Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

XXVII

-Kamiński-

Michał pocieszał mnie przez resztę popołudnia. Udawało mu się, bo nie było po co. Znaczy powinno być mi smutno, ale w sumie złamała mi serce zdradzając mnie z Salamonem. Może dlatego aż tak mnie nie lubił?

- Kubuś słuchasz mnie? - pstryknął mi palcami przed oczami.

- Uh.. możesz powtórzyć? - uśmiechnąłem się nerwowo.

- Zapytałem się, czy nie chcesz się na mnie położyć zamiast zmieniać pozycję co kilka minut - zaśmiał się cicho. Położyłem się na nim. - Tak lepiej.. porusz się delikatnie - spełniłem jego prośbę, a on cicho jęknął przez to, że otarłem nasze męskości o siebie. Zarumieniłem się delikatnie.

- Uh.. Michał? - przysunął mnie bliżej do siebie.

- Pozwól mi to raz zrobić - musnął moje usta swoimi. Zrobiło mi się gorąco. - Tylko raz, więcej nie będę - pocałował mnie delikatnie. To było takie inne, takie magiczne.. zatraciłem się w tym pocałunku. Zaczął go stopniowo pogłębiać. Nasze języki walczyły o dominację i chodź nawet się starałem nie byłem w stanie go zdominować. Jego ręce powędrowały pod moją koszulkę. Było mi tak dobrze. Czułem się tak jakby to trwało wiecznie. W końcu zaczęło mi brakować powietrza i musiałem się od niego oderwać. Oparłem głowę o jego klatkę piersiową i zacząłem głęboko oddychać. To był najwspanialszy pocałunek jaki miałem. Słyszałem doskonale bicie jego serca. Byłem w chuj czerwony, ale pierwszy raz mi to nie przeszkadzało.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro