Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Zemsta

(2 tygodnie później)

(Z perspektywy Fudou)

Przez te dwa tygodnie schudło mi się, ale to nie jest ważne. Teraz najważniejsza jest zemsta na ojcu Hannah.
Leżałem w łóżku w mnie była wtulona Hannah. W końcu mogę chodzić i to się liczy czekałem, aż się obudzi by móc iść zrobić śniadanie. Po 30 minutach miażdżenia mnie, obudziła się.
-Hej Hannah, jak się spało?
-Cześć kochanie, a bardzo dobrze. A Tobie?-spytała.
-Po za brakiem możliwości złapania oddechu, świetnie. Dziś się na nim zemścimy... W końcu...
-Tak, w końcu. Ale najpierw śniadanie. Musisz teraz odzyskać siły, jeśli chcesz się z nim zmierzyć. Wiesz do czego może być zdolny... -odparła.
-Tak wiem, ale nie jestem zbytnio głodny i damy mu tabletki magiczne. Umrze po nich w mękach. Po za tym czy on ma broń?
-Może mieć... Nie wiadomo jakie ma znajomości. -odparła.
-Otworzysz drzwi i poczekasz na zewnątrz. Zadzwonisz do niego na domowy numer, który macie u góry, a ja mu dodam tabletki do kawy czy tam herbaty i wybiegnę... Dobrze? Jeśli nie będę wychodził znowu zadzwonisz.
-Nie mogę się zgodzić. Jeśli coś Ci się stanie, to ja sobię tego nie wybaczę! Mam tylko Ciebie Fuduś... Tylko Ciebie rozumiesz?! Nikogo więcej! Jedyną osobą, która może się z nim spotkać, to ja...-odpowiedziała.
-Posłuchaj, albo zrobisz tak jak cię proszę, albo zrobię to sam. Po swojemu, więc proszę współpracuj z mną...
Przyniosłem z kuchni sushi, które wczoraj robiłem. Zjedliśmy z smakiem. Pomyślałem, że śniadanie mamy za sobą, więc teraz działanie i mój plan.
-Zgodzę się pod jednym warunkiem... Będziesz uważał na siebie jak jeszcze nigdy w życiu... Wiesz, że on jest na prawdę niebezpieczny! Jeśli do mnie nie wrócisz to...- tu głos Hannah się załamał.
-TO?
-To ja się zabiję!- dziewczyna w tym momencie zaczęła płakać.
-Wrócę! Jestem Fudou Akio, więc dam radę! Idziemy!
Schowałem tabletki do kieszeni i pocałowałem Hannah w usta, razem wyszliśmy z domu. Zamknąłem go i szliśmy w kierunku jej domu. Po paru chwilach byliśmy.
Staliśmy przed drzwiami.
Byłem gotowy dosłownie na wszystko.

(Perspektywa Hannah)

Staliśmy przed moim domem. Nienawidzę tego miejsca, ale trzeba w końcu dokonać tej zemsty. Dla Fudou... Okay dziewczyno uspokuj się. Wszystko będzie według planu. No, zaczynamy.
-Hannah otwieraj drzwi i dzwoń na telefon -szeptał Fudou.
-Dobrze już
Zaczęłam dzwonić do ojca...

(Z perspektywy Fudou)

Wbiegłem do domu, następnie do salonu. Dostrzegłem szklankę z herbatą i zacząłem kruszyć tabletki. Skończyłem, ale słyszałem jak schodzi... Szybko wbiegłem do szafy. Widziałem jak to wypija. Leżał w fotelu. Wypił całą, wyjść czy nie?

(Perspektywa Hannah)

Dzwoniłam do ojca. Jeden raz, drugi, trzeci. Zwykle odbierał albo chociaż oddzwaniał, a teraz jest cicho. To niemożliwe, żeby tabletki aż tak szybko działały. Tato, odbierz!!

(Z perspektywy Fudou)

Nie reaguje na telefon, więc chyba zemdlał. Wyszedłem z szafy, a on wstał i wycelował w mnie pistolet.
-Mam cie gnojku! -krzyknął.
-Już stąd idę!
-Do piachu!-krzyknął.
Strzelił w mnie. Dostalem prosto w żebra.
W całym domu rozległ się huk. Wyplułem krew, która zaczęła mi lecieć z buzi..
-Ty gnoju! -upadłem.
Po chwili widziałem jak on upada, łapiąc się za serce i nie wstaje... Krew leciała z mojej rany i moich ust, traciłem świadomość powoli...

(Z perspektywy Hannah)

Usłyszałam donośny huk. Bez zastanowienia wbiegłam do domu. Pobiegłam do salonu. Zobaczyłam ojca, który słabo oddychał i... Fudou! Pobiegłam do niego. Leżał w swojej krwi, która wypływała z jego buzi. Nie mogłam teraz płakać, bo nie było na to czasu...
Delikatnie wzięłam Fudou na ręce i wyniosłam z domu. Gdy znalazłam się już w bezpiecznej odległości, położyłam Fudou na ziemi, a następnie zadzwoniłam po karetkę.
-Fudou dlaczego ja się na to zgodziłam?! Mogłam sama tam pójść! Wiedziałam, że to nie będzie dobry pomysł! Fudou proszę Cię, chociaż teraz nie umieraj! Pamiętaj o naszych planach! O dziecku i przyszłości...
Teraz dopiero zaczęłam płakać.

Ciąg dalszy nastąpi...
Zapraszam na kolejne części.
Adik. Karolak i Laura Polisia.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro