Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Jestem gnojkiem.

(Z perspektywy Fudou)

Obudziłem się rano, wtulony do Hannah.
-O kurna co tu robi pokemon i czemu się do niego przytulam?!
-Serio Fudou? Nic nie pamiętasz?? -spytała Hannah.
-Nie, a co..
Przewróciła oczami.
-Czemu nie jesteś w pokeballu?
-Skończysz? - spytała ponownie.
-Nie..
-Jezu, debil..-dodała
-Nie, bo jesteś pokemon.
Wstała i poszła do kuchni napić się wody, po czym wróciła.
-Widzę, że ci lepiej - rzekła.
-Tak, dużo lepiej.
-Ja idę do domu, a Ty się ogarnij- powiedziała i wyszła.
Poszedłem pod prysznic, ubrałem świeże ubrania i wyszedłem. Może spacer, tylko dużą butelkę wody muszę wziąć.
Schowałem do plecaka wszystko, zjadłem kanapke i wyszedłem.
Spotkałem po drodze Sakume, który sam nic nie pamiętał.
Przechodził Kazemaru spojrzał na mnie krzywo i go złapałem za kurtkę.
-Masz jakiś problem roszpunko?!
-Puść mnie! -krzyknął
-Przywal mu i po problemie- dodał Sakuma.
Przewróciłem go na ziemię i usiadłem na nim.
-Teraz masz problem!
-Ja sobie pójdę i  Was zostawię, obiecuję - odparł.
-Na co czekasz! - krzyknął Sakuma.
Uderzyłem Kazemaru w mostek.
-Ja naprawdę stąd pójdę- ledwo wydusił.
- W dupie to mam! Teraz oberwiesz!
-Zostaw go Fudou! - usłyszałem Hannah.
Sakuma ją złapał i trzymał.
-WAL GO!  -krzyknął Sakuma
-Proszę nie Fuduś! -dodała Hannah
-Nie jestem Fuduś!
Uderzyłem Kazemaru w te same miejsce i wstałem z niego. Ledwo co wstał, cały czas się dusił. Nie potrafił złapać powietrza.
Sakuma dalej trzymał Hannah, podszedłem do niej i uniosłem jej podbródek.
-Nie jestem Fuduś, jestem gnojkiem. Zapamiętajcie to sobie, ja się nie zmienię. Chyba potrzeba cudu.
Mówiłem to z uśmiechem, puściłem jej podbródek, a Sakuma popchnął ją na Kazemaru. Poszliśmy w stronę parku.
-Dobrze jej powiedziałeś-powiedział Sakuma.
-Niech wie gdzie ich miejsce pokemon...
Weszliśmy do parku i usiedliśmy na ławce.

(Z perspektywy Hannah)

-Nic Ci nie jest Kazemaru?
-Nie, przeżyję - odparł
-Czy on się popisuje przy kolegach?
-Nie wiem... Nie znam go na tyle by Ci powiedzieć... -spojrzał na mnie.
-Wiem, ale jak jest sam... To tylko wyzywa... Nigdy Cię nie uderzył..
-No nie. - odpowiedział.
-Dasz radę?
-Tak i tak idę do domu- odparł.
-To dobrze..
-Co ty zamierzasz? -spojrzał pytająco.
-Śledzić go.
-Sama? To szaleństwo.. -dodał, przejęty.
-Wiem, ale nie mam wyjścia. Z resztą lubię adrenalinę.
-Jakby co to dzwoń- dodał.
-Tak, tak i Ty pobity mi pomożesz.. Weź idź do domu się połóż.
-Dobrze. -rzekł
Poszedł trzymając się za żebra, a ja poszłam do parku. Szybko ich zauważyłam. Wolałam zostać w ukryciu, nie wiedziałam co im jeszcze odwali do głowy. Słuchałam co mówią...

(Z perspektywy Fudou)

-I co Dark chce znowu grać z Raimonem?
-Tak, tylko tym razem mamy się pozbyć każdego kto stanie nam na drodze - powiedział Sakuma.
-W sensie?
-Zniszczyć Endou! -krzyknął.
-Zostaw to mi! Ja się zajmę pokemonem, a Ty zniszczysz Mamoru.
-Nie ma sprawy spadam, Pa. -powiedział Sakuma.
-Nara.
Poszedł, a do ławki podeszła Hannah. Usiadła i spojrzała na mnie.
-Czego znowu pokemonie?
-Dlaczego uderzyłeś Kazemaru? - spytała
-Nie znam typa.
-Znasz! -krzyknęła.
-A chodzi Ci o roszpunke? Taką miałem ochotę..
-Czemu mówisz, że jesteś gnojem?
-Co to komisarz Alex na służbie?  Czy Ojciec Mateusz?
-Odpowiedz! -krzyknęła.
-Nie.
-Bo? -spytała
-Nie jesteś Bogiem uświadom to sobie.
Wybuchłem śmiechłem.
-D jak Debil- powiedziała
-M jak mdli mnie i co z tym teraz zrobimy?
-Mam cię dość.. -dodała
-Oj nie Ty jedna, dopisze cię do listy,  tylko nie wiem czy się zmieścisz...
-Umiesz normalnie odpowiadać?? - spytała
-Przecież to robię chyba, że dopada cię głuchota... Idę.. Pa.
-Czekaj! -krzyknęła.
Byłem w drodzę do domu, jak już doszedłem, zamknąłem się w pokoju mimo, że dom był pusty i puściłem muzykę. Tak jestem gnojkiem, bez uczuć... Jeszcze jedno... Hannah ja się nie zakochuje....


Ciąg dalszy nastąpi...
Zapraszam na kolejne części.
Adik. Karolak.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro