Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział III

   Wszedłem do klasy.

   - Dzień dobry, przepraszam za spóźnienie. Autobus mi uciekł - powiedziałem i mimo, że przepraszałem, moja mina, ani cały ja nie wywierałem takiego wrażenia. Właściwie, to zastanawiałem się, dlaczego, do cholery, zlitowałem się nad sobą i poszedłem do tej szkoły.

   - Dzień dobry - powiedział, wzdychając.

   I już chciałem stawić krok, by iść do ławki Yuu, ale...

   Dlaczego Yuu siedzi z Risą? Żałuję teraz, że nie mamy w klasie mniej osób. Jestem zmuszony usiąść obok tej purpurowowłosej gnidy. Irytujące.

   Przemieściłem się do jego ławki, chcąc, nie chcąc (a bardziej to drugie), i usiadłem na krześle, które oczywiście było na mnie za małe, wzdychając cierpiętniczo. On spojrzał na mnie i kolejny raz, kiedy spotkały się nasze spojrzenia, ściągnął brwi. Ahaaa...

   - Hej, to ty byłeś wczoraj w lodziarni z tą dziewczyną za nami? - szepnął tak, żeby nauczyciel nie usłyszał.

   On do mnie coś powiedział?

   - Ej! Koleś, co z tobą? - syknął i uderzył mnie "PRZYJACIELSKO" łokciem w bok, po czym zachichotał.

   Co ze mną,  pytasz? Raczej co z tobą, idioto! Jesteś moim wrogiem numer jeden i zagadujesz mnie jak kumpla? Chyba kpisz... Zaraz... Ale ty przecież nie wiesz, że jesteś moim wrogiem... Może mógłbym to wykorzystać w oczywiście dobrych celach... Mhaha, żartuję. W końcu jak to mówią? Ach, tak: przyjaciół trzymaj blisko, a wrogów jeszcze bliżej. Dlaczego by nie spróbować?

   - Co? A, sorry, no ja - uśmiechnąłem się "przepraszająco".

   - A, jakoś właśnie nie wiedziałem czy to ty...

   Nie wiedziałeś czy ja to ja, bo myślałeś, że ja to inny ja? Ach... Rozumiem... Nie, jednak nie rozumiem.

   - Hisashi jestem - przedstawiłem się.

   - O, a ja.. - przerwałem mu.

   - Haruki, tak? - wypaliłem i uśmiechnąłem się zawadiacko.

   - Właśnie. Wyjąłeś mi to z ust - odwzajemnił mój uśmiech. Och, pierwsze widzę, żeby ktoś umiał tak dobrze manipulować twarzą jak ja. Może coś z niego będzie, bo na pierwszy rzut oka pomyślałem...

   "Co za irytujący pozer."

   Tak, chyba właśnie tak... A więc nie zmieniłem zdania.

   Co do jego słów... Żebym to ja zaraz nie musiał wyjmować mu języka Yuu z paszczy, bo potem mogę też wybić i wyjąć wszystkie błyszczące ząbki, które teraz mi prezentuje.

   - Właściwie, to dlaczego nie siedzisz z Risą? - zapytałem półszeptem.

   - Facet od matmy powiedział, że gadam, więc przesadził ją do tego za nami - powiedział i wzruszył ramionami.

   No tak, matmę przegapiłem i do tego spóźniłem się na angielski. Gadał z Risą? Ciekawe o czym?

   - A tak przy okazji, fajną masz laskę - mruknął i uśmiechnął się złośliwie, a ja syknąłem:

   - Ale my nie chodzimy, przecież ja mam..! - powstrzymałem się, kiedy dotarło do mnie to, co chcę powiedzieć, a on nie spuszczał ze mnie wzroku, cierpliwie czekając, aż dokończę - ...kogoś na oku. - Wypaliłem. No, bo co miałem powiedzieć?!

   - Ooo, a szkoda. Więc kim jest owy "ktoś"? - spytał dociekliwie.

   Cholera, nie tak to miało wyglądać. To ja miałem zadawać pytania, nie on. Jeszcze chwila, a wszystko wypaplam. To jest jakaś tragedia.

   - Nieważne - burknąłem i skupiłem się na przepisywaniu słówek z tablicy.

   - Dobra. Więc ja ci też nie powiem, kto mnie się podoba - szepnął do mojego ucha, nachylając się nade mną.

   - Haruki czy jest coś, co chciałbyś wyjawić klasie? - wtrącił się nauczyciel angielskiego.

   - Owszem, proszę pana - w tym samym momencie, sięgnął po plecak, który miał (chyba od początku) nierozpakowany i powiedział do mnie bezgłośnie - zastanów się nad moją propozycją - po czym przeszedł luźnym krokiem przez klasę i oznajmił - to, co chciałem powiedzieć, to "dowidzenia" - i wyszedł z klasy, zostawiając zdezorientowanego nauczyciela przy tablicy.

   - Haruki! Dokąd to?! - wyjrzał z klasy, ale chłopaka już nie było. - Co za ludzie - skomentował nauczyciel i odchrząknął, po czym wrócił na miejsce. - Tak więc kontynuujmy - powiedział, czyn uciszył szmery w klasie.

   Mnie po głowie chodziły tylko dwa zdania.

   "Co to miało być?" oraz "To nie może być Yuu!"


*****


   Wyszedłem na przerwę i pierwszy raz nie wiedziałem co ze sobą zrobić. Po chwili doszedł do mnie Yuu i Risa.

   - Hej. I jak tam? - spytał Yuu oskarżającym tonem.

   Ten wyraz twarzy... O co mu chodzi? Musi robić od razu wielkie 'halo'?

   - A jakoś. Dziwny koleś - powiedziałem obojętnie, co pokrywało się z moimi wnioskami.

   - Ach... Poznaliście się? - spytał nieco zmieszany.

   - Można tak powiedzieć - skrzywiłem się, a on już się nie odzywał.

   - Dlaczego wyszedł? W ogóle to to, co zrobił było... takie niecodziennie. Widzę, że zapowiada się ciekawy rok szkolny - mruknęła Risa, nie patrząc mi w oczy i rumieniąc się zapewne z powodu swojej nagłej pewności siebie w mojej obecności.

   - Nie wiem dlaczego wyszedł. Mówiłem, że jest dziwny - wzruszyłem ramionami. Risa odeszła do swoich koleżanek, a my z Yuu staliśmy chwilę w krępującej ciszy, obserwując wszystkich dookoła.

   Tak minęły jeszcze cztery przerwy, a później wróciliśmy do domów bez słowa.


***


   Tak, dobrze widzicie, biegnę. I znowu macie rację - dziś też zaspałem.

   Dotarłem do szkoły i wtem rozległ się dzwonek oznaczający rozpoczęcie się pierwszej lekcji. Wszedłem do budynku i zauważyłem, że wszyscy są w klasach, a ja skierowałem swe kroki na miejsce, gdzie teraz odbywała się lekcja angielskiego, szurając stopami o podłogę. I wtedy, niespodziewanie...

   Ktoś złapał mnie za rękę, a ja odruchowo, nie patrząc na sprawcę czynności, wykręciłem ją. Usłyszałem jęk w momencie, w którym dostrzegłem, że jestem w kantorku i że owym napastnikiem jest osoba z purpurową czupryną. Ponownie sapnąłem i puściłem moją ofiarę. Oparłem jedną rękę na biodrze, drugą na czele i przymknąłem powieki.

   - Haruki, powiedz mi, co ty wyprawiasz? - szepnąłem, kompletnie zirytowany.

   Ooooch, a już miałem wizję, że to Yuu wciąga mnie do ciemnego, małego pomieszczenia i proponuje mi coś... zboczonego. Spadaj, Haruki, za dużo mi zabierasz i przez ciebie mam ochotę... Na coś...

   Na śliwkowe lody, a co myśleliście?...

   - Chciałem cię wyrwać chociaż na jedną lekcję - powiedział, rozmasowując nadgarstek.

   - Po co? - warknąłem, dalej się irytując.

   - No jak to "po co"? Pogadać i w ogóle... się poznać. A co, wolałbyś siedzieć teraz na lekcji historii? - sarknął.

   Miał rację. Ale z drugiej strony, wolałem iść zobaczyć Yuu..., który i tak mnie nie zauważa, bo jest zajęty wzdychaniem, myśląc zapewne o moim porywaczu.

   - No dobra. Zostaję. To o czym chciałeś porozmawiać? - spytałem, osuwając się po ścianie, pod którą zamierzałem siąść.

   - A o różnych rzeczach. Jak na przykład o tym czerwonowłosym chłopaku, w którym się bujasz - powiedział od niechcenia i oklapnął obok mnie.

   C-co? Ale skąd on ...?

   - To widać, Hisashi. Chcę, żebyś wiedział, że mnie też on jako-tako interesuje, więc uważaj na niego - szepnął mi do ucha, nachylając się przy tym nade mną. - Ale ty... -  przerwałem mu.

   - Co?! - znów późno dotarło do mnie to, co mówi. Z tym człowiekiem się ciężko rozmawia, nie umiałem skupić się na rozmowie z nim.

   On... Interesuje się Yuu? Ooo, nie! Nie zgadzam się na to, mowy nie ma!

   Myślałem o takim scenariuszu, w którym oboje będziemy się do niego kleić i nie spodziewałem się, że tak to mną wstrząśnie.

   - Nie krzycz tak,  bo ktoś nas znajdzie, a ja.. - ponownie mu przerwałem.

   - Zamknij się i mnie posłuchaj! Nie myśl sobie, że tak łatwo ci go oddam, a jeśli coś mu zrobisz, nie zawaham się ciebie zabić. Nie waż się nawet go tknąć lub zrobić mu coś bez jego pozwolenia! - wysyczałem z miną, jakbym miał go zaraz poćwiartować nożyczkami, spuścić w toalecie, pozszywać i wsadzić do dębowej trumny ze szczurami. Już wiele razy ktoś doprowadzał mnie do tego, bym tak wyglądał. Haruki patrzył na mnie zszokowany i nim coś z siebie wydusił, warknąłem:

   - Żegnam - i wyszedłem na korytarz, potem do klasy, którą przemierzyłem zdecydowanym krokiem, tak że, jeżeli ktoś teraz spróbowałby wejść mi w drogę, staranowałbym go i zdeptał.

   Zanim usiadłem spojrzałem na Yuu, który bacznie mnie obserwował z pytającą miną. Jednak nic nie powiedziałem i oderwałem wzrok.

    Usiadłem w pustej ławce, a po chwili druga lekcja języka angielskiego została kontynuowana przez zdziwionego i jednocześnie zrezygnowanego nauczyciela.

   Och, gdybyś wiedział, co się wokół ciebie dzieje... Pewnie byłbyś wniebowzięty, kiedy powiedziałbym ci, że i jemu się podobasz. Dlaczego tak mnie ranisz? Myślisz, że to zabawne, jak tak wszystko utrudniasz? Ty i on!

   Ja tu toczę o ciebie wojnę! Jeśli przegram, to zapewne będziesz szczęśliwy. Dlaczego nie chcesz być szczęśliwy ze mną? Co ja takiego zrobiłem? Mówisz, że jesteś moim przyjacielem, a tej nocy miałem wizję, że śmiejesz się z mojej przegranej, że odchodzisz... z nim. Wolę, gdybyś zranił mnie po tym, jak dałem ci całego siebie, oddałem ci wszystko, czyli stałoby się to, czego tak się obawiasz, niż gdybyś był z nim i... I zostawiłbyś mnie, zapomniał. To jest gorsze, Yuu...

   A jeżeli on mi ciebie na prawdę zabierze? Co mam robić?!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro