15.
- Marinette! Ktoś do ciebie dzwoni! - Wrzasnęła Tikki. Półprzytomna odebrałam telefon.
- Halo? - odezwałam się pierwsza
- Witaj Marinette, niestety nie udało mi się w nocy naprawić eliksiru, więc będziesz musiała poczekać z ogonem jeszcze jeden dzień - Mistrz Fu wyrecytował na jednym oddechu.
- Moment, kto mówi? - zapytałam oszołomiona wczesną godziną.
- To ja Fu, skąd te wątpliwości? - zapytał zaniepokojony.
- Aaa rzeczywiście - Zaśmiałam się pod nosem - Ale dlaczego dzwonisz do mnie o 4 rano? - Zapytałam spoglądając na zegar.
- Zwykle o tej porze wychodzę na poranne kółko szydełkowania dla seniorów. Myślałem, że już dawno wstałaś - powiedział zdezorientowany.
- Nie ważne, miłego szydełkowania - Po chwili rozłączyłam się i zasnęłam.
Trzy godziny później Tikki zaczęła budzić mnie pistoletem na wodę. Mozolnie wstałam i zaczęłam moje przygotowania do szkoły. Po chwili zorientowałam się, że nadal mam koci ogon. Był to dla mnie niemały problem. Ponadto dzisiaj miałam w planie lekcję wf-u. Po krótkim namyśle założyłam spódniczkę do kolan, ponieważ dłuższej aktualnie nie miałam.
Biegłam do szkoły jak zwykle spóźniona. Natychmiast poszłam do łazienki sprawdzić czy napewno ogon nie wystaje spod spódniczki. Tikki oceniła sytuację na „stabilną". Weszłam do klasy i usiadłam na swoim miejscu.
- Przepraszam za spóźnienie! - Rzuciłam szybko siadając w ławce.
- Dzień dobry Marinette. Mam nadzieję, że to już ostatnie spóźnienie w tym tygodniu - Uśmiechnęła się podejrzliwie.
- Oczywiście - odpowiedziałam z prędkością światła.
- Skoro jesteśmy już w temacie spóźnień, wie ktoś co stało się z Adrienem? Nigdy wcześniej nie opuszczał lekcji - zapytała zaniepokojona nauczycielka.
- Napisał mi, że jakaś ważna sesja została przełożona na tą godzinę, więc przyjdzie dopiero na drugą lekcję - oznajmił Nino.
- Dziękuję. Kontynuujmy lekcję - Nauczycielka wróciła do tablicy.
***
Pierwsza lekcja minęła bardzo szybko. Na przerwie poszłam z Alyią zjeść drugie śniadanie. Podczas rozmowy, dostałam SMS'a od Adriena.
„Błagam pomóż, jestem w schowku na miotły"
Sama nie wiedziałam co o tym myśleć. Z jednej strony chciało mi się śmiać, bo nie często dostaje od niego takie wiadomości. Z drugiej strony wyobraziłam sobie najgorsze scenariusze z Adrienem w roli głównej. Szybko pobiegłam do schowka. Zapaliłam światło i ujrzałam Adriena w czapce Camemberta siedzącego na taborecie woźnego.
- Co ci znów odwaliło? - Zapytałam zdenerwowana.
- Błagam Kropeczko pomóż mi! - W mgnieniu oka klękną przede mną ze złożonymi rękami.
- Po pierwsze, nie nazywaj mnie Kropeczką. Po drugie, zdejmij tą czapkę jak do mnie mówisz - powiedziałam oschle.
Adrien posłusznie wstał i zdjął czapkę. Gdy ujrzałam jego elfie uszy i przypomniałam sobie całe wczorajsze zajście u Mistrza, wybuchlam śmiechem i o mało nie przewróciłam się o kolekcje mioteł woźnego.
- Nie śmiej się tylko lepiej mi powiedz co mam z tym zrobić! - powiedział załamany.
- Może spróbuj zaczesać inaczej włosy - powiedziałam ocierając łzy śmiechu.
- Marny ze mnie fryzjer - westchnął posępnie.
- W sumie masz rację. Ostatnio jak miałeś zrobić „kocią fryzurę" to wyszedł ci jeden wielki kołtun - Parsknęłam śmiechem - Daj, ja to zrobię - Zaczęłam przewracać jego włosy na prawo i lewo, aż udało mi się zakryć czubki jego uszu. Efekt był nawet zadowalający.
- Jesteś niesamowita Kropeczko - Pocałował moją dłoń i wybiegł ze schowka.
Na długiej przerwie udaliśmy się razem na obiad. Po krótkim czasie Nino i Alya dosiedli się do naszego stolika.
- Ej stary słyszałeś ten nowy kawałek, który zmixowałem? - Zapytał podekscytowany Nino.
- Miałeś mi go dzisiaj pokazać - Adrien na moment odłożył sztućce.
- To przesłuchaj go teraz - Nino założył słuchawki Adrienowi na uszy.
- Wow stary! To jest serio niesamowite! - Adrien zdjął słuchawki niszcząc zrobioną przeze mnie fryzurę.
- Adrien czy ty... - Alya zaniemówiła - Masz elfie uszy?!
Adrien w sekundę zakrył uszy i zrobił się czerwony jak burak.
- Ja.. ja - zaczął się jąkać.
- Adrien na porannej sesji miał charakteryzację elfa. Tak bardzo się spieszył na lekcje, że charakteryzatorka stwierdziła, że zdejmie mu te sztuczne uszy po lekcjach, prawda Adrien? - Próbowałam usprawiedliwić jego dziwny wygląd.
- TAAK! Właśnie tak było! - Krzyknął radośnie Adrien.
W tym momencie rozległ się głośny dźwięk dzwonka na lekcje. Wszyscy rozeszli się do klas. Następnie nadszedł czas na lekcję wf-u. Tego dnia grupa chłopców miała wspólny wf z dziewczynami ze względu na nagłą nieobecność wuefisty. W szatni odchodzilam już od zdrowych zmysłów, ponieważ strój na wf zakazywał spódniczek i jakichkolwiek sukienek. O „nie ćwiczeniu" nie było już mowy, ponieważ wykorzystałam wcześniej wszystkie swoje „nieprzygotowania". Jeszcze jedna opuszczona lekcja skończyłaby się wezwaniem rodziców do szkoły. Tak długo się zamartwiałam, że lekcja zaczęła się beze mnie.
- Ktoś wie co stało się z Marinette? Widziałam ją godzinę temu na korytarzu - Zapytała nauczycielka wf-u.
- Pewnie, źle się poczuła. Pójdę sprawdzić czy wszystko z nią w porządku - Zaproponował Adrien.
- Idź, ale za 5 minut masz być tutaj, jasne? - powiedziała surowo.
Adrien bez odpowiedzi wybiegł z sali prosto do damskiej szatni. W środku zastal mnie siedzącą bezczynnie na ławce.
- Marinette, wszyscy na ciebie czekają! - powiedział zdyszanym głosem.
- No to niech sobie czekają. Nigdzie się stąd nie ruszam - Skrzyżowałam ręce na piersiach.
- Żartujesz sobie ze mnie? - powiedział poirytowany - Chodź, bo dostanę przez ciebie ochrzan - Chwycił mnie za rękę i zaciągnął do drzwi.
- Nie zapomniałeś o czymś? - Pomachałam mu ogonem przed twarzą.
- Kurka wodna, no to klops - Uśmiech w mgnieniu oka zszedł z jego twarzy, lecz po chwili znów pojawił się mały uśmieszek - A tak na marginesie... Mogę pogłaskać? - Wyciągnął ręce w moją stronę i zrobił minkę małego kotka.
- Nie ma opcji - Skrzyżowałam ręce.
- Może powiesz wszystkim, że ten ogon to część charakteryzacji na moją poranną sesję?- Powiedział po chwili namysłu.
- Przecież byłam na pierwszej lekcji gamoniu - Puknęłam go w czoło.
- AŁĆ! - Wrzasnął po czym złapał się za czoło.
Nagle ktoś zaczął pukać do drzwi szatni.
- Marinette? Wszystko w porządku? - Zapytał znajomy głos.
- Tak! Zaraz przyjdę! - Odpowiedziałam zestresowana.
- Mogę wejść? - zapytała osoba za drzwiami.
- Jeszcze n.. - nie zdążyłam dokończyć, a drzwi zaczęły się uchylać.
- Marinette potrzebuje chwili prywatności - Adrien szybko zatrzasnął drzwi i trzymał je z całych sił.
- Dobra luz, tylko daj mi wejść po wodę - Powiedziała zirytowana.
Marinette szybko schowała ogon pod spódniczkę i wpuścili dziewczynę do środka. Znajomą osobą dobijającą się do drzwi okazała się Alix, która została wysłana przez nauczycielkę.
- Lepiej się pospieszcie z tym całowaniem, bo zaraz oboje dostaniecie opierdziel od tej starej rury - Alix ostrzegła ich po czym wyszła zamykając drzwi za sobą.
- MY SIĘ WCALE NIE CAŁUJEMY! - Krzyknęłam w odpowiedzi, lecz prawdopodobnie Alix już tego nie słyszała.
- A moglibyśmy - Adrien puścił do mnie oczko.
Przewróciłam oczami i usiadłam na ławce.
- Może zwolnię się z lekcji? - Zaproponowałam.
- W sumie to nawet nie głupi pomysł - Adrien usiadł obok mnie - Tylko co zrobisz jutro? Nie możesz cały czas opuszczać lekcji.
- Jutro coś się wymyśli. Teraz idź do tej baby i powiedz jej, że się źle poczułam, więc poszłam do domu - Wstałam i zaczęłam pakować swoje rzeczy do plecaka.
- Jak sobie życzysz Kropeczko - Ukłonił się i jak najszybciej wyszedł.
Chwile później udałam się do gabinetu dyrektora i zwolniłam się z reszty lekcji. Po powrocie do domu dostałam SMS'a od Adriena.
„Po lekcjach przyjdę na pyszną kawusię😼"
____________________________________
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro