Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 20

Nienawidziła. Po prostu nie nawidziła, gdy dźwięk budzika bezdusznie przerywał jej smaczny sen. Szczególnie, gdy we śnie miała właśnie przyjąć oświadczyny Lee Jongsuka.

Z rozdrażnieniem, i nutą smutku, podniosła głowę, przecierając zmęczone oczy. Chwilę jej zajęło, żeby przyzwyczaić się do jasności bijącej zza okna. Wyspa Jeju faktycznie była innym światem, jeśli chodziło o pogodę. W Seulu Yoojung zapewnie przykrywała się kolejną warstwą koca, podczas gdy Sohyun nie wiedziała, czy na dzisiejsze spotkanie wziąć ze sobą marynarkę czy raczej nie.

Dzisiejszy dzień był dość napięty pod względem pracy, patrząc na to, że wczoraj przyjechali bardzo późnym wieczorem. Od rana musiała stawić się na spotkanie biznesowe, ale doskwierające jej zmęczenie mocno utrudniało sprawę. Jednak przede wszystkim musiała spożyć wyposażone w witaminy śniadanie, by móc w pełni reprezentować swój hotel. No i samą siebie oczywiście.

Zwlekła się z łóżka, uprzednio przeglądając fora społecznościowe, by dobudzić wciąż ociężały mózg. Musiała również odpisać na pięćdziesiąt wysłanych wiadomości od Yoojung, która od rana zasypywała ją wiadomościami przepełnionymi zazdrością wywołaną wyjazdem przyjaciółki. Wysłała jej szybko zdjęcie z hotelowego łóżka, chcąc jeszcze bardziej rozwścieczyć Jung.

Musiała przerwać fascynujący artykuł z sesją zdjęciową G-Dragona dla marki Chanel, gdy po pokoju rozległ się dźwięk pukania. Wstała z łóżka jak poparzona i, z prędkością światła, założyła na piżamę jakiś przypadkowy t-shirt a spodenki zamieniła na zwykłe kolarki, które leżały na wierzchu walizki. Przejrzała się szybko w lustrze, chcąc poprawić odstające kosmyki włosów. Nie wyglądała, jak miss świata, ale jakoś ułożyła te sterczące strąki na głowie.

— Dzień dobry. — Sohyun przepuściła w drzwiach pracownika hotelu, który pchał przed sobą wózek, z którego wciąż unosiła się para. — Śniadanie do pokoju — odparł nonszalancko chłopak, rozkładając talerze na niewielkim stoliku. Pod koniec musiał walczyć z małą, drewnianą przestrzenią, by umieścić na niej ostatnie dwa talerze. — Życzę smacznego.

Zamknął za sobą drzwi, zostawiając dziewczynę samą, która od razu zabrała się za pałaszowanie gorącego tosta. Miała nadzieję, że zamówione przez nią śniadanie do ich pokojów zasmakuje także Jaehyunowi. Nie była pewna, czym zaspokoi kubki smakowe przełożonemu, więc zamówiła od słodkich drożdżówek czy zwyczajnych płatków z mlekiem przez najzwyklejszą jajecznicę z pomidorami i szynką na wykwintnej szakszuce kończąc.

Dojadła swoją jajecznicę z pomidorami i zaczęła szykować się do wyjścia. Musiała nałożyć na siebie dość sporą warstwę makijażu, chcąc choć trochę zakamuflować te sine wory pod oczami. Do tego dobrała swój ulubiony szary komplet garniturowy w białe, ledwo widoczne paski. Całość uzupełniła srebrna biżuteria. W końcu musiała wyglądać, choć w małym stopniu, jak człowiek na poziomie. Wzięła szybko pod pachę laptopa i tuzin kopert, które ledwo się domykały, i pędem ruszyła do hotelowej recepcji, uprzednio zamykając swój pokój.

Z Jaehyunem umówiła się w lobby dokładnie o dziesiątej. Było za dziesięć, bo wolała (w razie czego) być jednak nieco wcześniej i zająć jedną z wolnych kanap. Z chwilą ujrzenia Jaehyuna, idącego w jej stronę, wyprostowała się jak struna i wygładziła swoją ołówkową spódnicę. Kątem oka spojrzała na swoje czarne szpilki i miała nadzieję, że wytrzyma w nich cały dzień.

— Dzień dobry Jae.. — odchrząknęła, wciąż nie do końca przyzwyczajona do zwracania się do niego w nieformalny sposób. Postawiła jednak na bezpieczną opcję i po prostu się ukłonić. — Dzień dobry.

Chłopak odpowiedział tym samym i, bez zbędnych ceregieli, ruszyli w kierunku wyjścia. Przed hotelem czekał już na nich elegancki, woskowany Ford Mustang Mach 1 z kierowcą u boku. Sohyun po raz kolejny poklepała się w duchu po ramieniu, szczerze sobie gratulując za wybór takiego cacka. Praca asystentki wcale nie była taka łatwa. Musiała dopiąć wszystko na ostatni guzik, by ten wyjazd odbył się bezproblemowo. To na niej spoczywał ten ciężar.

Zajęli szybko miejsca i ruszyli spod hotelu. I znów pojawiła się ta doskwierająca cisza, gdy od pięciu minut żadne z nich nie zamierzało się odezwać. Sohyun nawet nie miała odwagi otwierać buzi, bo dobrze wiedziała, że znowu palnie coś głupiego, więc po prostu odwróciła się do szyby, marząc by ta podróż nie okazała się niewybaczalnie długa.

Po minięciu kolejnego wieżowca, łudząco przypominającego dziesięć poprzednich, jej wzrok spoczął na profil Jaehyuna, który wpatrywał się w tableta, zapisując zawzięcie rysikiem. Był tak skoncentrowany, że nie zauważyłby fali tsunami przepływającej tuż przed nim. So szybko zapomniała o kolejnych dziesięciu minutach jazdy i kątem oka zerkała na twarz szefa. Wyglądał nazbyt elegancko, gdy raz na jakiś czas marszczył w niezrozumieniu brwi w głębokim namyśle lub zagryzał końcówkę długopisa, ciężko nad czymś myśląc. Skłamałaby, gdyby powiedziała, że ten widok nie sprawił, że dech lekko zaparł jej w piersi. Zepwene wtedy do płuc dostałyby się mocne, piżmowe perfumy z przeplatającą się delikatną słodką nutą i czymś, co przypominało Kim świerkowy las, i które teraz wydawały się, że osaczyły ją z każdej strony. Dziwne, że dopiero teraz zorientowała się, że Jaehyun używa takich specyficznych zapachów. Takich, które szybko przez nozdrza mogłyby zająć mózg, jak i rozbudzić wszystkie szare komórki...

Szybko się jednak otrząsnęła, bo nie było to do końca etyczne, by takie, bądź podobne myśli krążyły po jej głowie.

Mimo wszystko cieszyła się, że w końcu dojechali na miejsce. Opatuliła się szczelniej marynarką po wyjściu z auta. Na zewnątrz było nieco chłodniej, choć pogoda i tak była znacznie łaskawsza od tej panującej w Seulu. Uśmiechnęła się pod nosem na myśl o Yoojung, która zapewnie zamarza pod trzema warstwami puchowych koców.

Przewiesiła sobie przez ramię torbę z laptopem a pod pachę plik teczek.

— Daj, pomogę ci. — Jaehyun wyciągnął w jej kierunku rękę i przejął od niej torbę i parę teczek. Sohyun uśmiechnęła się pod nosem na ten gest i ruszyła za chłopakiem w kierunku jendego z wieżowców.

Zaraz przy wejściu zostali powitani i przekierowani do, zapewne, jednej z sali, w której miało się odbyć pierwsze spotkanie. Pomieszczenie nie wyróżniało się niczym szczególnym — ogromny stół na samym środku, a wokół przeszklone ściany z widokiem na panoramę miasta. Na jednej z nich widniał ogromny obraz wart pewnie więcej niż jej roczna wypłata.

Zasiedli na wskazanych miejscach po uprzednim zapoznaniu się z resztą obecnych. Sohyun musiała skrupulatnie ukrywać fakt trzęsących się dłoni i mocno wyczuwalnej wysokiej temperatury. Na cholerę wykładają całą ścianę oknami, których nie można nawet otworzyć. Zdawało jej się, że bicie serca jest wystarczająco słyszalne, żeby zwrócić na siebie uwagę wszystkie pary oczu. Nie rozumiała, dlaczego tak przesadnie zareagowała. Przecież tyle razy była obecna na spotkaniach biznesowych i ma za sobą już nie jedno publiczne wystąpienie. Może fakt, że obecni tutaj reprezentowali możliwość rozsławienia hotelu Bellavista na kraje, w których jeszcze go nie ma.

Mimo wszystko, Sohyun wyczuła przyspieszone tętno i duszkiem wypiła szklankę wody. Pod stołem poczuła delikatny dotyk na nadgarstku, przez który lekko podskoczyła na krześle. Spojrzała na Jaehyuna, który zwrócił uwagę na jej niespokojne zachowanie i posłał dziewczynie pokrzepiający uśmiech.

— Będzie dobrze. Nie ma się co stresować.

Sohyun skinęła głową, wypuszczając głęboko powietrze. Była wdzięczna Jaehyunowi za tą małą pomoc. Choć z drugiej storny mógł jej stan nawet pogorszyć i przez swój zniewalający uśmiech spowodować, że dziewczyna na prawdę zemdleje lub wyzionie ducha.

Jednak po chwili czarnowłosa rozluźniła napięte mięśnie, a już zaraz cały stres zniknął.

— To świetnie móc być częścią przyszłości waszego hotelu.

— My również cieszymy się z podjętej współpracy. — Jaehyun po raz ostatni uścisnął dłoń tęgiemu mężczyźnie, który przez całe spotkanie wiercił się na obrotowym krześle, które swoim filigranowym rozmiarem wyglądało wręcz karykaturalnie małe w porównaniu do jego sylwetki.

Idąca w ich stronę kobieta również pokusiła się o uściśnięcie dłoni w akompaniamencie zatrzepotania długimi rzęsami. Stojąca obok Jaehyuna Sohyun skrzywiła się nieco.

Na pewno sztuczne, pomyślała.

Zebrała wszystkie papiery i ruszyła za Jungiem, uprzednio kłaniając się nisko na pożegnanie, jeszcze zasiadłym przy stole osobom.

Gdy znaleźli się na parterze, Sohyun krzyknęła za chłopakiem.

— Jaehyun... — zawołała. Odchrząknęła, kłaniając się nisko. Ten przystanął i odwrócił się przodem do niej. Jego aura wciąż wprawiała ją w zakłopotanie. Szczególnie, że wyglądał fenomenalnie w szarym garniturze. — Ja... Dziękuję, że mi pomogłeś.

— Nie ma za co. — Odpowiedział, klepiąc ją delikatnie po ramieniu. — To twoja robota. Ja jedynie dopowiadałem gdzieniegdzie. Jednak całość wyszła świetnie dzięki tobie.

Kim wymknął się z ust chichot, a na twarz wpełz delikatny rumieniec. Spuściła szybko głowę w dół, by chłopak nie ujrzał, jak czerwienieje po twarzy. A do tego na ramieniu wciąż czuła przyjemny dotyk ciepła od jego dłoni. Kątem oka ujrzała, że Jaehyun odwrócił się i ruszył w kierunku wyjścia, co Sohyun natychmiast uczyniła to samo.

Wyszli na promienne słońce, którego promienie stanowczo przegrywały z unoszącą się wokół zimniejszą temperaturą. W końcu to nie był środek lata, ale było w miarę znośnie.

Dlatego też wpadła na pomysł by wyskoczyć gdzieś na miasto. Wspólne świętowanie małego zwycięstwa byłoby dobrą okazją na bliższe poznanie się i nieco ocieplenia pracowniczych stosunków.

Oboje podeszli do czekającego na nich auta. Znowu zaczęła się denerwować faktem zaproszenia bruneta na wspólne wyjście. Jeszcze nigdy nie miała okazji zapraszać chłopaka gdziekolwiek.

Jeszcze nigdy nie miała okazji zapraszać jakiegokolwiek chłopaka.

A ten chłopak, stojący dokładnie dwa metry od niej był z najwyższej półki, co wcale nie ułatwiało faktu. Gdyby Pretty Women byłaby facetem, to z pewnością nim.

— Nie wsiadasz? — Zapytał, gdy ta jedynie położyła dokumenty na siedzenie, a sama wciąż stała przy otwartych drzwiach.

— Nie, ja... — odchrząknęła, bawiąc się między palcami guzikiem od marynarki. — Pomyślałam, że pozwiedzam trochę okolicę.

Jaehyun skinął w odpowiedzi głową, dodając jedynie:

— W takim razie, miłego popołudnia.

Czarnowłosa uśmiechnęła się krzywo. Miała jakąś głupią nadzieję, że sam się do niej przyłączy i nie będzie konieczności proszenia się.

Już miała zadać mu to pytanie, ale chłopak nagle niespodziewanie się odezwał.

— Ah, jeszcze jedno... — Czyżby wpadł na ten sam pomysł, co ona? Nie wiedzieć czemu, ale na jej twarzy rozkwitł szeroki uśmiech, czekając na dokończenie zdania przez bruneta. — Jutro mamy dzień wolny, więc możesz odpocząć.

Uśmiech Sohyun nieco zbladł, ale szybko pokiwała głową i machnęła ręką na pożegnanie, gdy chłopak wszedł do auta. Stała wciąż w tym samym miejscu, odprowadzając smętnym wzorkiem oddalający się samochód, aż całkowicie nie zniknął za horyzontem.

Klepała się po głowie za swoje idiotyczne myśli. Skąd w ogóle pojawiła się u niej nadzieja, że Jaehyun zaproponuje jakieś wyjście? Przecież oni ledwo słowo zamieniali w pracy. W porównaniu z innymi chłopakami, z którymi pracowała, z Jaehyunem miała najmniej styczności. W takim razie, skąd w ogóle mogła się spodziewać od niego takiej propozycji?

— Idiotka.

Ruszyła w przeciwnym kierunku, skąd przyjechali i szybko wystukała w telefonie najbliższy bar, w którym mogła by wypłukać z siebie dręczące ją ostatnio myśli.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro