20.
„Rada nr 1: Zajrzyj do szafy i załóż na siebie najlepszy garnitur jaki posiadasz"
Szybko rzuciłem się do szuflad z ubraniami. Mój ojciec jest projektantem moich ubrań, przez co wszystkie garnitury w szafie wyglądały identycznie. Przypomniałem sobie, że Marinette przerobiła jeden z nich, kiedy szykowaliśmy się na wspólną sesję zdjęciową. Przebrałem się w mgnieniu oka i sprawdziłem kolejny punkt.
„Rada nr 2: Napisz wiersz, w którym zawrzesz wszystko co chciałbyś jej przekazać"
Natychmiast chwyciłem kartkę kolorowego papieru i zacząłem główkować się nad początkiem. Po 10 minutach intensywnego myślenia nadal siedziałem z pustą kartką w ręce. Chwilę później do pokoju wleciał Plagg.
- I jak? - Zapytałem niepewnie.
- Srak - Zaśmiał się Plagg i poleciał prosto do swojej „tajnej" szafki z serami.
- Bardzo zabawne - Mruknąłem i wróciłem do pisania wiersza.
- Co tam bazgrasz? - Zapytał nadlatując do mnie z tacką serów.
- Piszę przeprosinowy wiersz dla Marinette - powiedziałem zawstydzony.
- BŁAGAM NIE ROZŚMIESZAJ MNIE! - Kwami zaczęło tarzać się po łóżku - Ty i pisanie wierszy nie wróży nic dobrego - Dalej turlał się ze śmiechu.
- Staram się, dobra? - powiedziałem zirytowany.
- A tak w ogóle to czemu siedzisz w garniaku? Stary cię tak ubrał do spania? - Parsknął Plagg.
- Zaraz cię stąd wywalę jak nie zamkniesz tej jadaczki - Zagroziłem przygryzając ulubiony ołówek.
- Dobrze bobrze - Zaśmiał się pod nosem - No już, pokaż co tam wymyśliłeś?
- Jeszcze nic - Mruknąłem pokazując pustą kartkę papieru.
- Mogę ci pomóc. W podstawówce byłem dobry w pisaniu wierszy - Plagg zaczął się przechwalać.
- Czekaj, nie wiedziałem, że kwami chodzą do szkoły - powiedziałem zdziwiony.
- Jeszcze wiele rzeczy o mnie nie wiesz - Uśmiechnął się dumnie Plagg.
- Chyba coś mam - Nagle dostałem olśnienia - „Przepraszam cię Biedronsiu moja, a oto kartka twoja" - Wyrecytowałem.
- Litości, to nawet nie trzyma się kupy - Plagg na chwilę się zamyślił - Lepiej by było „Przepraszam cię Biedronsiu moja, że wybrałaś za partnera takiego gnoja" - Zaśmiało się kwami.
- Ona wcale mnie nie wybrała - Sprostowałem.
- No to może być „Przepraszam cię Biedronsiu moja, że dostałaś za partnera takiego gnoja". To nawet lepiej brzmi! - Plagg dalej turlał się po łóżku.
- Tu nie ma być żadnego gnoja! - Wkurzyłem się, bo chciałem potraktować ten wiersz na poważnie.
- No to wyjdź z pokoju i po problemie - Plagg dalej po mnie cisnął.
- Nie za wesoło ci? - Mruknąłem.
- Chilluj dzieciaku, bo jeszcze ci żyłka pęknie - Wziął kolejny kęs sera.
Zacząłem dalej główkować się nad wierszem. Nabazgrałem parę wersów i spojrzałem zadowolony na kartkę.
- Dobra daj to łamago. Sam to napiszę - Plagg zabrał moją kartkę.
„Przepraszam cię Biedronsiu moja,
Mam nadzieję, że za to nie dostanę w łeb z joja,
Przecież wiesz jak bardzo cię kocham,
A po nocach przez to szlocham,
Przecież wiesz jak bardzo cię lubię,
A ty nadal masz mnie w dupie"
- Wystarczy - Rzucił nagle Plagg - Resztę wymyślę po krótkiej drzemce - Natychmiast zasnął....
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro