Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Nie posłuszeństwo

(Z perspektywy Fudou)

-To są jakieś żarty Sakuma? My to mamy zrobić?
-Niestety Tak... - odparł Sakuma, patrząc na mnie.
-Ale, przecież to plan zniszczenia Raimona. My tam mamy podłożyć wybuchające piłki jak bomby zegarowe i piłki z kolcami?! Jeszcze im autokar rozwalić?! Przecież to chore szaleństwo!
-Wiem, ale jak tego nie zrobimy to my zginiemy... - odparł Sakuma.
-Jesteśmy w dupie...
Położyłem się na łóżku i patrzyłem w sufit.
-Nawet nie wiesz jak wielkiej i ciemnej... -dodał Sakuma.
-To chyba od murzyna...
-Tak od niego -zaczął się z mną śmiać.
Leżałem na łóżku i się śmiałem, chociaż wiedziałem, że sytuacja jest poważna.

(Z perspektywy Sakumy)

Dobrze, że mną już nie kieruje chęć zemsty ani chęć skrzywdzenia ich. Widać w ich oczach szczęście i to się liczy.
-To co robimy z tym fantem?
-Pytał ślepy, głuchego... Nie wiem... - odparł Fudou.
-Reszta też tego nie chce zrobić..
-Mam teraz udawać zaskoczenie? Domyśliłem się- uśmiechnął się lekko.

(Z perspektywy Hannah)

Tak stałam i słuchałam ich rozmowy, trochę mi szkoda Akademii, przecież nie ich wina, że mają takiego trenera...
-Ey chłopaki?
Obydwoje spojrzeli na mnie.
-Tak skarbie? -spytał Fudou.
-A co z policją?
Spojrzeli na mnie i na siebie.
-Wiesz ile razy on uciekł policji- rzekł Sakuma.
-Tak, tu się zgodzę z Sakumą.. -dodał Fudou.
-To co? Macie związane ręce?
-Na to wychodzi... - dodał Fudou.
Siedzieliśmy wszyscy w pokoju, łacznie z psem. Taro spał, a my myśleliśmy co dalej zrobić...

Ciąg dalszy nastąpi...
Zapraszam na kolejne części.
Adik. Karolak.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro