Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

20.

„Rada nr 1: Zajrzyj do szafy i załóż na siebie najlepszy garnitur jaki posiadasz"

Szybko rzuciłem się do szuflad z ubraniami. Mój ojciec jest projektantem moich ubrań, przez co wszystkie garnitury w szafie wyglądały identycznie. Przypomniałem sobie, że Marinette przerobiła jeden z nich, kiedy szykowaliśmy się na wspólną sesję zdjęciową. Przebrałem się w mgnieniu oka i sprawdziłem kolejny punkt.

„Rada nr 2: Napisz wiersz, w którym zawrzesz wszystko co chciałbyś jej przekazać"

Natychmiast chwyciłem kartkę kolorowego papieru i zacząłem główkować się nad początkiem. Po 10 minutach intensywnego myślenia nadal siedziałem z pustą kartką w ręce. Chwilę później do pokoju wleciał Plagg.

- I jak? - Zapytałem niepewnie.

- Srak - Zaśmiał się Plagg i poleciał prosto do swojej „tajnej" szafki z serami.

- Bardzo zabawne - Mruknąłem i wróciłem do pisania wiersza.

- Co tam bazgrasz? - Zapytał nadlatując do mnie z tacką serów.

- Piszę przeprosinowy wiersz dla Marinette - powiedziałem zawstydzony.

- BŁAGAM NIE ROZŚMIESZAJ MNIE! - Kwami zaczęło tarzać się po łóżku - Ty i pisanie wierszy nie wróży nic dobrego - Dalej turlał się ze śmiechu.

- Staram się, dobra? - powiedziałem zirytowany.

- A tak w ogóle to czemu siedzisz w garniaku? Stary cię tak ubrał do spania? - Parsknął Plagg.

- Zaraz cię stąd wywalę jak nie zamkniesz tej jadaczki - Zagroziłem przygryzając ulubiony ołówek.

- Dobrze bobrze - Zaśmiał się pod nosem - No już, pokaż co tam wymyśliłeś?

- Jeszcze nic - Mruknąłem pokazując pustą kartkę papieru.

- Mogę ci pomóc. W podstawówce byłem dobry w pisaniu wierszy - Plagg zaczął się przechwalać.

- Czekaj, nie wiedziałem, że kwami chodzą do szkoły - powiedziałem zdziwiony.

- Jeszcze wiele rzeczy o mnie nie wiesz - Uśmiechnął się dumnie Plagg.

- Chyba coś mam - Nagle dostałem olśnienia - „Przepraszam cię Biedronsiu moja, a oto kartka twoja" - Wyrecytowałem.

- Litości, to nawet nie trzyma się kupy - Plagg na chwilę się zamyślił - Lepiej by było „Przepraszam cię Biedronsiu moja, że wybrałaś za partnera takiego gnoja" - Zaśmiało się kwami.

- Ona wcale mnie nie wybrała - Sprostowałem.

- No to może być „Przepraszam cię Biedronsiu moja, że dostałaś za partnera takiego gnoja". To nawet lepiej brzmi! - Plagg dalej turlał się po łóżku.

- Tu nie ma być żadnego gnoja! - Wkurzyłem się, bo chciałem potraktować ten wiersz na poważnie.

- No to wyjdź z pokoju i po problemie - Plagg dalej po mnie cisnął.

- Nie za wesoło ci? - Mruknąłem.

- Chilluj dzieciaku, bo jeszcze ci żyłka pęknie - Wziął kolejny kęs sera.

Zacząłem dalej główkować się nad wierszem. Nabazgrałem parę wersów i spojrzałem zadowolony na kartkę.

- Dobra daj to łamago. Sam to napiszę - Plagg zabrał moją kartkę.

„Przepraszam cię Biedronsiu moja,
Mam nadzieję, że za to nie dostanę w łeb z joja,
Przecież wiesz jak bardzo cię kocham,
A po nocach przez to szlocham,
Przecież wiesz jak bardzo cię lubię,
A ty nadal masz mnie w dupie"

- Wystarczy - Rzucił nagle Plagg - Resztę wymyślę po krótkiej drzemce - Natychmiast zasnął....

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro