17.
Szukałam pieprzonych kluczy przez 20 minut. Ostatecznie okazało się, że cały czas były w drzwiach. Zirytowana zakluczyłam drzwi i wróciłam do swojego pokoju. Czarnego Kota już na szczęście nie było, więc wreszcie mogłam trochę odpocząć. Przebrałam się w piżamę i zrobiłam gorącą czekoladę. Miałam ogromną ochotę zaprosić Alyię na wspólne nocowanie, ale niestety nie było to możliwe z wiadomych przyczyn. Alya napewno nie uwierzyłaby w bajeczkę o sesji zdjęciowej z ogonem.
- Tikki, chcesz zrobić sobie ze mną babski wieczór? - Zapytałam przerywając ciszę. Niestety nie otrzymałam odpowiedzi. Z pewnością kwami już zasnęło. Stwierdziłam, że powinnam zrobić to samo. Zgasiłam światło i udałam się do łóżka. Położyłam się w wygodnej pozycji i chwyciłam za kołdrę. Próbowałam przyciągnąć ją do sobie, ale coś stawiało opór.
- Tikki, daj mi kawałek kołdry - szepnęłam zmęczonym głosem. Tym razem również nie otrzymałam odpowiedzi - Tikki - powiedziałam trochę głośniej. Nadal cisza.
Szarpnęłam kołdrę z całych sił. Nagle coś ciężkiego mnie przygniotło. W tym momencie do pokoju weszła Tikki zapalając światło. Przed sobą ujrzałam parę zielonych oczu wpatrujących się we mnie.
- Cześć Kropeczko, czemu mnie budzisz? - Wyszeptał zaspanym głosem.
Spojrzałam na Tikki, która prawdopodobnie właśnie dostała zapalenia spojówek, bo zaczęła pocierać energicznie oczy.
- Błagam na drugi raz uprzedzicie mnie, że będziecie TO robić! - Tikki wyleciała z pokoju trzaskając klapą.
- Co? - zapytałam zdezorientowana. Po chwili uświadomiłam sobie o co jej chodziło. Z jej perspektywy wyglądało to bardzo niezręcznie. Zauważając fakt, że aktualnie Czarny Kot leżał na mnie opierając się rękami nad moimi ramionami.
- Kocie, mógłbyś ze mnie zejść? - powiedziałam zaczerwieniona.
- Tak, oczywiście Kropczko - Ostrożnie zszedł ze mnie - Wybacz, ale sama pociągnęłaś kołdrę - Usiadł obok.
- Tak, wiem. Zapomnij o tym co się wydarzyło - Spojrzałam na niego niepewnie.
- Jak sobie życzysz, ale myślę, że Tikki tak szybko o tym nie zapomni - Zaśmiał się pod nosem.
- O matko! Tikki myśli, że my - Urwałam w połowie zdania i zerwalam się na nogi - Tikki! My wcale tego nie robiliśmy! - Krzyknęłam zbiegając po schodach do salonu.
- A moglibyśmy! - Odpowiedział Kot z drugiego pokoju.
- Siedź cicho! - Wrzasnelam zdenerwowana.
- W porządku Marinette - odezwała się Tikki - Tylko błagam, na drugi raz uprzedzcie mnie zanim zaczniecie swoje chwile czułości - Powiedziała zażenowana.
- TIKKI! - Krzyknęłam zawstydzona - My wcale nie - Nagle przerwał mi głośny śmiech Czarnego Kota - Nie za wesoło ci tam? - Krzyknęłam zdenerwowana.
- Oj już się nie złość Kropeczko - Pojawił się na schodach - Chodź dokończyć nasze sprawy - Parsknął śmiechem.
- Jeśli zaraz się nie zamkniesz to wylecisz przez to okno, przysięgam - Wycedziłam przez zęby.
- Adrien, mógłbyś się przemienić? Chciałabym pogadać z Plaggiem - Poprosiła Tikki.
- Narazie jeszcze nie - Adrien zawahał się z odpowiedzią - W kostiumie Kota wyglądam o wiele bardziej hot - Poruszył znacząco brwiami w moją stronę.
- W szczególności z tymi elfimi uszami - Zaśmiała się Tikki, a Adrien zrobił się czerwony jak burak i panicznie zasłonił uszy.
Nagle rozległ się dźwięk dzwonka do piekarni.
- Kogo to przywiało o tej porze! - Oburzyłam się i udałam się w stronę schodów do piekarni.
- Kropeczko nie chce cię martwić, ale nadal jesteś kocią lolitką - Powiedział zadziornie.
- Ja ci zaraz dam lolitkę! - Walnęłam go w łeb i znów udałam się w stronę schodów.
- AŁA! - Wrzasnął i złapał się za obolałe miejsce.
- Marinette, Adrien ma rację. Nie możesz iść na dół z tym ogonem - Zamyśliła się Tikki - Lepiej niech Adrien otworzy drzwi.
- No właśnie, moje uszy da się zakryć włosami - Poprawił sobie szarmancko włosy.
Szybko zrobiłam mu fryzurę zakrywającą uszy i wysłałam na misję do piekarni. Czarny Kot szybko znalazł się przed drzwiami frontowymi. Chwycił za klamkę i otworzył drzwi.
- Witam w piekarni Czarnego Kota. W czym mogę pomoc? - Ukłonił się bez sprawdzania kto przed nim stoi.
- Czarny Kot? - Zapytała ze zdziwieniem Alya.
- Jak najbardziej to ja - Wyszczerzył zęby.
- Ym.. Co robisz o tej porze u Marinette? - Zapytała zdezorientowana.
- Ja.. - Zamyślił się na chwilę. Nagle do głowy przyszedł mu świetny pomysł - Marinette zaprosiła mnie na romantyczny wieczór. Tylko we dwoje - Uśmiechnął się dumnie.
- CO?! - Alyię najwidoczniej zatkało, bo stała jak słup przez następne 30 sekund - Z..znaczy.. ja.. nie chcę wam przeszkadzać, ale muszę koniecznie porozmawiać z Marinette - powiedziała zakłopotana.
- Aktualnie nie ma takiej możliwości - Oznajmił z chytrym uśmieszkiem.
- A to niby dlaczego? - zapytała oburzona Alya.
- Bo.. - Zamyślił się na chwilę - Marinette jest teraz naga - Skrzyżował ręce na piersiach dumny ze swojego pomysłu.
- ŻE CO KUR - Szybko zakryła usta rękami powstrzymując się od dokończenia zdania - To.. to ja wam nie przeszkadzam - powiedziała zawstydzona - Przekaz jej tylko, żeby do mnie później oddzwoniła. Bawcie się dobrze! - Szybko pognała do domu.
Czarny Kot dumny z siebie zamknął piekarnię i udał się na górę.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro