Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Chwila słabości?

(Z perspektywy Hannah)

Obudziłam się rano, na krześle w szpitalu, głową oparta o łóżko Fudou. Cały czas trzymałam jego dłoń w swojej. W myślach miałam jego uśmiech, nerwy, a także te słowa,, Będziemy mieć drugie dziecko i to nasze". Łzy znowu napłynęły mi do oczu.
Spojrzałam na Fudou, mój kochany rycerz w zbroi.
Poszłam do automatu po kawę i wróciłam. Usiadłam z powrotem i zaczęłam pić, trzymając jego dłoń. Widziałam, że próbuje się obudzić. Wstałam, odłożyłam kawę i pobiegłam po lekarza.
Przybiegł na salę i wyjął rurkę z gardła mojego skarba, po czym dał mu maskę tlenową. Lekarz powiedział, że już będzie dobrze i wyszedł. Usiadłam na krześle, dopiłam kawę i spojrzałam na Fudou. Trzymałam go za dłoń.
W pewnym momencie poczułam jak ściska moją dłoń.
-Dajesz kochanie obudź się, Fuduś uda Ci się...
Zaczął otwierać oczy.

(Z perspektywy Fudou)

Światło zaczęło znikać, a ja otwierałem powoli oczy.
Gdy otworzyłem, ujrzałem nad sobą Hannah.
-Fudou?!
-T-tak?
-Ty żyjesz! Tak się martwiłam - przytuliła mnie.
-To już się nie martw...
Wyszeptałem i spojrzałem na nią. Przytuliła mnie mocno i spojrzała na mnie.
-Teraz już jest okej? -spytała
-Tak, teraz tak.
Próbowałem się przesunąć, ale coś się nie zgadzało. Nie potrafiłem, nie czułem tego...
-Hannah! Ja nie czuje nóg!
-Co?! -krzyknęła pytająco
-Nie czuje ich!
-Biegnę po lekarza! -wybiegła z sali.
Nie czuje nóg, tylko nie to...

(Z perspektywy Hannah)

-On musi chodzić! Musi! To moja wina i to ja powinnam ponieść konsekwencje, nie on.
Biegłam z łzami w oczach po lekarza....

Ciąg dalszy nastąpi...
Zapraszam na kolejne części.
Adik. Karolak.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro