Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 7. Ciąża i zdrada.

Minęły dwa miesiące od rozmowy z bratem Offa. Przeprosiłam Slendermana za swoje zachowanie. Poznałam pozostałych członków rezydencji. Są fajnie. Szczególnie mała Sally. Od kilku dni źle się czuję. Dziś miałam pójść na badania. Jeśli chodzi o szkołę to nadal się uczę. Nawet pogodziłam się z Reachell. Jeśli chodzi o Emily to poznałam jej historie. Kiedy jej rodzice zginęli znalazł ją L.J. który zabrał ją do pozostałych. Obecnie szłam do lekarza na badania. Miałam nadzieje, że to nic poważnego. Gdy byłam u lekarza zrobiłam wszystkie badania. Zaczęłam czekać na wyniki. Gdy dostałam wyniki od razu je przeczytałam. Byłam w ciąży. 4 tydzień. Od razu poszłam do klubu gdzie Off pracuje jako barman. po wejściu tam nie mogłam go nigdzie znaleźć.

-Pani do kogo?- Spytał się mężczyzna stojąc obok drzwi ze wzorami róż.

-Do Offendermana.- Powiedziałam patrząc na niego. Ten się po prostu zaśmiał pod nosem. Jednak odsunął się od drzwi. Weszłam do pokoju. To co zobaczyłam załamało mnie. Off zabawiał się w łóżku z jakąś laską. Po prostu wybiegłam z klubu i pobiegłam do domu. Wzięłam plecak. Spakowałam kilka ubrań, zrobiłam kanapki sobie na drogę, spakowałam sok oraz moje wyniki badań. Następnie wyszłam z domu zamykając go na klucz który schowałam pod wycieraczką. Zostawiłam w domu nawet telefon. Poszłam do lasu. Nie wytrzymałam i zaczęłam płakać. Nie mogłam złapać oddechu.

-Rose?- Spytał się podbiegający do mnie Jeff. Prawie upadłam ale złapał mnie w ostatniej chwili. Dalej płakałam.- Rose spokojnie.- Powiedział zabierając mi plecak. Zaczął mnie nieść do rezydencji. Jednak w pewnej chwili straciłam przytomność.

(Perspektywa Jeffa)

Rose straciła przytomność. Biegłem tak szybko jak umiałem. Po wbiegnięciu do rezydencji od razu zaniosłem ją do Smileya i Ann. Gdy Smiley i Ann zajmowali się nadal nieprzytomną Rose ja z jej plecaka zacząłem wszystko wyjmować szukając rozwiązania jej utraty przytomności. W pewnej chwili zauważyłem jakąś kopertę. Wyciągnąłem ją i podałem Smileyowi. Mężczyzna w białej koszuli wyjął jakieś papiery.

-Ann szybko maszyna do USG.- Powiedział Smiley, a Ann wykonała polecenie. Smiley zaczął szykować się do jakiegoś badania ale Ann wygoniła mnie. Poszedłem do salonu gdzie siedzieli na kanapie chłopaki. Pytali się co się stało Rose, a ja powiedziałem tylko tyle co wiedziałem. Dosiadłem się do nich. Toby poszedł do Slendera i pewnie wszystko mu powiedział.

(Perspektywa Offendermana)

Wracałem do domu po pracy. Byłem wykończony. Potrzebny był mi masaż. Mam nadzieje, że moja różyczka nie dowie się o mojej pracy. Nie chce by płakała. Gdy dotarłem do domu nacisnąłem na klamkę. Drzwi były zamknięte. Zmartwiło mnie to. Rose zawsze pisała do mnie wiadomość gdyby gdzieś wychodziła. Wyciągnąłem telefon i zadzwoniłem do ukochanej. Jednak usłyszałem dźwięk jej telefonu z domu. Przeraziło mnie to. Bałem się, że coś się jej stało. Zauważyłem klucz pod wycieraczką. Wziąłem go i otworzyłem drzwi. Zacząłem szukać Rose. Nigdzie jej nie było. Przeteleportowałem się do rezydencji Slendera.

-Patrzcie! Zjawił się!- Krzyknął Jeff. W jego głosie słyszałem wściekłość.

-O co ci chodzi?- Spytałem patrząc na niego. Jeff już chciał coś powiedzieć ale przyszedł Slender.

-Dobrze, że jesteś. Musimy poważnie porozmawiać.- Nawet mój brat mówił poważnym i lekko wściekłym głosem. Poszedłem z nim do jego gabinetu. Usiadłem na kanapie. Nadal nie wiedziałem o co chodzi.- Wiesz coś ty zrobił?!- Wrzasnął naglę Slender.

-Ej o co ci chodzi?!- Spytałem z krzykiem.

-Nie udawaj! Każdy wie, że Rozalie przeżywała piekło w domu!- Krzyknął Slender.- A teraz ty ją skrzywdziłeś! Myślałem, że ją kochasz skoro przestałeś się zabawiać z dziewczynami!- Wykrzyczał ponownie.- A teraz wynoś się z mojej rezydencji!- Dodał krzycząc.

-Gdzie. Jest. Moja. Rose?!- Powiedziałem wściekły wstając z kanapy. Wtedy do pomieszczenia wszedł Smiley.

-Slender mam wyniki Roz... Eee to ja może wyjdę?- Powiedział idąc do wyjścia.

-Gadaj co z moją Rose!- Wykrzyczałem łapiąc Smileya za szyję jedną z moich macek.

-Omal przez ciebie nie poroniła pedofilu! A teraz wynocha!- Krzykną gniewnie Slender wyrzucając mnie z rezydencji.- Obiecałem Katanii (mama Rose i Alice), że będę chronił jej córki. Więc nie waż się zbliżać do Rose.- Warknął trzaskając drzwiami od rezydencji. Byłem w szoku. Rose i poronienie? O fuck. Moja różyczka w ciąży. Slender nie pozwoli mi z nią porozmawiać. Musiałem coś wymyślić.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro