Masaż
Iruka tymczasem rozpakował oba plecaki. Wyjął małą składaną łopatę i wprawnie wykopał niewielki dół na ognisko. Obłożył je kamieniami, które znalazł wokół namiotu, który zaskakująco dobrze został rozłożony. Pod daszkiem rozścielił koce. Wyjął też pokaźnych rozmiarów apteczkę, która zajmowała połowę objętości plecaka Kakashi'ego. Jedzenia nigdy by mu nie powierzył. Zanim dotarliby na miejsce połowy już by nie było.
Westchnął ciężko i z apteczki wyjął obiecaną maść. Włożył ja do kieszeni. Schował apteczkę i skończył rozkładać obóz. Postanowił zajrzeć do nicponiów i zobaczyć jak im idzie.
- Pierwszy!- rzucił unosząc zwycięsko ręce do góry
- A niech cię, Kakashi!- krzyknął teatralnie załamany Gai.
W tym momencie na ich głowy spadły pięści potępienia.
- Idioci! Na chwilę was samych zostawić nie można! Znowu się wydurniacie!
- Iruka. Odpuść im. Przyszliśmy tu się bawić i odpoczywać. To nie akademia. Wyluzuj.- powiedział ktoś z grupki, komu już się żal jouninów zrobiło.
- Jeśli przez zabawę rozumienie chlanie i wygłupy to ja się wypisuję.- warknął.
Zostawił Gai'a w spokoju i stanął za Kakashim. Chwycił go z tyłu za kamizelkę i pociągnął.
- Idziemy.- burknął na niego nie dając czasu na odpowiedź czy obronę.
Kakashi kompletnie zdumiony takim przypływem wkurzonej odwagi dał mu się tak ciągnąć po ziemi. Użył nawet chakry, by łatwiej się brunetowi go ciągnęło i żeby nie zedrzeć sobie całej skóry z grzbietu. Raczej wątpliwa przyjemność.
Iruka zagniewany kompletnie zignorował uwagi pod swoim adresem. Żegnało ich niezbyt trzeźwe, ale jakże rozbawione wołanie.
- Iruka zaciąga go do swojego leża, żeby niecnie wykorzystać!
Kakashi najchętniej coś by odpowiedział, ale wolał się sensei'owi nie narażać więcej. A bynajmniej nie w tej chwili. Czuł, że jeszcze jedna akcja i straci szansę na zdobycie go.
Iruka zaciągnął go pod namiot. Kiedy tylko zza namiotu wystawały jego nogi puścił go.
- Baka. Ze wszystkiego potrafiszsobie żarty zrobić?
- Przepraszam. Nie chciałem sprawić ci przykrości. Gai mi wszystko psuje.
- Jesteś głupim zazdrośnikiem, Kakashi. Masz tu maść na ten twój tyłek.
- Dzięki.
- Nie poobdzierałem ci pleców za bardzo?
- Nie. Są w porządku. Iruś? Możesz mnie tam posmarować?
- Sam nie możesz? Jeszcze ktoś zobaczy i co?
- Nie mogę. Nie sięgnę tak. Zajęci są piciem. Raczej będą się bali zaglądać.
- Ugh... jak zobaczą, to ty oberwiesz.
- Ay ay. Iruka-sensei.- powiedział odwracając się do niego tyłem.
Kakashi bez jakiejkolwiek krępacji opuścił spodnie i slipy. Wypiął się bezwstydnie w jego stronę. Iruka zaczerwienił się i przełknął nerwowo ślinę. Stanął tuż za nim. Wyciągnął z kieszeni pudełeczko i nabrał odpowiednią porcję maści.
Żaden z nich nie podejrzewał, że pijane towarzystwo jak tylko zobaczyło, że nogi tez zniknęły podkradło się do namiotu i zaczęli zaglądać, co się też tam dzieje. A pojawili się w momencie jak Kakashi wypiął się gołym tyłkiem w stronę zbioru cnót wszelakich.
- Sensei... tylko bądź dla mnie delikatny.- mruknął niemal namiętnie Kakashi.
- Nie zamierzam. Tobie to się lanie na ten goły tyłek należy a nie delikatność.- warknął na niego nieświadomy, że ma widzów.
- Jaj... zimne...- jęknął Kakashi i poruszył swoim seksownym, gołym tyłeczkiem.
- Nie marudź.- mruknął Iruka cały czerwony na twarzy.- I trzymaj.- dodał podając mu pudełeczko maści.
Białowłosy wziął je już bez gadania, ale z małej zemsty wypiął się bardziej i poocierał się o niego.
- Iruka...- mruknął nisko namiętnym głosem.- Nie wiedziałem, że aż tak cię podniecam. Jesteś już taki twardy...
- Zamknij się, idioto! Przestań kręcić tą swoją gołą dupą! Ubrudzisz mnie! - krzyknął na niego.- Przestań mnie zawstydzać, bo sam będziesz to sobie robił.- dodał tak cicho, że Kakashi ledwo go usłyszał.
- Wybacz. już będę grzeczny.- obiecał wcale nie tak cicho.
Iruka podwinął rękawy. Czuł jak palą go policzki. Zaczął powoli, ale mocno wmasowywać mu maść w skórę. Chciał czy nie, ale by zrobić to porządnie musiał się lekko poruszać. Przy tym ocierał się o niego rytmicznie, co strasznie białowłosego podniecało. Z tyłu wyglądało to dość jednoznacznie. Po chwili poczuł jak ciało Kakashi'ego robi się gorące i lekko drży.
- Boli?- zapytał z troską w głosie.
- Tylko trochę...Iruka... ja dłużej nie wytrzymam...- jęknął przeciągle.
- Wytrzymaj. Już kończę.- powiedział nieświadomy dwuznaczności swojej wypowiedzi w tej sytuacji.
Jakąś minutę później Kakashi jęknął przeciągle i rozkosznie, dochodząc od samego masażu i dotyku Iruki. Nogi się pod nim ugięły. Opadł na kolana. Głowę oparł na rękach. Dyszał ciężko. Nie potrafił się opanować. Zwłaszcza myśli, że Iruka mógłby naprawdę wziąć go w ten sposób. To było chyba nawet bardziej kuszące niż zagłębienie się w niego.
- Kakashi? Wszystko w porządku?- zapytał nachylając się nad nim.
- Tak. Tylko przez chwilę mnie nie dotykaj, proszę.- wyszeptał teatralnie.
- Jasne. I kto by pomyślał, że taki delikatny jesteś.- mruknął.
Zniknął w głębi namiotu nurkując w plecaku, w poszukiwaniu chusteczek. Wyciągnął paczkę i podszedł do niego.
- Masz. Wytrzyj się jak już się ogarniesz.- powiedział podając mu je.
- Dzięki. Twoje dłonie czynią prawdziwe cuda, Iruka-sensei.- powiedział drżącym od namiętności i spełnienia głosem.
- Jesteś zboczonym świntuchem.- mruknął.- Wracam po pyry, któreś oskrobał. Pewnie już jesteś głodny, co?- dodał.
- Umieram z głodu.- odpowiedział mu.
Iruka uśmiechnął się ciepło do niego. Pozostali węszyli koniec widowiska i rzucili się w drogę powrotną. Brunet kucnął obok niego. Przyjrzał się mu.
- Na pewno wszystko w porządku? Jesteś czerwony na twarzy.
- Tak. Daj mi chwilę.
- Dobrze. Tylko się ubierz łaskawie.- odpowiedział wstając.
Kakashi tylko pokiwał mu głową, że zrozumiał. Iruka westchnął ciężko i ruszył w stronę grupy żywo dyskutujących ze sobą ninja.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro