To są żarty?
(Z perspektywy Hannah)
Wstałam rano i spojrzałam na zegarek po czym na Fudou.
-Tak to dziś - powiedział bez entuzjazmu.
- No to ja musze sie zbierać, dzięki za wszystko.
Pobiegłam do domu spakować i przygotować się na mecz.
(Z perspektywy Fudou)
Wstałem i poszedłem do łazienki wziąć prysznic, gdy z niej wyszedłem, przebrałem się. Zacząłem pakować ubrania na mecz i resztę potrzebnych rzeczy. W końcu gdy skończyłem, zarzuciłem torbę na ramię i poszedłem w stronę Akademii gdzie miał odbyć się mecz. Jak doszedłem Raimon był już w szatni, przebrałem się i poszedłem do drużyny. Spojrzałem na murawę i boisko. Raimon wyszedł na murawę i był gotowy do gry. Ustawiliśmy się na swoich pozycjach i zaczęliśmy grać. Raimon nie potrafił nam odebrać piłki. Gdy podbiegliśmy bliżej chłopacy kazali mi się zająć Hannah, więc zacząłem ją wyzywać.
-Ty teraz próbujesz obrazić mnie czy siebie- zadrwiła z mnie.
-Hej Pokemon do Pokeballa! Słyszysz! Jesteś zabawna jak zeszłoroczny śnieg, czyli jego brak.
Hannah zacząła się śmiać...
- Hannah ogarnij się, pilnuj piłki!- krzyknął Endou.
-Ona mózgu nie dopilnowała!
-Królewski Pingwin Numer 1 - krzyknął Sakuma.
-Boska Ręka! -odparł Endou.
-Gol- dodał komentator.
- Czekaj... czekaj to był podstęp, żebym nie zwracała uwagi na gre! - krzyknęła Hannah.
Wróciliśmy na swoją połowę, Endou wpadł do bramki z piłką jak latawiec z wiatrem. Grę wznowiono, a my znowu byliśmy przy piłce. Podbiegłem do Hannah.
-Co tam Chrumcio? Jak tam życie leci? A takie Chrumcie nie latają!
Wybuchłem śmiechem.
-A no u mnie bardzo dobrze - odpowiedziała z głupim uśmiechem.
-Tak to czemu chodzisz w rozwiązanych butach?
Podniosłem brew i spojrzałem na nią.
-Wieczny Błysk! -krzyknął Sakuma
-Nic nie widzę! - odparł Endou
-Gol- dodał komentator
Uśmiechnałem się.
-Mówiłem Ci, że masz nie grać...
Pobiegłem z chłopakami na swoją połowę, mecz dobiegał końca.
(Z perspektywy Hannah)
Musze w końcu się ogarnąć następnym razem nie dam sie omamić. Nie jemu...
(Z perspektywy Fudou)
Dobrze idzie, ostatni strzał na bramkę od Sakumy i kończymy mecz. Mam nadzieję, że zdążymy. Dobra biegniemy. Jak zwykle muszę się zająć Hannah.
-Te Montana! Szukają cię! Podobno na spacer chcą cię wyprowadzić na smyczy, w końcu... Ciesz się!
Uśmiechnąłem się złowieszczo.
- Nie daj się, nie daj się, nie daj się - Powtarzała po cichu.
-Ostrze Wiatru! - krzyknął Sakuma.
- O nie! Nie przepuszcze tego! - krzyknęła.
-Hannah nie! Puść to! Musisz! To zbyt silne!
Biegłem w jej stronę, ale Sakuma mnie złapał i obezwładnił.
-Hannah! Uciekaj!
-Góra Lodu! -piłka trafia Hannah i przebija górę, a ona upada na ziemię i leży.
-Hannah!!
Sakuma mnie puścił, a ja zaraz do niej podbiegłem.
-Hannah powiedz coś!
Mecz się skończył naszym zwycięstwem. Jednak ja ją trzymałem za dłoń, swoją dłonią.
-Hannah powiedz coś, proszę!
-Fu-Fudou kocham Cię- po tych słowach Hannah straciła przytomność.
-Wezwijcie pomoc! - krzyknąłem.
(Pare chwil później Hannah jest już w szpitalu)
Na korytarz, na którym jest cały Raimon oraz Ja, wyszedł lekarz.
-Kto jest ojcem? - Spytał wysoki mężczyzna o blond włosach.
- Jej rodzice wyjechali na tydzień- Odparł Endou.
- Nie, kto jest ojcem dziecka? - odpowiedział spokojnym tonem.
Nastała cisza oraz wymiana spojrzeń pomiędzy wszystkimi i w tym momencie każdy spojrzał na mnie, ja jedynie wstałem i powiedziałem drżącym głosem
-Ja...
Zaraz potem byłem już w sali Hannah.
- Dziecku nic nie jest, lecz było to bardzo niebezpieczne - odezwał się lekarz.
- Hannah wszystko dobrze?
- Bywało gorzej... Ale do cholery wytłumaczysz mi jakim cudem zapomniałeś o gumkach?! - spytała.
-Mówiłem Ci, że przez przypadek zapomniałem o gumkach... Co ja poradzę... Będziesz mamą.
Uśmiechnąłem się z lekkim przerażeniem.
-A Ty Ojcem- odparła.
-Ciesz się, że trafiłaś na mnie. A nie na jakiegoś idiotę, który by cię zostawił z dzieckiem samą. Ja przynajmniej się wami zajmę!
Krzyknąłem dumnie.
-Ale my przecież do szkoły jeszcze chodzimy jak będziemy sie zajmować dzieckiem?-spytała.
-Jakoś damy radę, a teraz odpocznij. Proszę cię. Tego potrzebuje dziecko i Ty.
Złapałem jej dłoń i położyłem się głową na jej łóżku, nie puszczając jej dłoni. Widziałem jak zasnęła.
Całą noc przy niej byłem i ta myśl... Ja jestem gnojkiem... Hannah ja się nie zakochuje... Ale co z dzieckiem?..
Ciąg dalszy nastąpi...
Zapraszam na kolejne części.
Adik. Karolak i wyjątkowo Grzanka_Pospolita
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro