Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 20


- Ten dzień będzie przełomowy, mówię ci! - ekscytował się Nathaniel, gestykulując przy tym żywo. - Zaraz ci wszystko pokażę i objaśnię. Potrwa to chwilę, ale postaram się być jak najbardziej rzeczowy.

- Spokojnie, mi tam się nie śpieszy. - starał się zgasić nieco entuzjazm drugiego chłopaka. - Poza tym, póki co i tak nie będę robił tatuaży, to tylko drobne porządki i udawanie, że jestem potrzebny. Poza tym pokój personelu już znam, po tym już chyba wszystko pójdzie łatwo. 

Dwójka młodych dżentelmenów stała pośrodku studia tatuażu, wypełnionego jak zawsze ciepłem, zapachem tuszu i skowytami bólu, jeśli akurat trafił się jakiś bardziej wymagający wzór we wrażliwym miejscu. W teorii blondyn zapoznał się już tym miejscem, jednak wiedział, że i tak czekać go będzie jeszcze wiele niewiadomych. Zawsze wszystko z boku wygląda nieco inaczej. 

- Nie mów tak, jesteś bardzo potrzebny. Moja współpracownica nie jest chętna do sprzątania, ja nie mam na to czasu, serio się przydasz. Poza tym najłatwiej z tej perspektywy obserwować pracę profesjonalistów. - rzekł, następnie kierując swoje kroki w stronę innej, zapewne nieco ciekawszej części studia. 

Okularnik tymczasem od razu udał się za nim niczym cień, zastanawiając się, czy i on kiedyś stanie się profesjonalistą na miarę Nathaniela. Co prawda pracował ciężko od kiedy tylko dowiedział się, że będzie robił w studiu, ale patrząc na swoje rysunki wiedział, że brakuje mu jeszcze naprawdę wiele. Do tego sunięcie maszynką po skórze było zupełnie inne od kreślenia ołówkiem po kartce. Czy się w tym odnajdzie? Nie wystarczyła jedynie wprawiona ręka...

***

- No no, zamiataj tam. Sprężaj się, nie mamy dużo czasu. - Nathaniel z uśmiechem poganiał swojego nowego współpracownika, nie kryjąc uciechy z tego, do jakiej roli go zdegradował. Niczym pan i sługa. 

- To może byś mi pomógł, co? Siedzisz na tyłku i nawet nie rysujesz. We dwójkę poszłoby szybciej. - przerwał na chwilę czynność, aby z nadzieją spojrzeć na swojego towarzysza. 

Nie zamierzał gardzić pracą, jaką dostał, jednak przy tym odczuwał niezwykle dokuczliwy ból. Zasiedział się przez ostatnie wolne i przez to tak z pozoru drobne wysiłki wymagały od niego wylewania siódmych potów. Tym bardziej dokuczliwe było obserwowanie bruneta w chyba najbardziej zrelaksowanej pozycji, na jaką było go stać. Tak, jakby chciał mu dokuczyć bez używania słów.

- Nie będę zabierał ci pracy, mam w końcu swoją. - mruknął w odpowiedzi dość kąśliwie i zapewne dalej wymienialiby się oni docinkami, gdyby nie dźwięk dzwonka przy drzwiach, który w jednej sekundzie dotarł do ich uszu. 

Sprawiło to, że blondyn się spiął, za to Nathaniel od razu przybrał wesoły i swobodny wyraz twarzy. W końcu miał nowego klienta, to był jego żywioł. 

- Witam witam, czekałem na panią z niecierpliwością. - miłym wstępem zagaił swoją przyszłą ofiarę, pomagając jej w zdjęciu przeciwdeszczowej kurtki. Było dość chłodno i od rana chmurzyło się, popadując momentami przez kilka krótkich chwil. 

- Dobrze wiedzieć. - brunetka uśmiechnęła się lekko, dając sobie pomóc. 

Nie wydawała się zbyt zadowolona z wizyty, do tego była jakby przygaszona. Choć kto wie, może to po prostu kwestia nieśmiałości i obcego miejsca? Przynajmniej Dominik podejrzewał, że obcego. 

W każdym razie zająć się musiał sprzątaniem, podczas gdy brunet tłumaczył dokładnie dziewczynie to, co będzie się zaraz działo. Co będzie robił, kiedy można zażądać przerwy, ile to całościowo potrwa. Wplatał w to żarty niczym zawodowy kabareciarz i ani przez chwilę nie wychodził z roli zrelaksowanego, pewnego siebie człowieka, który miał wszystko pod kontrolą. Zapewne dlatego wzbudzał w swoich klientach tak cenne w tej branży zaufanie, przez co ci chętnie oddawali kawałki swojego ciała w jego ręce. 

Nawet Dominik złapał się na tym, że za pierwszym razem odczuł w stosunku do niego zaufanie i swego rodzaju więź, jakby byli kolegami z podwórka, którzy przeżyli ze sobą wiele lat. Czy to kwestia tego prostactwa, a wręcz chamstwa, które z początku było bardzo irytujące i najwyraźniej znajdowało się we krwi Nathaniela? A może najzwyczajniej w świecie brak barier tworzył domową atmosferę? Okularnik nie znał odpowiedzi, ale mierząc obecnie kątem oka dwójkę ludzi znajdujących się w studiu zastanawiał się nad tym, czy tylko on odniósł wrażenie, że jego tatuator jest kimś niesamowitym. A jeśli nie tylko on... To czy odpowiednie było czucie się zazdrosnym o to, że nie on jedyny potrafił dostrzec tę niezwykłość?

- Zostaw to póki co i chodź, później tu zamieciesz. - usłyszał, przez co wyrwał się z rozmyślań. 

Już, już zbierał się aby coś odpowiedzieć, jednak skończyło się to jedynie na tym, że otworzył usta, a potem je zamknął. Co za tym idzie zaledwie kiwnął lekko głową, po czym zajął miejsce obok chłopaka, obserwując, jak ten zakłada rękawiczki. Stresował się, widząc to podczas swojego tatuażu, ale obecnie napawało go to jedynie przyjemnym spokojem. Obserwował on owe zjawisko z uwagą, tak samo jak moment, w którym maszynka poszła w ruch. Niby nic nadzwyczajnego, a jednak finezja i wprawa widoczna w każdym ruchu wywarła na nim wrażenie oraz pytania, jakich nie zadawał sobie wcześniej. 

Czy i on kiedyś dojdzie do takiego poziomu w tym fachu? 

Co prawda nieco idiotyczne było robienie sobie nadziei w tej kwestii, ponieważ ani razu nie miał jeszcze maszynki w ręce, jednak jego plany były ambitne. Jak zawsze, gdy założył sobie osiągnięcie pewnego celu. Póki co jednak mógł jedynie obserwować dłoń Nathaniela, która wydała mu się czymś niezwykle pięknym. Bo, jakby nie patrzeć, tworzyła piękne i niesamowite rzeczy. Do tego była szczupła i bez czarnej, lateksowej rękawiczki wydawała się chłodna, aczkolwiek delikatna. Istne dzieło sztuki, praktycznie tak, jak tatuaże. 

Patrzył on również kątem oka na dziewczynę, która za to wzrokiem omijała zarówno jego, jak i tatuatora. Wydawała się błądzić gdzieś samotnie, podczas, gdy nowym wzorem zakrywano imię, jak podejrzewał dwudziestolatek, jej byłego chłopaka. Była jednym z tych przypadków, o jakich mówił Nathaniel. Osobą chcącą zacząć od nowa. Kimś, kto zakrył stare rany czymś nowym, co nie będzie tak boleć przy każdym spojrzeniu. W tym przypadku był to majestatyczny lew, jakby znaczenie siły, jaką dziewczyna chciała w sobie zebrać. Po czymś takim faktycznie potrzeba sporo odwagi i samozaparcia, żeby zebrać się do kupy i żyć mimo tego, że wiele rzeczy już nie będzie takich samych. Drobny ślad pozostawiony na tym wszystkim, co zbudowało się wspólnie do tej pory. 

- Pa pa, zapraszamy ponownie! - oznajmił Nathaniel z typową dlań radością, machając na pożegnanie młodej damie, która odwzajemniła się jedynie uśmiechem. 

Zza szklanych drzwi widać było jeszcze przez chwilę jak ta przemyka przez ulicę, po czym ginie gdzieś w zakamarku między kamienicami. 

- Jak myślisz... - mruknął cicho blondyn, gdy upłynęło wystarczająco czasu. - Uszczęśliwiłeś ją dzisiaj?

- Czy uszczęśliwiłem...? - zapytał cicho, zastanawiając się przez krótki moment. - Nie mam pojęcia. Ale wystarczy mi myśl, że ze wszystkich sił starałem się to zrobić. 

***

Kilka godzin zleciało niczym kilka minut. Ale trudno się dziwić, czas przy zamiataniu i ścieraniu kurzu zlatuje zaskakująco szybko. Szczególnie, gdy dodatkowo ktoś pogania i nie omieszka się przekomarzać przy każdej możliwej okazji. Argh, Dominik czasem miał ochotę ukręcić mu kark!

- Zaraz powinna być. - mruczał pod nosem brunet, oczekując swojej zmienniczki. 

Nie mógł się doczekać, aż pozna ze sobą swoich przyjaciół. Wydawało mu się, że charaktery Scarlet i Dominika są ze sobą zaskakująco kompatybilne. Zapewne okularnik nie lał wszystkich swoich byłych, a kobieta nie bała się swojego cienia, jednak w kwestii upartości byli oni bardzo podobni. Jego dwa upierdliwe osły. 

- Hej, nie bawicie się zbyt dobrze? - usłyszał po chwili znajomy głos, przez co od razu ucieszony poderwał się z miejsca. 

- Scarlet, miło cię widzieć! - rzekł znacznie bardziej entuzjastycznie niż zazwyczaj. - Patrz, tu nasz nowy rekrut. Jest jeszcze niedoświadczony, ale uczy się bardzo szybko! Bardzo ładnie póki co zamiótł podłogę, mówię ci, coś z niego będzie. 

Złapał Dominika za rękę i przyciągnął do swego boku, robiąc przy tym niezwykle dumną minę, jakby przyprowadził ze sobą największego speca w dziedzinie tatuażu. Kobieta nie podzielała jego entuzjazmu, ale i nie mierzyła Dominika nieprzychylnym spojrzeniem. W końcu nie wolno straszyć nowych. 

- To ten twój kolega, co nie dawał ci spokoju? - zapytała, przez co blondyn aż przełknął nerwowo ślinę. Niedobrze, że został przedstawiony w takim świetle. I to jeszcze przed współpracownicą! Oby pracował na zmiany tylko z Nathanielem. 

- Miło mi panią poznać, dzień dobry. - powiedział, nawet jeśli to nie była najważniejsza rzecz w obecnym momencie. 

Czuł się jeszcze bardziej głupio, gdy kobieta mierzyła go dość obojętnym, a wręcz zimnym wzrokiem. Po chwili jednak nie mogła powstrzymać rozbawienia, przez które dodatkowo parsknęła cicho. 

- Nie bądźmy tak formalni, nie masz rozmowy o pracę tylko już w niej jesteś. - wymieniła z chłopakiem żwawy uścisk dłoni. - Zmykajcie szybko i nie wchodźcie mi w drogę, mam dziś sporo roboty. 

Oznajmiła i wyminęła tą dwójkę, pozostawiając zadowolonego Nathaniela i zestresowanego wciąż Dominika. Tatuator rzecz jasna nie mógł przepuścić okazji do tego, aby nie pożartować z nadwrażliwości przyjaciela. A może i pomóc mu, bo ten wciąż był straszny spięty. 

- Spokojnie, nie zje cię przecież. Zobaczysz, szybko wpiszesz się w jej gusta, o ile dalej będziesz dobrze pracował. Myślę nawet, że już teraz cię lubi. - poczochrał mu włosy, przez co przydługie już kosmyki w odcieniu blondu opadły chłopakowi na czoło, częściowo przykrywając oczy. 

- Na pewno nie lubi, ale mam nadzieję, że polubi. Wolałbym nie robić sobie wrogów w nowym miejscu pracy. - zdmuchnął z czoła nieposłuszną grzywkę, mimo to nie poprawiając rozwalonej fryzury. - Ile ma lat? 

- Przy nas to dinozaur. - zażartował chłopak, rzucając kompanowi kurtkę. O dziwo udało mu się ją złapać. - Ale naprawdę, nie martw się o nic. Scarlet jest bardzo miła, nawet jeśli wygląda, jakby miała ci zaraz przywalić. To tylko pozory. Z resztą, sam się za niedługo przekonasz. Tutaj współpracownicy są praktycznie jak rodzina. 


Witam moje jelonki! Co prawda dzisiaj nie wtorek (choć w szkolnym rozgardiaszu to sama już nie wiem) ale przecież nikt nie broni nadprogramowych rozdziałów. Chciałam was nieco rozpieścić, skoro mam możliwość to czemu by nie <3

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro