Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

XXI

-Kamiński-

Od razu po przyjeździe poleciałem do łazienki, a Michał prawdopodobnie też. Zacząłem cicho pojękiwać robiąc sobie dobrze myśląc o nim. Znowu to on sprawił, że no uh... no wiecie.. doszedłem po chwili, wytarłem rękę i wyszedłem z kabiny. Oczywiście je też umyłem.

Przywitaliśmy się z graczami Fiorentiny. Jeden szczególnie długo się ze mną witał. No cóż zaczęliśmy mecz.

Na początku było zajebiście 3:0, ale z czasem zaczęło nam trochę gorzej iść i skończyło się na 2:3, niby nam to nic nie dało, ale jednak byliśmy dumni z tego, że z nimi wygraliśmy. Podszedł do mnie ten sam gracz Fiorentiny, co poprzednio.

- Posso farti volare come ricompensa - wzdrygnąłem się. Mogę Cię przelecieć w nagrodę? Naprawdę..?

- No grazie - grzecznie odmówiłem i podszedłem szybko do Michała.

- Cześć chłopczyku - podniósł mnie i skończyło się tak, że jego ręce były pod moimi udami, a moje nogi oplatały mu biodra. Dodatkowo położyłem ręce na jego ramionach. Chciałbym go pocałować, ale.. ale co? Musnął delikatnie moje wargi, niby przez przypadek, zarumieniłem się.

- Michał pójdziemy coś zjeść? - zapytałem i chciał mnie odstawić na ziemię. - A możesz mnie nieść proszę? - zrezygnował z tego pomysłu.

- No to idziemy coś zjeść! - nasze męskości się o siebie ocierały. To chyba nie jest coś co nazywa się przyjaźń..

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro