Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Pozory.

(Z perspektywy Fudou)

Właśnie wyszedłem spod prysznica, zjadłem śniadanie i ruszyłem na miasto. Wstąpiłem po bukiet róż do kwiaciarni dla Hannah i poszedłem do niej.
Całą drogę myślałem o tym jak ją udobruchać... Gdy podszedłem pod jej dom, zadzwoniłem na dzwonek. Otworzyła ona.
-Czego tu szukasz? -spytała
-Ciebie, chciałem Cię przeprosić i wziąć na spacer, a potem do mnie..
Wręczyłem jej bukiet róż, który wzięła. Na jej twarzy zagościł uśmiech.
-Czekaj, tylko włożę kwiaty do wazonu. -oznajmiła
Chwilę czekałem na nią, wyszła ubrana i gotowa na spacer. Zamknęła drzwi i poszliśmy.
-To gdzie mnie zabierasz? -spytała
- Na wieże widokową, piękny widok stamtąd jest.
Poszliśmy powoli w stronę wieży.
Nie odzywając się do siebie.
Jak doszliśmy, weszliśmy na górę i oglądliśmy widoki.
-Pięknie tu.. Jestem Hannah Jordan. A ty? -spytała?
-Fudou Akio. I tak pięknie tu. Lubię tu czasami przychodzić i oglądać widoki...
-Wierzę Ci. Jest cudnie - spojrzała przed siebie, po czym przyciągnęła mnie do siebie i pocałowała.
-Hannah, tak nie można...
-Kochanie, wszystko można teraz... -odparła.
-Chodźmy do mnie...
Zauważyłem na dole Endou i nie chciałem prowokacji, więc ją chwyciłem za rękę i poszliśmy w stronę mojego domu. Powoli szliśmy jak żółwie, czyli jej tempem. Co jakiś czas czułem na sobie jej spojrzenie. W końcu jak doszedłem na miejsce z nią, otworzyłem drzwi i ją wpuściłem do domu, gdzie czekało zrobione sushi i kulki ryżowe. Rozebraliśmy się z ubrań wyjściowym i zaniosłem jedzenie do pokoju za mną szła Hannah.
-Tyle się starałeś, aby to zrobić?- uśmiechnęła się
-Wszystko dla Ciebie - uśmiechnałem się szyderczo.
-Pycha, już nie mogę się doczekać -oznajmiła.
-Więc jedzmy.
Zaczęliśmy spożywać jedzenie, które zrobiłem. Puściłem film, który obejrzeliśmy. Nawet nie zauważyłem jak czas nam szybko mija, puściłem drugi. Zanim się obejrzałem była godzina 18. Hannah leżała wtulona w poduszkę, a raczej spała. Przewróciłem oczami i ją przykryłem kołdrą. Zaniosłem talerze do zmywarki i wróciłem do pokoju, puściłem cicho muzykę i wsłuchując się w nią zasnąłem.  Hannah ją się nie zakochuje.... Dziecka nie będzie... Tabsy już czekają... A ja jestem gnojkiem....

Ciąg dalszy nastąpi...
Zapraszam na kolejne części.
Adik. Karolak.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro