Rozdział 1. Walentynki.
Dzisiejszy dzień jest dla mnie najgorszym dniem. Dziś Walentynki. Święto Zakochanych. Święto Świętego Walentego. Co roku to samo. Serduszka, walentynki, wierszyki i takie tam bzdety. Fuj. Jak zwykle dziewczyny po i przed wuefem gadają o tych swoich ukochanych, o tym jak przeżyły pierwszy raz. Aż mi się rzygać chce jak tego słucham. Nie obchodzi mnie co robią, a jak chcą o tym gadać to niech gadają gdzie indziej. Jeśli chodzi o moją rodzinę to... Nie wiem o niej za dużo. Moja mama zmarła w wypadku samochodowym gdy miałam 7 lat. Moja starsza siostra Alice popełniła samobójstwo 2 lata temu. Zanim mama zginęła tata czasem bił mnie i Alice. Jednak czasem było tak, że ojciec bił mamę. Kiedy moja mama zmarła tata zaczął mnie i Alice krzywdzić. Traktował nas jak dmuchane lalki z sex shopu. Albo jakieś prostytutki. Właśnie w Walentynki moja siostra odebrała sobie życie. Dlatego nienawidzę tego święta. Poza tym ojciec nie pracuje więc sama muszę zarabiać, a mam dopiero 16 lat. Pracuje zazwyczaj po szkole i w weekendy. Zarabiam tyle ile potrzebuje. Czasem ojciec zabiera mi trochę pieniędzy i przepija. Jedynie na kogo mogę liczyć to na mojego szefa i moją babcie. Mój szef był przyjacielem mojej mamy. Wie o mojej sytuacji w domu i obiecał mi, że pomoże mi za wszelką cenę. Obecnie szłam do szkoły. Nie znosiłam swojej klasy. Dokuczali mi często z powodu iż mam najlepsze oceny z klasy. Można było powiedzieć, że mam same szóstki ze wszystkich przedmiotów. Poza tym na lekcjach mam luz bo jestem do przodu z materiałem. Chodzę do szkoły zawodowej na kierunku sprzedawcy. Weszłam do klasy i usiadłam na swoim miejscu. Zaczęła się lekcja. Siedziałam z tyłu klasy przy oknie. Nikt ze mną nie siedział. Kiedy nauczyciel zaczął lekcje zaczęłam rysować w szkicowniku czaszkę z różami. (zdjęcie poniżej)
-A może Rozalie powie nam co jest terroryzm?- Usłyszałam głos nauczyciela wołającego moje imię. Wstałam przerywając rysowanie.
-Określenie terroryzm pochodzi od łacińskiego słowa terror. Słowo te oznacza przestrach lub trwogę. We współczesnych czasach ludzie odbierają to jako walkę zbrojną powodującą u nich strach. Powoduje to do sporów religijnych, społecznych i politycznych. Terroryści chcąc nagłośnić swoje ataki wykorzystują do tego media. Ich akcjami są np. zabijanie ważnych osób, porywanie samolotów lub branie nawet zakładników.- Powiedziałam nie spuszczając wzroku z nauczyciela.
-Brawo jak zwykle szósteczka Rozalie- Powiedział nauczyciel kiedy usiadłam. Zaczęłam dalej rysować. Po lekcji spakowałam swoje rzeczy do torby i poszłam do szafki. Akurat koło niej stała moja przyjaciółka Reachell. Jest w moim wieku ale jest na innym kierunku.
-Hej Rose.- Powiedziała Reachell kiedy stanęłam koło niej.
-Część Reachell. Co tam słychać?- Spytałam się przyjaciółki. Reachell wie o mojej sytuacji w domu. Więc pomaga mi trochę.
-Wiesz jest spoko. Tylko...- Reachell przerwała swoją wypowiedź. Co roku w Walentynki szłam z nią i Alice do kina na jakieś filmy. Jednak po śmierci mojej siostry szłam z Reachell na jej grób.- Tylko... Rose przepraszam ale... Nie mogę dziś iść z tobą na grób Alice.- Słowa przyjaciółki mnie zaskoczyły. Od razu pomyślałam, że Agar który jest chłopakiem Reachell zaprosił ją na randkę. W końcu... Dziś w kinie jest film na który Reachell bardzo chciała iść.
-Niech zgadnę. Agar zaprosił cie na ten film na który chciałaś iść?- Spytałam, a Reachell pokiwała smutna głową na tak.- Rozumiem. Idź z nim.- Powiedziałam, a Reachell na mnie spojrzała zaskoczona.
-Ale... Miałam z tobą iść na grób Alice.- Powiedziała zdziwiona Reachell.
-Na jej grób możemy iść codziennie. Lecz na film na który chcesz iść może być jedyną okazją.- Powiedziałam kiedy Alice mnie przytuliła.
-Dzięki. Obiecuje, że jutro pójdziemy na grób Alice.- Powiedziała Reachell po czym poszła do Agara. Po lekcjach poszłam do pracy. Po około dwóch godzinach pracy poszłam do lasu. Pytacie czemu? Otóż... W lesie jest pewna polana na której ja i Alice się bawiłyśmy kiedy nasza mama jeszcze żyła. Alice właśnie na drzewie na tej polanie się zabiła. Powiesiła się. Gdy doszłam na miejsce postawiłam zapalony znicz oraz zmieniłam kwiaty. Pomodliłam się po czym wróciłam do domu. Poszłam szybko do pokoju gdzie zamknęłam drzwi na klucz.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro