True End
Dobra, albo będziecie zadowoleni, albo mnie zabijecie za to xD
Btw, na końcu niczego nie pisze tylko na początku
Patrzecie jaka ja dobra, zrobiłam wam True End!
Czyli nie, Epilog, to nie bylo prawdziwe zakończenie :3
Dobra juź koncze biadolenie i zapraszam na prawdziwe zakończenie ksiąźki
///// ///// ///// ///// ///// ///// ///// ///// /////
*P.o.v. Nobody*
Error i Ink obudzili sie w tym samym czasie krzycząc. Byli cali roztrzesieni, nie wiedzieli co sie dzieje.
Ink spojrzal na Errora a Error na Inka. Ale chwila.
Nigzie nie bylo śladu posiadlości. Źadnych ran, żadnych śladów.
Czy to byl tylko sen? Nie, nie. To nie moźliwe by był to sen! To bylo zbyt realne jak na sen!
Error wztał z hamaka na którym leżał i szybko podbiegl do Inka tulac go mocno. Biały szkielet równieź go przytulił.
Error zaczął sie ścinać
- A-ale przecież.....
- W-wyleCZyłem s-sIe Z te-Ego
Jak to możliwe? Przecież, jeszcze tak nie dawno normalnie sie przytulali.... teraz ten gest był im obu obcy.
*P.o.v. Ink*
Odsunąlem sie od Errora i spojrzalem mu prosto w oczy. Odwzajemnil ten gest.
- Co sie stalo?
- N-niE wi-Iem...
To naprawdę dziwne. Czy to mogl być sen? Ale aż taki realny?! Nie! Na pewno cis z tych rzeczy stalo sie naprawdę!
Tylko co?! Myśl Ink, myśl......
- Palette!
Zerwalem sie z podlogi na ktorej razem siedzieliśmy. Error spojrzal na mnie pytającym wzrokiem
- Co Pal-LetTe?
- Jeśli okaże sie że on istnieje, to przekonamy sie czy to wszystko działo sie naprawdę!
Chyba mielem racje co nie?! Dobra pospieszymy sie z tym
Otworzylem portal do DreamTale. Oboje przeszliśmy przez ten portal. Zaczęliśmy sie goraczkowo rozgladac za Dreamem. Nigdzue go nie widzieliśmy, więc postanowiliśmy udac sie do jego domu.
Gdzy szliśmy spokojnym miasteczkiem, mieszkańcy na widok Errora chowali sie do swoich domów. Spogladalem na Errora i jakoś nie wygladał jakby chcial kogos zabić czy coś.
W końcu znaleźliśmy się przed domem Dreama
*P.o.v. Error*
Delikatnie -tak, nie przewidzialo wam sie- zapukalem do drzwi domku tego dupka-- znaczy Dreama
Po chwili ten otworzyl drzwi
- Gdzie Palette?!
- Jaki Palette? - Czyli-- o fuck zciąłem sie.
- Error! - nic nie moglem powiedzjeć, ruszac sie teź nie moglem. Ugh... jak ja bym chcial by ta fobia jednak zniknęla....
Widac bylo że Dream byl zaskoczony tm źe Ink sie o mnie martwi. Ale cóź. Przez ten jebany sen no ten..... no...
Nawet nie wiemy czy to byl na pewno sen! Ale skoro w snach moźna śnic to-- a co jeżeli byliśmy w śpiączce?
Eh, to juź sie robi straszne.
W końcu sie odciąlem a Inkus delikatnie.mnie orzytulił. Przez chwile sie scinalem ale po chwili to minęlo i spokojnie odwzajemnilem przytulasa.
Przeteleportowałem sie z nim do Voidu.
*P.o.v. Ink*
Ja juź nie wiem co mam o tym mysleć. Zero sladów po tym że to moglo byc prawdą. No i co teraz mamy robić? Mam kompletny mętlik w głowie
- Ink... - spojrzalem na Errora który byl tuż obok mnie - Co ci?
Odwróciłem wzrok, nie umialem obrac tego wszystkiego w jedno, no może kilka slów
- Ja o prostu.... nie wiem... nic nie wiem i tyle... - powiedzialem jak najciszej sie dalo.
Error przytulil mnie mocno i poloźył nas na hamak. Leżeliśmy w ciszy dobre pare minut.
Na pewno myślał o tym calym śnie. W końcu.... zginęliśmy w nim..... tylko... dlaczego? Co bylo tego przyczyną??
Nie pamietam. Jesdyne co to te roźne sytuacje te nieprzyjemne jak i przyjemne...
Na przyklad randka z Errorem... naprawdę wtedy sie postarał. Ale... czy to byl on? A co jeśli jednak to byl zupelnie kto inny i tylko przypominal mi Errora?
Ugh... od tych teori spiskowych już mnue głowa boli. Spojrzałem na Rurusia który mnie tulił i przyzwyczajał się tym samym do dotyku.
Nagle i on na mnie spojrzał. Nasze wzroki się skrzyżowały. Na naszych twarzach pojawiły sie rumieńce. Nie mogliśmy przestać patrzec sie wzajemnie w nasze oczy...
Nasze twarze zaczęlu się do siebie powoli, pomalutku... zbliźać
*P.o.v Error*
Nagle sie pocalowaliśmy. To bylo... niesamowite uczucie! Nigdy takiego nie doznalem!
No chyba źe w tym śnie. Ale mniejsza o to.
Całowaliśmy sie do mometu gdy juź oboje mieliśmy tego dosyć. Gdy tylko przerwaliśmy pocałunek to znowu spojrzeliśmy sobie w oczy.
Nie pamietam, czy to kiedys mowilem, myślalem cokolwiek, ale Inky... on ma takie piękne oczy.... nigdy nie bede mogl sie napatrzeć... on jest taki idealny! Caly! Bez wyjątku!
Nigdy nie dam go skrzywdzić... tak jak....
Potrząsnąlem glowa i odwrocilem wzrok. Przypomnialo mi sie to kiedy Ink... no wiecie...
- Error...? - Zerknalem na niego katem oka - Wszystko okej? Cos cie martwi? - oh Inky... ty zawsze taki troskliwy....
- Wszystko okej Inky... - powiedzialem powoli odwracając twarz e hego stronę - po prostu ten sen.... - poloźyl dłon na moim ramieniu - Był... taki realny.... - w moich oczach, a raczej koncikach oczu pojawiły sie łzy.
- Error....
- Ja... nie wiem co bym zrobił gdybym... gdybym.... - pociągnąlem nosem - Gdybym cie stracił....
Ink mocno mnie przytulił a ja ledwo powstrzymałem sie od placzu. Naprawde, nie wiem dlaczego tak jest....
Kiedyś... kiedy walczyliśmy... nawet chciałem go zabić. I to bardzo.
A... a teraz? Teraz to... nie hce go stracić....
Naprawdę.. naprawde bardzo żaluje tego... tego co zrobiłem w przeszłosci....
*P.o.v. Nobody*
Dwa szkielety siediały i rozmyślaly nad tym, co moglo sie dokladnie stać.
Postanowili siebie, że na pewno nie beda juź więcej walczyc bo... kochają sie. Ich milośc bycha tysiacami słońc, tak jak to mieli określać.
Nie wiedzieli co ze soba teraz zrobić. Ale, postanowili że może jednak, zamiast rozmyślać nad tym, co bylo kiedyś, skupia sie na tym, co dzieje sie teraz. Zastanowia sie nad ich wspólna przyszloscią.
Doszli do wniosku, że chca mieć dzieci. Nie obchodzilo ich w jakiej ilości, po prostu... chcieli mieć jakieś zajecie, wspólne zajecie.
Wychowywanie dziecka dla tej dwojki... nie byloby proste, racja?
W koncu, sa dwiema róźnymi osobowościami. Nie wiadomo w kogo dziecko sie wda
Jedno jest oewne, Error stwierdził, że to Ink będzie matką.
Nie dziwne prawda?
Ink z trudem sie na to zgodził. Ale jednak.
Po pewnym czasie nawet zaczeli tworzyć swój wspólny dom! A to ci niespodzianka!
Zbudowanie samej konstrukcji, nie było trudne, co do tego mieli.... no, wspólny projekt moźna powiedzieć
Co do wystroju.... cóż. Tutaj pojawil sie konflikt.
Error chciał, by wnętrze było w ciemnych i bardziej jednolitych kolorach.
Ink chciał, by kaźdy pokój, sektor itp oddawalo swój charakter poprzez roźne jasne kolory!
Oczywiscie, troche sie pokłócili, ale po pewnym czasie doszli do wniosku źe ściany będą drewniane
Ale tutaj koleny problem. Jakie drewno wybrac?
Jasne czy ciemne?
Postawili na cos pomiędzy.
Gdy skończyli juź swoj dom, padli jak dludzy na loźku w swojej sypialni
Error przytulił swojego Inka, Ink przytulił swojego Errora i oboje tak zasnęli.
Ale co dalej? Czy to koniec? Trudno powiedzieć.
Cuź, postarali sie o dziecko. Po paru miesiacach - wybaczcie, nie wiem jak przebiega ciaźa u szkieletów - uroddził sie PaperJam.
Co bylo dalej? Tego nie wiem.
Ale wiem jedno. Na pewno bylo po między nimi duźo sprzeczek, duźo kłotni, i nie tylko
Error nigdy nie wrócil do niszczenia, a Ink nie miał czasu czgokolwiek stworzyć.
Jedno, moge wam zapewnić.
Nigdy nie przytragilo im się to, co w śnie, bądź też koszmarze.
Czym to dokladnie bylo? Nikt nigdy sie nie dowie.
Pamietajcie że od snów i koszmarow są Dream i Nightmare? - może ich sie zapytacie!
Nawet nie probujcie, bo oni i tak nic nie wiedzą.
Ten sekret to
~MOJA WŁASNOŚĆ~
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro