecał mi, że wspólnie pouczymy się do sprawdzianu z matematyki - Złapał Marientte za rękę i udali się w stronę schodów.

- Miłej nauki kochanie! - Rzuciła na koniec kobieta, po czym wróciła do swoich codziennych obowiązków.

Oboje po chwili znaleźli się w salonie Marinette. Dziewczyna udała się w kierunku kuchni.

- Chcesz coś do picia, Kocie? - zapytała otwierając szafkę z kubkami.

- Może być sok - odpowiedział krótko i zaczął rozglądać się po pokoju.

Nigdy wcześniej nie miał okazji przyjrzeć mu się dokładnie. Wszystko wyglądało tak idealnie dobrane. Z każdej strony czuć było rodzinną miłość. Na półkach stały różne fotografie i pamiątki. Adrienowi brakowało tego u siebie. Odkąd jego matka zginęła, w jego domu panuje wieczna cisza, a z każdego kąta bije samotność. Dziewczyna podała mu szklankę z napojem i razem udali się na górę. Pokój Marinette wyglądał jakby chwilę wcześniej był ofiarą ogromnego huraganu.

- Przepraszam Marinette, ale nie miałem czasu posprzątać - Chłopak spuścił wzrok.

- Nic nie szkodzi - Poklepała go po ramieniu - Usiądź, musimy porozmawiać - Wskazała wolne miejsce na szezlongu. Chłopak posłusznie wykonał polecenie - Wiem, że nie tak wyobraziłeś sobie odkrycie naszych tożsamości, ale nie ma innego wyjścia. Tikki nie jest kotem - Nagle chłopak jej przerwał.

- Wiedziałem! Od początku coś mi tu nie pasowało. Bardziej wygląda jak biedronka na sterydach - Przyjrzał się bliżej stworkowi - Ale nadal nie wiem skąd wzięłaś taką dziwną biedronkę - Podrapał się po potylicy. Marinette strzeliła sobie mocno ręką w czoło.

- Mówiłem, że tak będzie. Czasem zastanawiam się, czy w jego głowę napewno jest mózg zamiast fistaszka - Zaśmiał się Plagg.

- To nie jest biedronka. To moje kwami - powiedziała poirytowana - A to - Marinette wskazała palcem kolczyki - Jest twoje... znaczy moje miraculum. Jestem Biedronką, Kocie! - Chłopak po tych słowach wstał jak poparzony. Zaczął biegać po pokoju i krzyczeć w niebogłosy. Kiedy wreszcie się uspokoił, mocno przytulił dziewczynę. Po chwili ich usta złączyły się i oboje trwali w namiętnym pocałunku.

- Nareszcie cię poznałem! Nawet nie masz pojęcia jak się cieszę, Kropeczko! Teraz będziemy mogli być już zawsze razem! Nie mogę uwierzyć, że to zawsze byłaś ty! Tak blisko! - Zbliżył się do twarzy dziewczyny, aby ponownie złożyć na jej ustach pocałunek.

- Może najpierw oddasz mi moje ciało? - Odsunęła ręką jego głowę - Idziemy do Mistrza, on napewno będzie wiedział co robić - Adrien kiwną twierdząco głową.

- Plagg, wysuwaj pazury! - krzyknęła, a po chwili miała na sobie strój Czarnego Kota. Zauważyła, że chłopak zrobił dziwną minę - Co się stało, Kocie? - zapytała zmartwiona.

- Ym.. muszę do toalety - Skrzyżował nogi, po czym wyszczerzył swój uśmiech.

- ANI MI SIĘ WAŻ! - wrzasnęła na myśl, że chłopak mógłby zobaczyć jej ciało nago.

- Ale Biedronsiu ja naprawdę muszę! - Zaczął skakać, powstrzymując potrzebę.

- Niech założy opaskę tak jak rano - powiedziała Tikki i podała chłopakowi ową rzecz.

Adrien pospiesznie założył materiał na oczy i ruszył jak burza do łazienki. Po chwili wrócił do reszty i oddał opaskę.

- Nie podglądałeś? - zapytała Marientte wlepiając w niego gniewny wzrok.

- Moooże - Zaśmiał się zadziornie. Po tych słowach dziewczyna rzuciła się na niego. Przestraszony chłopak umysł ręce w górę i krzyknął - Żartowałem! - Marinette odetchnęła z ulgą - Tikki, Kropkuj! - Po chwili miał na sobie czerwony kostium, a jego twarz zasłonięta była maską w tym samym kolorze.

Oboje ruszyli w stronę kryjówki. Na miejscu wytłumaczyli wszystko staruszkowi, który bardzo się tym zmartwił.

- Mam da was dwie złe wiadomości - powiedział staruszek, a bohaterowie skupili się na jego słowach - Pierwsza to odkrycie waszych tożsamości. Druga to fakt, że nie wiem jak z powrotem was zamienić - Spuścił wzrok.

- Osobiście uważam, że pierwsza to dobra wiadomość - Uśmiechnął się zadziornie. Marinette zignorowała jego słowa.

- Poszukam w mojej księdze odpowiedniego eliksiru, ale musicie dać mi czas chociaż do jutra - stwierdził Mistrz Fu. Bohaterowie kiwnęli twierdząco głową. Chwilę jeszcze rozmawiali ze staruszkiem, po czym pożegnali się i wyszli. Marinette wróciła do rezydencji Agreste'ów, a Adrien udał się do piekarni.

***

Kiedy byli już w domach, Marinette stwierdziła, że powinni dać sobie kilka wskazówek - jak mają się zachowywać, aby nikt nie miał podjerzeń. Szybko chwyciła telefon i wpisała swój numer. Po kilku sygnałach usłyszała znajomy głos.

- Halo? - zapytał Adrien.

- Słuchaj musimy dać sobie kilka wskazówek jak mamy się zachowywać, żeby wyglądało to „naturalnie" - powiedziała szybko.

- Okej, weź jakąś kartkę i pisz - Rzucił szybko, a Marinette złapała mały notes i ołówek - Jutro masz sesję zdjęciową, lekcję chińskiego i trening szermierki.

- Nie za dużo? - Westchnęła zrezygnowana.

- Jak chcesz mogę przyjść na sesję dodać ci otuchy - Zaśmiał się

- A szermierka? Chiński? Nic z tych rzeczy nie potrafię! - Spuściła wzrok.

- Może uda mi się przyjść na szermierkę i udawać ciebie... znaczy mnie - Zaśmiał się - Na chińskim będziesz musiała sobie poradzić. Jakie ja mam zadania na jutro?

- Tak szczerze to sama nie wiem. Może rodzice będą potrzebowali pomocy w piekarni lub będziesz musiał dostarczyć jakieś zamówienie - Nagle chłopak jej przerwał.

- Czyli dzień wolny?! Nareszcie!!! - Zaczął skakać ze szczęścia - Każdy dzień u ciebie tak wygląda? - zapytał z entuzjazmem.

- Zwykle tak, ale jutro jeszcze jestem umówiona na nocowanie u Alyi.. Znaczy teraz to ty jesteś umówiony - Zaśmiała się.

- Ym.. można to jakoś odwołać? - powiedział niepewnie.

- NIE! - wrzasnęła do słuchawki, a chłopak podskoczył z przerażenia - Przekładałam to już trzy razy przez „obowiązki" Biedronki! Tym razem musisz iść - powiedziała stanowczo.

- Ale.. ale ja nigdy nie byłem na nocowaniu - Posmutniał - Nawet nie wiem co tam się robi!

- Spokojnie Alya ci wszystko powie jak zawsze, tylko zachowuj się naturalnie - powiedziała błagalnym głosem.

- Oczywiście! - Po tym oboje się pożegnali i rozłączyli.

Marinette nie zeszła na kolację tylko od razu rzuciła się na łóżko. Wiedziała, że czeka ją pracowity dzień. Adrien oglądał jeszcze jakieś seriale z Tikki i korzystał z rocznego zapasu croissantów. Dopiero około drugiej w nocy położył się spać.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro