Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

12.

- Nie minął nawet tydzień, a ty już mi podpadasz, SeokJin. - mruknął dyrektor, siadając na fotelu za biurkiem i krzyżując ręce na piersi. - Najpierw zachowujesz się jak księżniczka, wybrzydzasz, potem boisz się własnego pacjenta, pozwalasz mu zdemolować stołówkę, a później dusić innego pacjenta. Nie nadajesz się do pracy z takimi trudnymi przypadkami. Nie nadajesz się do pracy tutaj, Jin. - dodał, patrząc uważnie na młodszego, który nerwowo zagryzł dolną wargę.

- Rozumiem, że moje zachowanie na początku nie było odpowiednie. Dopiero poznaję przypadek NamJoona i nie jestem w stanie od razu nawiązać kontaktu z tak agresywną i porywczą osobą jak on. - wytłumaczył Jin, bawiąc się palcami. - Proszę o zrozumienie mojej sytuacji i danie mi jeszcze jednej szansy. 

- Moim zdaniem, nie zasługujesz na nią. Może powinieneś zająć się czymś innym? Pracować w prywatnym gabinecie, a nie w szpitalu? NamJoon to nie jest pacjent dla ciebie. Sprawia problemy nawet wybitnym i doświadczonym lekarzom, takim jak doktor Jung, a co dopiero... - wypowiedź mężczyzny przerwało pukanie do drzwi. Wyprostował się na fotelu i odchrząknął.  - Wejść.

Do gabinetu wszedł Hoseok, uśmiechając się pocieszająco do Jina, który odwzajemnił uśmiech. 

- Przepraszam, że przeszkadzam, ale myślę, że ja też powinienem mieć prawo do obrony Jina w tej sytuacji. - powiedział powoli, przenosząc wzrok na dyrektora, który zmarszczył brwi. 

- "Prawo do obrony Jina"? To jakiś żart? - parsknął dyrektor, opierając dłonie na biurku.

- Panie dyrektorze, NamJoon nie odzywał się do nikogo od kilkunastu dni. Nie chciał nawiązywać żadnego kontaktu, odmawiał jedzenia. Wczoraj sam zaczął jeść, to ogromny postęp. A to wszystko dzięki SeokJinowi. Z całym szacunkiem, nie powinien go pan wyrzucać. W ciągu jednego dnia współpracy zrobił więcej postępów w pracy z NamJoonem, niż ja przez ten rok. - Hoseok stanął za Jinem i położył mu rękę na ramieniu. - Będzie z niego świetny lekarz, niech mi pan uwierzy. I da mu jeszcze jedną szansę.

Dyrektor westchnął i zmierzył Jina wzrokiem, lekko mrużąc oczy. Przez dłuższą chwilę milczał, nad czymś się zastanawiając.

- No dobrze. Ostatnia szansa. Ale jeśli jeszcze raz usłyszę o podobnym zachowaniu NamJoona,  wygrywam nasz zakład. - mruknął, a Jin szeroko się uśmiechnął, kiwając głową. 

- Nie zawiedzie się pan na mnie, obiecuję. Zrobię wszystko, żeby pomóc NamJoonowi. - powiedział radośnie, wstając z miejsca. Rzucił jeszcze coś szybko na pożegnanie, lekko się ukłonił i wyszedł z gabinetu. 

Teraz już wiedział co musi zrobić.

Musiał jak najszybciej porozmawiać z NamJoonem.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro