4. Coś jest nie tak
~rozdział pisany tak, jak to widzi Toris, czyli tam, gdzie pojawia się Felicja/Polska, tak naprawdę jest to Gilbert. I na odwrót -> wiem, że raczej każdy się domyśli, ale wolę ostrzec ^^
Toris poczuł, że coś jest nie tak w chwili, gdy zorientował się, że Felicja powinna wrócić wcześniej, a tymczasem wciąż jej nie było. Zwykła droga do toalety nie mogła trwać aż tak długo, czyż nie? Powoli zbierał się na to, by zacząć jej szukać, gdy drzwi do sali konferencyjnej otworzyły się. Litwa rozluźnił się, widząc wchodzącą dziewczynę, ale jego ulga nie trwała zbyt długo. Za nią bowiem podąrzał Prusy, a na jego twarzy widniał wyraz złości. Złapał Polskę za ramię, po czym wyszeptał coś do dziewczyny. Nie byłoby to nic dziwnego, gdyby nie to, że nie rozmawiali ze sobą od długiego czasu. Dawniej kłócili do za każdym razem, gdy tylko siebie widzieli, ale teraz wszystko było inne.
Oba państwa patrzyły na siebie z nieukrywaną niechęcią, po czym zajęły swoje miejsca. Felicja założyła nogę na nogę i prędko odwróciła głos od Prus. Gdy tylko zauważyła Torisa, w jej oczach pojawiła się niechęć, szczególnie, gdy usłyszała jego pytanie.
- A co cię to obchodzi? - spytała, a Gilbert odwrócił się gwałtownie. Litwa popatrzył na tę dwójkę. Coś musiało się stać. Musiało.
- Powinno mnie to obchodzić, przecież...
- A teraz, skoro wszyscy już są, czas przejść do celu naszego zebrania! - głośny okrzyk Ameryki przerwał ich rozmowę.
Kraje odwróciły się w stronę samozwańczego bohatera, który z energią zaczął tłumaczyć, co mają zamiar zrobić. Po chwili zamieszania zapadła cisza i sytuacja została już w miarę opanowana. Konferencja rozpoczęła się w końcu na poważnie.
Tym razem jednak Toris nie był w stanie nie zauważyć, że Polska i Prusy są wyjątkowo ciche. Gdy tylko jedne z nich chciało coś powiedzieć, drugie od razu kręciło delikatnie głową, a pierwsze dostosowywało się do niego. Tak, coś było na rzeczy. Pytanie brzmiało tylko, co.
W pewnym momencie Felicja pociągnęła Gilberta za ramię i wyszeptała mu coś na ucho. On zmrużył oczy i odpowiedział jej coś cicho, na co dziewczyna zarumieniła się i powiedziała kilka słów z naciskiem, które sprawiły, że Prusy zerwał się nagle i pociągnął za sobą Polkę, nie przejmując się jej protestami czy zdumieniem innych państw.
- Zaraz będziemy - powiedział tylko, po czym wypchnął ją z sali, a następnie wyszedł za nią.
W sali niemal od razu rozległy się szepty. Każdy był ciekawy, co takiego stało się między nimi w chwili, gdy oboje zniknęli na moment i co takiego mogło sprawić, iż lata nienawiści jakby zniknęły z ich pamięci. Toris słuchał tego przez minutę, po czym sam także wstał i ruszył z zamiarem odnalezienia tej dwójki.
Nie musiał ich szukać zbyt długo. Spotkał Gilberta opierającego się o ścianę blisko toalety, który wyglądał, jakby miał się zaraz załamać. Prusak podniósł wzrok na Litwę, po czym opuścił go i nic nie powiedział.
- Co się dzieje? - spytał Toris, ale nie uzyskał odpowiedzi - Pytałem chyba, co się dzieje. I gdzie jest Felicja?
Dopiero to pytanie przyniosło jakiś skutek. Gilbert wzdrygnął się i spojrzał na niego. Ku zdumieniu Litwy w jego spojrzeniu nie było już tej niechęci, z jaką zawsze na niego patrzył. Toris doskonale zdawał sobie sprawę z głębi nienawiści Prus do niego, dlatego też wzrok ten sprawił, że Litwa cofnął się o krok.
- Ja.. Felicja.. - zaczął Prusak, po czym urwał - To nie jest nic, czym powinieneś się martwić.
Słowa te sprawiły, że Toris zaczął się martwić jeszcze bardziej. Jak mógłby zaufać Prusom po tym wszystkim, co im zrobił?
Drzwi łazienki otworzyły się i wyszła z niej zadowolona Felicja, która stanęła jak wryta, gdy tylko zobaczyła Torisa.
- Co on tu robi? - spytała z odrazą, wskazując brodą na chłopaka - Nie potrzebny nam taki litewski tchórz.
W oczach Gilberta rozbłysła szczera złość.
- Skończ z obrażaniem Torisa bez potrzeby - warknął, odwracając się do Polski, która wzięła się po boki.
- Bo co mi zrobisz? Tylko nie mów, że drugi Grunwald.
- A żebyś wiedział.
- O, cudownie - Felicja wywróciła oczami - Tylko ze radzę pamiętać, kto tym razem stałby po stronie Krzyżaków. Gdyby to ode mnie zależało, to ta debilna Unia z tym bezsensownym pajacem...
- Skończ obrażać Licię - warknął Gilbert, zapominając o obecności Torisa - Od samego początku masz coś przeciwko niemu. Nie mam już pojęcia, o co ci do licha chodzi!
- Ja, zawsze ja! - tym razem to Felicja się zirytowała - Zawsze to ja jestem ten zły!
- Oczywiście, że to ty, ty pruskie ścierwo!
- Dalej, dalej, pożywaj sobie! - zachęciła go Polka - Przez miesiące unikasz ze mną rozmowy, a później słyszę tylko pretensje!
- Ja? Ja unikam z tobą rozmowy? To ty przestałeś ze mną rozmawiać! Nigdy cię o to nie prosiłam! Musiałeś się czuć, jakbyś robił mi łaskę, co?
Dwójka spiorunowała się wzrokiem i byłoby doszło między nimi do rękoczynów gdyby nie Toris, który postrzymał ich, nakazując im zachować odpowiedni dystans.
Ta dwójka chyba oszalała do końca!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro