43
Delikatne muśnięcie na policzku.
Tyle wystarczyło, żeby Jin otworzył oczy i szeroko się uśmiechnął.
Leżał na łóżku, wtulony w ciepłe ciało NamJoona.
- Cieszę się, że już się obudziłeś. Lubię na ciebie patrzeć, ale zdecydowanie bardziej wolę z tobą rozmawiać. - zaśmiał się cicho starszy, głaszcząc lekarza po plecach. Jin mruknął z zadowoleniem i położył głowę na klatce piersiowej mężczyzny, zamykając oczy.
- Jesteś taki ciepły... Może zostaniemy dzisiaj w pokoju? Kamery są przecież wyłączone. Nikt nic nie zauważy.
- Przepraszam skarbie, nie możemy. Jeon może tutaj wrócić i zacząć coś podejrzewać. Zresztą zaraz będziesz musiał się budzić.
Jin podniósł głowę, patrząc na starszego.
- Przecież już się obudziłem.
NamJoon westchnął i pocałował delikatnie lekarza w czoło, jedną ręką delikatnie głaszcząc jego plecy.
- Nie o to mi chodziło. Niedługo zrozumiesz. Teraz poleż jeszcze chwilkę.
Jin kiwnął głową i z powrotem zamknął oczy, kładąc głowę na torsie starszego. Po chwili nadeszła ciemność.
*****
Jin niemalże spadł z łóżka, kiedy jego telefon w środku nocy zaczął dzwonić. Na wpół przytomny szukał wokół siebie urządzenia, które jak na złość ukryło się gdzieś w kołdrze.
- Cholera! - warknął, wreszcie znajdując je pod mięciutkim kocykiem. Nie spojrzał nawet na wyświetlacz, tylko od razu odebrał.
- Tak słucham?
- SeokJin, w tej chwili do szpitala. Mamy problem z NamJoonem. - dyrektor szpitala wydawał się być niesamowicie poważny i zdenerwowany.
Jin od razu zerwał się z łóżka, czując się rozbudzony.
- Za pół godziny będę! - rzucił, otwierając szafę i szukając na szybko jakiś ubrań.
- Nie ma mowy. Pod twoim domem stoi już auto Hoseoka, macie przyjechać tutaj w przeciągu maksymalnie piętnastu minut.
Połączenie zostało zakończone.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro