Rozdział 4. Zapoznanie.
Kiedy się obudziłam zauważyłam, że leże w jakimś pokoju. W miękkim i ciepłym łóżku. Powoli usiadłam. Nic mnie nie bolało. Zauważyłam, że mam na sobie koszulę nocną. Na szafce nocnej zauważyłam karteczkę przy wazonie z kolorowymi różami. Nie pewnie wzięłam karteczkę.
Jak się obudzisz zejdź do salonu. Chętnie poznam dziewczynę której pomogłem.
O.
-Kim jest "O"?- Pomyślałam powoli wstając. Zaczęłam powoli iść w stronę drzwi, a potem w stronę schodów. Czułam przyjemny zapach jedzenia, aż mi ślinka leciała. Gdy zeszłam po schodach zauważyłam na kanapie kilka toreb z ubraniami. Wychyliłam się nieco zza ściany i spojrzałam w kierunku kuchni gdzie był wysoki mężczyzna. Kiedy się trochę odwrócił zauważyłam, że jest łysy, ma białą skórę, a na twarzy ma tylko usta z ostrymi jak szpilki zęby. Mężczyzna spojrzał na mnie. Bałam się tylko trochę. Przypomniała mi się podobna postać. Miałam chyba 2 latka albo mniej. Nie wiem.
-O widzę, że już wstałaś.- Powiedział miłym głosem.- Nie bój się. Nie skrzywdzę cię.- Dodał i spojrzał na torby z ubraniami.- Pomyślałem, że będziesz lepiej się czuć w nowych ubraniach, a nie w tych podartych.- Odparł z nie wielkim uśmiechem. Podeszłam nie pewnie do toreb i wzięłam jedną. Mężczyzna pokazał mi gdzie jest łazienka. Poszłam tam i zaczęłam się przebierać. (zdjęcie poniżej)
Po ubraniu się wróciłam do tego mężczyzny. Nakładał na talerze naleśniki. Podeszłam do tego mężczyzny.
-Nie bój się. Usiądź sobie i powiedz jak się nazywasz. Ja jestem Offenderman. Ale możesz mówić mi Off lub Offender.- Powiedział gdy usiadłam na jednym z krzeseł w jadalni.
-N-Nazywam się Rozalie.- Powiedziałam nie pewnie.
-Bardzo mi miło. Zjedz sobie. Na pewno jesteś głodna.- Powiedział, a ja zaczęłam powoli jeść. Po śniadaniu poszłam z Offenderem do salonu on usiadł fotelu, a ja na kanapie. Zaczął mi zadawać pytania na temat tego co się stało.
-To nic takiego. To u mnie normalne.- Moje słowa zaskoczyły Offa.- Poza tym muszę już chyba iść.- Powiedziałam wstając. Jednak pożałowałam tego. Rozbolał mnie brzuch i prawie upadłam ale Offenderman złapał mnie w ostatniej chwil.- A-Aua...- Powiedziałam trzymając się za brzuch.
-Rozalie? O Jezu... Krew ci leci.- Powiedział przerażony. Spojrzałam na spodnie. Na nich pojawiła się wielka plama krwi. Offender wziął mnie na ręce, a po chwili nie wiem jak ale pojawiliśmy się pod szpitalem. Off od razu tam wbiegł, a mną zajęła się koleżanka mojej mamy. Była dla mnie jak ciotka. Po godzinie męczących badań w końcu mogłam zasnąć.
(Perspektywa Offendermana)
Przeraziłem się na widok tak wielkiej ilości krwi na jej spodniach. Pierwsza myśl to była taka, że dostała okresu ale była trochę blada więc to na pewno nie okres. Chodziłem nerwowo pod salą obserwacji gdzie leżała Rozalie. Na szczęście byłem w swojej ludzkiej postaci. Po chwili wyszła lekarka.
-I co z nią?- Spytałem się nadal przerażony.
-Nie powinnam panu mówić bo nie jest pan rodziny. Ale... Dla jej dobra powiem panu co jej jest. Otóż jest bardzo poobijana i wielokrotnie zgwałcona. Powinna odpoczywać dużo i mniej ruszać się gwałtownie. Jeśli jej stan się poprawi jeszcze dziś opuści szpital. Podaliśmy jej leki i płyny.- Powiedziała kobieta.
-Dobrze.- Powiedziałem, a po chwili kobieta poszła. Poszedłem do Rozalie. Spała słodko przez co wyglądała tak niewinnie. Nie chciałem sprawiać jej bólu jaki przeżywa. Sam się dziwie z tego co myślę i robię. Jakby Slendy mnie teraz takiego zobaczył pewnie by pomyślał, że coś brałem.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro