Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

To nie wyrok, Fudou.

(Z perspektywy Hannah)

Biegłam ze łzami w oczach po lekarza. Fudou musi mieć czucie w tych nogach! Nie wybaczę sobie tego jeśli przeze mnie nie będzie mógł chodzić, lub co gorsza grać w piłkę! Wtedy łzy zaczęły mi mocnej sływać po twarzy...
W końcu znalazłam lekarza. Powiedziełam mu o całym zajściu. Trudno było mnie zrozumieć, bo cały czas płakałam, ale lekarz chyba zrozumiał o co mi chodziło. Pobiegł szybko do Fudou, a ja za nim. Potem zaczął badać Akio...
- Wszystko powinno wrócić do normy, po jakimś tygodniu lub dwóch. Będzie chodzić i biegać, a także grać w piłkę nożną- powiedział lekarz nie pewnie.
-Całe szczęście. Dziękuję doktorze.
-Co? Jak to? Tyle czasu?! - krzyknął Fudou.
-Na razie zalecam wózek inwalidzki, dacie radę?- spytał lekarz.
-Myślę, że sobie poradzimy. Ja się nim zaopiekuję. Musimy dać radę..
-Wózek? Jak kaleka?! Nie wierze w to co słyszę i mam tak bezczynnie siedzieć całymi dniami?!  A co z meczami?! -wybuchł Fudou.
-Akio nie będziesz kaleką na długo! Słyszałeś?! Maksymalnie dwa tygodnie! Mecze muszą zaczekać. Jeśli Ty nie będziesz grał, ja też tego nie zrobię!!- wybuchłam , a do moich oczu znów zaczeły spływać łzy.
-Tu macie wypis i wózek na korytarzu, ja wracam do pacjentów. Do widzenia. -powiedział lekarz, po czym wyszedł.
-Do widzenia.
Powiedziałam załamanym głosem.
-Genialnie-mruknął Fudou.
-Przestań w końcu marudzić! Mogło być o wiele gorzej niż myślisz! Mogłeś już w ogóle nie chodzić, a jednak los się nad tobą zlitował! Możesz się w końcu przymknąć i to docenić?! Takie to trudne?! Biorę wypis i idziemi stąd!- krzyczałam.
-Kto pójdzie ten pójdzie,ja nawet nogą nie ruszam. Chwila moment, a co z kąpielą? Jak mam się umyć?! -spojrzał na mnie.
-Jakoś sobie poradzimy. Najwyżej ja cię będę musiała myć.
Zaśmiałam się.
-Śmieszne... -zrobił się czerwony jak burak.

(Z perspektywy Fudou)

Gdy w końcu jakoś wszedłem na ten przeklęty wózek, a Hannah zaczęła go pchać, ruszyliśmy w stronę mojego domu. Droga mi się dłużyła. Może przez to, że nie chciałem nikogo spotkać. Oby na nikogo nie wpaść.  Po godzinie, staliśmy przed moim domem, Hannah otworzyła drzwi i wjechała z mną do domu.
Pomogła mi przejść z wózka na łóżko, następnie się rozebrać z niepotrzebnych ubrań.
Nawet nie miałem jak gotować.
-Dziś moja kolei. Na co masz ochotę? -spytała Hannah
-Zamówiłbym pizzę.
-Okej, zaraz zamówię. -szybko pobiegła po telefon.
-To ja płace. Zamów dwie, bo jestem mega głodny...
Uśmiechałem się do niej i patrzyłem w jej niebieskie oczy. Jest taka śliczna. Na dodatek tylko moja.
-Dla pewności zamówię trzy.- puściła mi oczko, po czym dała mi buziaka w policzek.
-Przynajmniej nie będziemy głodni.
Czułem jak robię się czerwony od buziaka i pocałowałem ją w usta. Spojrzałem na pokój i położyłem się, bo co innego miałem do roboty, skoro i tak nie chodziłem. Patrzyłem w sufit i myślałem jakim cudem przeżyłem, czy miłość może być silniejsza od śmierci? Jeśli tak, to jestem żywym przykładem.
-Przynajmniej przestaniesz marudzić na wszystko do okoła-zaśmiała się i znowu pocałowała mnie.
-Ja? Nie marudzę, po prostu wylewam żale.
-Marudzisz, marudzisz. Gorzej, zachowujesz się jak małe dziecko, a ja robię za nianię- powiedziała z przelotnym uśmiechem na twarzy.
-Niech Ci będzie.
Pocałowałem ją, po czym uśmiechnąłem się do niej. Położyłem się, a ona obok mnie. Po zamówieniu pizzy czekaliśmy na dostawę, aż przyszła, zaczęliśmy jeść, gdy skończyliśmy resztę pizzy Hannah odniosła do lodówki.
Przychodziła późna godzina, więc puściłem muzykę...
-Fudou czas na kąpiel, chodź pomogę Ci. -rzekła z uśmiechem Hannah
-Nani ?!(po japońsku - Co?)
-To co słyszałeś, chodź tu! -krzyknęła z uśmiechem na twarzy.
Odsunąłem się w stronę ściany, tylko nie to... Nie  rozbiore się przed nią.
To, że widziała mojego ptaszka nie znaczy, że dam się jej umyć.
-Fudou kąpiel czeka! -krzyczała dalej, a uśmiech jej nie schodził z twarzy...
-Nieeee.....
Czy ona musi wszystko robić na siłę?!

Ciąg dalszy nastąpi...
Zapraszam na kolejne części.
Adik. Karolak.  I  gościnnie Polisia. L.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro