Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

14

Nagle zbudził mnie wrzask mojego kwami. Tikki jak zwykle okładała mnie jakimiś mokrymi materiałami, które były pozostałościami po różnych projektach. Naprawdę nie mam pojęcia czemu były mokre i raczej nie chce wiedzieć. Szybko podbiegłam do lustra i ujrzałam moje kochane ciało. Od razu rzuciłam się na Tikki z uściskami. Postanowiłam, że pójdę podziękować Mistrzowi. Szybko zdjęłam piżamę i założyłam koszulkę. Podczas wkładania spodni poczułam coś niepokojącego. Upewniłam się, że „to" naprawdę tam się znajduje i jak najszybciej znalazłam się przed lustrem. Odwróciłam się tyłem i wyjrzałam zza ramię. Mój krzyk prawdopodobnie usłyszał nawet pan Ramier karmiący gołębie o 6 rano po drugiej stronie Paryża. Na szczęście moi rodzice wyjechali dzień wcześniej na spotkanie biznesowe przez co nie będzie ich w domu kilka dni. Tikki podleciała do mnie, aby sprawdzić czy wszystko ze mną w porządku. Niestety nie było. Tuż nad moimi pośladkami widniał długi, puchaty ogon. Wygląda na to, że jednak eliksir nie był tak niesamowity jak wcześniej mi się zdawało.

Miałam problem z doborem właściwego outfitu. Co mogłoby zakryć wielki, puszysty ogon na tyłku? Nawet spódniczka nie dała rady zakryć wszystkiego.

- Tikki! Błagam, pomóż mi! Mam dzisiaj szkołę! Jak ja mam się tak pokazać - Zaczęłam rozpaczać nad swoim marnym losem.

- Wiesz... jestem w KROPCE - Stworzonko zaczęło turlać się po łóżku ze śmiechu.

- Co w tym śmiesznego? - zapytałam zdezorientowana.

- No wiesz, taki żarcik sytuacyjny - powiedziała dusząc się własnym śmiechem. W odpowiedzi tylko przewróciłam oczami.

- Hej, a pamiętasz ten kostium Alyi, kiedy miała się przebrać za jakiegoś złoczyńcę z kartonu? - Tikki podniosła znacząco brew.

- Nie ma mowy. Nie będę paradować w kartonie po mieście - Skrzyżowałam ręce na piersiach.

- Jak tam chcesz - Stworzonko zaczęło wcinać popcorn.

- Chwilunia. SKĄD MASZ TEN POPCORN?! - Podskoczyłam zaskoczona.

Tikki tylko zaśmiała się cicho i poleciała do salonu.

Ostatecznie założyłam spódniczkę i czarny top. Niestety musiałam improwizować, dlatego zdecydowałam się założyć ten kartonowy kostium. Muszę przyznać, że czułam się jak ostatni dekiel, ale nie miałam lepszego pomysłu.

Na miejscu Mistrz Fu strasznie się zdziwił moim wyglądem. Nie często ma się okazje otworzyć drzwi kartonowemu przybyszowi, który okazuje się być superbohaterką z kocim ogonem.

- Mistrzu, da się to jakoś naprawić? - Zapytałam z nadzieją.

- No jasne, ale dzisiaj jakoś będziesz musiała sobie poradzić z tym ogonem - Zaczął przeglądać jakieś stare księgi.

- Ale ja mam dzisiaj szkołę! Jak mam się pokazać z czymś takim - Wskazałam na mój nowy ogon.

- Szczerze to nie mam pojęcia. Lepiej żebyś została w domu - Zaproponował staruszek.

W mgnieniu oka rozległ się głośny huk. Prawdopodobnie ktoś pukał do drzwi. Mistrz otworzył mieszkanie, a do środka wpadł Czarny Kot w czapce Camemberta. Od razu wybuchłam śmiechem. Mistrz Fu o mało nie popłakał się ze śmiechu, a Plagg nie przestawał robić mu uroczych zdjęć z żółtą czapką. Jedynie Adrienowi nie było do śmiechu w tej sytuacji.

- To wcale nie jest śmieszne! - Wrzasnął rozpaczliwie - Nie miałem wyboru! - Rozpłakał się na dobre - To Plagg kazał mi ją założyć! - Wskazał palcem na czarne stworzonko.

- Dziecaku, nie miałem pojęcia, że weźmiesz to na serio, ale mi tam się podoba - Plagg nie przestawał robić zdjęć.

Mistrz Fu po chwili się uspokoił i zaprosił Adriena do pokoju.

- Spokojnie Adrien, to naprawdę bardzo ładna czapka - Mistrz próbował powstrzymywać śmiech.

- Nie! Ona jest paskudna! - Adrien znów zaczął lamentować nad swoim losem.

- Skoro tak bardzo ci się nie podoba to po co ją zakładałeś - Powiedziałam sarkastycznie, nie przestając przeglądać razem z Plaggiem kolaży zdjęć Adriena w czapie Camemberta.

- Naprawdę chcecie wiedzieć? - Po chwili zdjął czapkę, a wszyscy oprócz Plagga stanęli osłupiali. Adrien zrobił się cały czerwony. Natychmiast wybuchłam niepohamowanym śmiechem i zaczęłam turlać się po podłodze.

- JAK TY WYGLĄDASZ! - Płakałam ze śmiechu - JAKBYŚ UCIEKŁ Z JAKIEJŚ KRAINY WRÓŻEK! - Po tych słowach Plagg dołączył do mnie i wspólnie nabijaliśmy się z Adriena. Tikki w tym czasie przygotowywała herbatę. Gdy stworzonko ujrzało Adriena, wszystkie filiżanki z herbatą wylądowały na podłodze.

- Dlaczego ty masz elfie uszy?! - Tikki parsknęła śmiechem.

- Nadałem mu imię ADRIENITEL CAMEMBERTEL - Plagg otarł łzy śmiechu, a ja i Tikki prawie posikałyśmy się ze śmiechu. Po dziecięciu minutach nabijania się z wyglądu Adriena, wszyscy trochę ochłonęli.

- Muszę przyznać, że wyglądasz nawet uroczo w tych uszach - Próbowałam go pocieszyć. Adrien tylko mruknął coś pod nosem.

- Myślę, że do jutra uda mi się stworzyć nowy eliksir, który was odczaruje - Zapewnił Mistrz Fu.

- Jak to „Nas"? - Adrien bardzo się zdziwił.

- Marinette też ma pewien ym... problem - Mistrz spojrzał na mnie niepewnie.

Ja jedynie odwróciłam się bez słowa. Adrien prawie wpadł na sufit z wrażenia.

- TY. MASZ. OGON!!! - Adrien zaczął skakać z radości - Teraz będziemy kocie ✨Besties✨- Chłopak zaczął coś szukać w telefonie - Zobacz, zamówię nam takie słodkie ciuszki, co ty na to? Może pomogę ci wybrać jakiś dobry szampon do futerka? A może - Nagle Marinette zakryła ręką jego usta.

- Wystarczy - Westchnęła - Nie będę z tobą nosić żadnych kocich ubrań, ani nie potrzebuje szamponu do ogona. Poza tym, jak chcesz być kocim ✨Besties✨ z takimi uszami? - Zgasiła jego zapał.

- No racja - Złapał się za uszy i spuścił wzrok - Wiesz... mam pytanie - zaczął niepewnie - Mogę pogłaskać? - W jego oczach można było dostrzec iskierki podekscytowania. Jego ręka właśnie zmierzała do puszystego ogonka, lecz w ostatniej chwili zdzieliłam jego rękę dzbankiem.

- AŁAAA! - Adrien zaczął masować obolałe miejsce - A to za co? - Zmarszczył brwi.

- Nie pozwalam ci dotykać ogona - Skrzyżowałam ręce na piersiach. W jego oczach można było dostrzec morze rozczarowania. W tym czasie Mistrz Fu głośniej chrząknął, aby zwrócić na siebie uwagę.

- Cóż, bardzo przykro mi z tego co się stało. Do jutra postaram się przygotować eliksir, który to wszystko naprawi - zapewnił Staruszek.

Chwilę jeszcze rozmawialiśmy, lecz po kilku minutach postanowiliśmy udać się do domów. Na miejscu rzuciłam się na łóżko i zasnęłam.

_______________________________
Hej!
Tak, wiem co sobie myślicie. Nowe rozdziały już DWA dni z rzędu to cud w tej książce, ale no cóż.
Cuda czasem się zdarzają cn

Ogólnie wpadłam na pewien pomysł - Napiszcie w komentarzach jak Wy widzicie zakończenie tej książki i co byście chcieli jeszcze w niej zobaczyć? Kto wie, może zainspiruje się właśnie Twoim komentarzem?

Mam pewien zamysł na dalszą część, ale raczej większości się ono nie spodoba. Mogę jedynie zdradzić tak dla wtajemniczonych, że inspirowałam się „Erased". Właśnie z tego powodu postanowiłam, że spróbuje zaczerpnąć inspiracji od czytelników tej książki, bo przecież „co dwie głowy to nie jedna!".

Dzięki za uwagę❤️

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro