Rozdział 2. Ponowne cierpienie.
Siedziałam na łóżku. Słyszałam huki z dołu. Domyśliłam się, że ojciec szuka kolejnej butelki alkoholu. Jednak przerwało to pukanie do drzwi. Po około 3 minutach ktoś zapukał do mojego pokoju. Z zawahaniem je otworzyłam. Za drzwiami stał... Agar. Zastanawiało mnie czego on chce. Nie kolegowaliśmy się. Dla mnie Agar wydawał się dziwny.
-Czego chcesz?- Spytałam, a ten od tak wszedł do mojego pokoju. Gdy zamknęłam nie pewnie drzwi chłopak rzucił mnie na łóżko całując. Zaczął mnie obmacywać, całować i inne ohydne rzeczy. Po godzinie wyszedł z pokoju zostawiając mnie na łóżku bez ubrań. Na moim biurku zostawił 2 tysiące. Usłyszałam rozmowę Agara z moim ojcem.
-I co? Podobało się.- Usłyszałam głos ojca.
-Tak. Dzięki za zabawę proszę pana.- Odpowiedział Agar, a następnie usłyszałam jak zamykają się drzwi. Pomimo bólu podeszłam do drzwi od pokoju i zamknęłam je na klucz. Następnie poszłam do łazienki i się umyłam. Założyłam czyste ubrania. Podeszłam do łóżka i zdjęłam brudną pościel. Zmieniłam ją na czystą. Podeszłam do szkolnego plecaka i włożyłam do niego te 2 tysiące, kilka słodyczy, koc i telefon ze słuchawkami. Wzięłam moją kurtkę, buty, czapkę oraz szalik. Ubrałam się, założyłam plecak i wyszłam z domu przez okno. Następnie pobiegłam do parku. Zaczęłam chodzić po parku. Po czasie doszłam do rynku. Wszystkie sklepy jakie mijałam były zamknięte. Poza jednym. Był to niewielki sklep z zabawkami. Podeszłam do okna i spojrzałam na lalki. Były jak żywe. Wtedy zauważyłam chłopaka o czerwonych włosach i dziwnym ubraniu. Chłopak spojrzał na mnie ale ja zaczęłam iść. Na moje nieszczęście potknęłam się i upadłam raniąc się w kolano. Podeszła do mnie jakaś dziewczyna. Miała brązowe, średniej długości włosy oraz zielone oczy. Dziewczyna wyciągnęła do mnie rękę, a ja podałam jej swoją. Brązowowłosa pomogła mi wstać.
-Chodź. Opatrzę ci nogę.- Powiedział chłopak, a ja nie pewnie poszłam z nim i dziewczyną do sklepu. Ja i ta dziewczyna poszłyśmy do jednego z pomieszczeń. Wyglądał jak salon. Usiadłam na kanapie, a obok mnie dziewczyna.
-Emm... Ja jestem Emily, a ty?- Spytała się mnie dziewczyna. Nie odpowiedziałam. po tym co Agar zrobił nie mogłam wykrztusić z siebie słowa. Po chwili przyszedł czerwono włosy. Bałam się kiedy opatrywał mi nogę. Po chwili chłopak usiadł w fotelu.- Więc... Jak się nazywasz?- Spytała się mnie Emily.
-R-Rose.- Wyjąkałam z nutą strachu. Po kilku minutach wiedziałam jak nazywał się chłopak. Jason zaproponował mi bym została u nich na noc. Nie mając wyjścia zgodziłam się. Nie powiedziałam im co się stało. Bałam się ich reakcji. Położyłam się na kanapie na której siedzieliśmy i rozmawialiśmy. Po kilku minutach zasnęłam.
Przedztawiłam wam Emily Green czyli ____Karii____
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro