rozdział 20
*P.o.v. Error*
No tak. Moim pomyslem bylo to aby sorawdzic kody poszczegolnych au, ale niestety mi sie to nie udało.
Nasza nadzieja na zrobienie czegokolwiek przepadła
Nedyne co moźemy zrobic to siedziec i czekać, czekac na cód.
Który nigdy nie nadejdzie
Siedząc w wielkim saloni ei patrzac na kominekz glaskałem tulacego sie do mnie Inka. Nie wiedzieliśmy co robić. Nie mieliśmy żadnych pomyslów
- Jak długo to będzie trwać...? - spytal cicho Ink
- ja.. Naprawde nie wiem.... - odpowiedzialem jak nigdy cicho
Przez dluźy czas wpatrywaliśmy sie w ogień. Wszystko co sie wydażyło, powracało
Pierwsze spotkanie, pierwsza walka.... wszystko
I co teraz z tym zrobić? Nie wiemy. Nie wiemy co dzieje sie wokół nas
Jedyne co wiemy i co najbardziej zauważa Ink to to, że kolory sie zalamują. Nie są już takie radosne, blakną.
Bardzo go to nie pokoi. Wydaje mi sie że on wie coś, czego nie chciałby abym ja wiedział.
Ale ja chce wiedzieć. MUSZE TO WIEDZIEĆ
Odsunąlem sie od Inka i n niego spojrzałem zimnym i poważnym wzrokiem
Ink juź wiedzial o co chce zapytać więc odwrócil wzrok
Delikatnie chwyciłem go za podbródek i sierowalem jego wzrok na siebie
- Powiedz mi... - Milczy - powiedz mi, co przedemna ukrywasz...
Jednak on dalej milczał....
*P.o.v. Ink*
Nie moge mu powiedzieć. Boje sie jego reakcji. To nigdy nie mialo wyjśc na jaw
- Dlaczego milczysz...? - nie odpowiedziałem
Odsunąlem sie od niego i poszedlem do swojego pokoju. Nie wiem jak to powiedzieć. Nie umiem tego powiedzieć
To zbyt skomplikowane
Podszedlem do sztalugi i spojrzałem na obraz na którym sa miliony kartek. Powili w mojej glowie pojawiały sie obrazy tego, jak wszystkie prace są niszczone
Tak, wiem że to czytacie.
Wiem, że to wy jesteście twórcami
Wiem że jestem waszym wspomagaczem....
Ale... czy Errir o tym wie? Czy on... on cos może wiedzieć?
Ja tego nie wiem....
Uslyszalem otwieranie sie drzwi, nie sponrzalem w tamtą stronę
Error powoli podszedł i delikatnie przytulił mnie od tyłu w tali, zacza delikatnie sie ze mną kołysać
Zamknąlem oczy chcąc sobie przypomniec wszystko co dobre..... wszystko co wspaniałe
Ale.... nic mi nie przychodzilo do glowy.... mialem pustke....
Sero pomyslów... zero wyobraźni.... zero.... wszystkiego
Error oparł mnie o siebie
- Ink... prosze, widze że cis cie trapi. Proszę.... kotku.... kotku proszę.... powiedz mi....
Wziąlem wdech jednak, już nawet nie wiedzialem co powiedzieć
Error przytulił mnie troche mocniej i delikatnie oparł sie podbrudkiem o moją czaszke
- Bardzo cię proszę....
Przelamalem sie....
Jesnak, jedyne co odemnie usłyszał to....
- Twórcy...
////
Odrazu sorka za błędy orto...
Teraz... ta historia nabierze innego znaczenia.....
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro