2.
Wayzz wleciał do pokoju Adriena i zbliżył się do jego ucha.
- ADRIENIE AGRESTE! OBUDŹ SIĘ! MARINETTE DUPAIN-CHENG BIEGA NAGO PO PARKU! - krzyknął Wayzz. Chłopak zerwał się na równe nogi. Bardzo zdziwił go widok zielonego kwami.
- Plagg, dlaczego zmieniłeś kolor? Nawet do twarzy ci w zieleni - Puścił do niego oczko, lecz po chwili zauważył na swojej poduszce prawdziwego Plagga, który jeszcze smacznie spał. Nagle pisnął ze strachu i odskoczył na drugi koniec łóżka - Ty nie jesteś Plagg! - Chłopak zaczął rzucać w zielonego stworka przypadkowymi rzeczami, lecz kwami zwinnie unikało pocisków - Kim jesteś, skąd znasz Marinette i dlaczego ona biega nago po parku?! - krzyknął do intruza. Przez to całe zamieszanie Plagg wreszcie się obudził. Leniwie wstał i od razu rozpoznał znajome kwami.
- Uspokój się dzieciaku! To jest Wayzz - powiedział leniwym, ale groźnym głosem do Adriena. Plagg bardzo nie lubił przerywać snu.
- Kim jesteś Wayzz? - zapytał chłopak spoglądając przenikliwym wzrokiem na zielonego stworka.
- Jestem kwami żółwia. Mistrz Fu prosił, abyś zjawił się w jego kryjówce - Adrien wytrzeszczył oczy ze zdziwienia.
- Kim jest Mistrz Fu i o jaką kryjówkę chodzi? To jakiś żart? Plagg przyznaj, to twoja sprawka? - Skarcił wzrokiem swoje kwami.
- To nie jest żart - Sprostował Wayzz - Mistrz Fu jest strażnikiem szkatułki. To on dał ci pierścień Czarnego Kota. Pokaże ci jego kryjówkę. Biedronka już tam na ciebie czeka - Adrien przerwał mu niespodziewanie.
- Biedronka na mnie czeka?! - Uśmiechnął się i szczęśliwym głosem krzyknął - Plagg, wysuwaj pazury! - Po tych słowach na ciele miał swój czarny kostium, a jego twarz zasłonięta była maską w tym samym kolorze - Gdzie ona jest? - Powiedział podekscytowany.
- Chodź za mną - Wayzz wyleciał przez okno, a za nim ruszył Czarny Kot.
Szybko skakali po dachach w kierunku kryjówki. Nagle chłopak o czymś sobie przypomniał i zatrzymał się gwałtownie.
- Czekaj.. Dlaczego Marinette biega nago po parku? - zapytał zdziwiony.
- Em.. żartowałem, żeby cię obudzić - Zaśmiał się nerwowo zielony stworek - Na Biedronkę to działa - Wzruszył ramionami po czym uświadomił sobie co właśnie powiedział. Zaczął panikować w duszy.
- Dlaczego Biedronka miałaby obudzić się, dlatego że Marinette biega nago po parku? - zapytał zdziwiony. Wayzza bardzo to uspokoiło.
- Mistrz Fu miał rację. On ma za mało IQ - pomyślał. W głębi duszy ulżyło mu, że Adrien nie zdawał sobie sprawy o co mu chodziło.
Wayzz nie odpowiedział na jego pytanie tylko ruszył dalej. Czarny Kot dogonił go po chwili. Kiedy stanęli przed drzwiami pokoju Mistrza, Wayzz zatrzymał Czarnego Kota.
- Poczekaj tu. Pójdę sprawdzić czy Biedronka ma na sobie kostium - Zielone stworzonko przeniknęło przez drzwi. Po chwili wrócił do chłopaka i kiwnął głowa na znak, że może wchodzić.
- Dlaczego Biedronka miałaby być naga u tego Ym.. - Chłopak zamyślił się - Mistrza?
- Ona nie jest naga! - Strzelił sobie mocno łapką w czoło - Chodziło mi, że musi się przemienić, aby nie zdradzić ci swojej tożsamości!
- Jednak wolałbym tą pierwszą wersję - Chłopak poruszył znacząco brwiami do poirytowanego kwami. Po chwili wszedł do środka.
- Witaj Czarny Kocie, jestem Mistrz Fu - Staruszek wyciągnął rękę do chłopaka.
- Dobry wieczór Mistrzu - Podał mu rękę na przywitanie - Cześć Kropeczko - Pocałował czubek jej dłoni - Czyli to był ten sekret, o którym nie mogłem wiedzieć? - Posłał dziewczynie podekscytowane spojrzenie.
- Tak, mam nadzieje, że nie jesteś zły. Zrozum, że to dla dobra Paryża - Spuściła wzrok.
- Kropeczko, skąd ten pomysł?! Nigdy w życiu nie byłbym w stanie się na ciebie złościć! - powiedział podekscytowany - Ale muszę przyznać, na początku gdy usłyszałem, że siedzisz tu nago z jakimś Mistrzem, zrobiłem się trochę zazdrosny - Posłał jej zadziorny uśmiech.
- CO?! Skąd ci to przyszło do głowy Kocie?! - Wstała oburzona.
- Ten zielony stworek mi to powiedział - Chłopak wskazał ręką na Wayzza, który w tym momencie stał się czerwony jak burak.
- Ym.. to nie tak. Powiedziałem mu tylko, że muszę sprawdzić czy jesteś w kostiumie Biedronki. Chodziło mi o twoją tożsamość, a resztę on sam sobie dopowiedział - Tłumaczył niezręcznie Wayzz.
- Nie ważne. Mistrz Fu rozszyfrował przepis na nowy eliksir, który da nam jakieś nowe moce - powiedziała podekscytowana patrząc na Czarnego Kota.
- To gdzie ten eliksir? Muszę przyznać, że zrobiłem się trochę spragniony przez to całe bieganie po dachach - powiedział udając zmęczonego.
- Zaraz będzie gotowy, jeszcze 5 minut - Mistrz wskazał na gorący do czerwoności, mały kociołek w rogu pomieszczenia. W tym czasie wytłumaczył wszystko po kolei Czarnemu Kotu. Chłopak na początku wydawał się trochę smutny, że dopiero teraz się o tym dowiedział, a jego partnerka od samego początku znała prawdę. Po chwili rozweselił się, bo uświadomił sobie, że teraz już bardziej mu ufają.
- Gotowe! - powiedział podekscytowany staruszek. Wziął dwa małe kubeczki i wlał do nich fioletowy eliksir. Podał bohaterom, którzy wypili całość za jednym zamachem - Teraz musicie tylko stanąć na przeciwko siebie i dotknąć się palcami wskazującymi prawej ręki.
Bohaterowie zrobili to o co ich poprosił. Oboje wyciągnęli palce przed siebie. Kiedy dotknęli się nawzajem, cały pokój wypełnił się fioletowym blaskiem, który na moment oślepił wszystkich w środku. Po chwili światło znikło, a bohaterowie stali dalej na swoich miejscach.
- To niemożliwe! Zrobiłem wszystko według przepisu! - krzyknął ze smutkiem staruszek. Bohaterowie również posmutnieli na widok Mistrza - No trudno. Może innym razem się uda. Dziękuje wam, że tu przyszliście - Spuścił wzrok. Biedronka poklepała mężczyznę po ramieniu.
- Następnym razem się uda - Uśmiechnęła się do Mistrza Fu.
Jeszcze chwilę razem rozmawiali, ale kilka minut później bohaterowie pożegnali się ze staruszkiem i wrócili do swoich domów.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro