Ciężar sławy
Po całym dniu w Akademii i setek pytań o sobotni pojedynek i jego tajemniczą technikę, zwłaszcza tą ostatnią, którą pokonał członkinię ANBU, Iruka był poirytowany, choć starał się tego za bardzo nie okazywać. Wszedł z ciężkim westchnięciem do pokoju nauczycielskiego po skończonych zajęciach. Przez skórę czuł, że mu nie odpuszczą i pewnie wszyscy plotkarze Akademii już tam na niego czatują, by zasypać gradem bezsensownych pytań, na które nie otrzymają takich odpowiedzi jakich by sobie życzyli.
Podszedł do swojego biurka i niby nie zauważając ich pytających spojrzeń usiadł i otworzył dziennik, by uzupełnić raport z dnia dzisiejszego.
- Hej, Iruka...
- Nie.- przerwał mu nawet na niego nie patrząc.
- Skąd wiesz, co chciałem powiedzieć?
- Nie rób z siebie aż takiego idioty, co? Chcecie wiedzieć to, co wszyscy. Nie powiem wam nic na temat moich technik.
- Ale...
- Żadnych ale.
- No weź, Iruka, nooo.... jedno pytanie i damy ci spokój, słowo.
- Jedno.
Na kilka minut zapadła cisza jakby zastanawiał się co chce wiedzieć najbardziej.
- Naprawdę użyłeś na ANBU techniki sharingana żeby wyeliminować ją z walki? Podobno powiedziałeś sharingan podczas używania techniki.
- Nie. Zapewniam was, że nie mam nawet kropli krwi tego klanu. Nie miałem już chakry, więc użyłem zwykłego podstępu mając nadzieję , że to poskutkuje, by oszukać wroga.- powiedział wzruszając ramionami wciąż kreśląc znaki w dzienniku.
- Oszukałeś nie tylko wroga, ale i wszystkich dookoła.- zaśmiał się.
Iruka podniósł na niego oczy i uśmiechnął się radośnie i szeroko.
Nauczyciel chciał coś jeszcze powiedzieć, ale w tej chwili pojawił się Kakashi.
- Mam nadzieję, że kończysz?- powiedział ignorując natarczywego chuunina.
- Tak. Właśnie skończyłem pisać. Już się pakuję. - powiedział i lekko się uśmiechnął zamykając dziennik i składając swoje rzeczy, co o tej porze było dość nietypowym zjawiskiem.
Kakashi uśmiechnął się przez maskę i grzecznie czekał. Iruka przerzucił torbę przez ramię i gestem zaprosił białowłosego do marszu. Wyszli z pokoju znikając im z oczu.
- Ładnie ich załątwiłeś, skarbie. Nie wiem jak to robisz, że tak łatwo to łyknęli.
- Och, użyłem odrobiny genjutsu, by nie miał znów chorych wątpliwości, bo bym nigdy stamtąd nie wyszedł.
- To bym cię uratował.- powiedział uśmiechając się i cmokając w policzek przez maskę.
- Głupi pies.- burknął lekko się rumieniąc, zły, że znowu to robi, a nie chciał robić awantury na środku korytarza. Wiedział, że Kakashi właśnie dlatego to zrobił.
- Też cię kocham. Chodź. Zamówiłem nam stolik.
- He? A co to za okazja? O czymś zapomniałem?
- W sumie żadna. Po prostu chcę cię czasem nawet bez okazji zaprosić w takie miejsce.
- Ile mamy czasu? Muszę chociaż prysznic wziąć. Jaki strój obowiązuje?
- Oficjalny ninja. Nikt cię tam wąchać nie będzie. Chodź, chodź, nie marudź.
Iruka tylko westchnął i poszedł za nim jak na skazanie bojąc się, że wszyscy tam będą elegancko ubrani, a tylko on jak cham i prostak.
Weszli do środka i okazało się, że nikt poza kelnerami nie jest elegancko ubrany. W większości byli tam jounini i specjalsi. Iruka cicho odetchnął. Wyróżniał się jedynie rangą. Wątpił żeby któryś z obecnych go nie znał. Wszyscy przychodzą do biura raportów.
- Stolik na nazwisko Hatake.- odezwał się Kakashi podchodząc do recepcji przed wejściem na salę.
- Tak, rezerwacja aktualna. Zaprowadzę panów.- powiedział sztywno i wyszedł zza lady.
Poszli za nim bez słowa.
- Panów stolik. Czy życzą sobie panowie coś jeszcze?
- Nie. Wybierzemy coś z karty i ewentualnie może się jeszcze na coś namyślimy.- powiedział Kakashi tym swoim charakterystycznym głosem.
Kelner poszedł , a Kakashi podał mu kartę i sam swoją otworzył.
- I jak? W porządku już?
- Trochę. Wciąż nie czuję się za dobrze, że ty się znowu będziesz upierać, by płacić.
Kakashi zaczął się śmiać.
- Ty zawsze stawiasz ramen dla Naruto i się nie zastanawiasz czy cię stać czy nie, albo czy sam będziesz miał potem co jeść.
- Nic na to nie poradzę.- burknął kryjąc się za kartą.
- To teraz ja będę stawiał papu Tobie.- powiedział uśmiechając się do niego.
Iruka tylko westchnął wiedząc, że tą potyczkę przegrał.
Zamówili sobie jedzenie i zjedli w milczeniu. Potem ku rozczarowaniu białowłosego rozeszli się do swoich domów, bo Irukę za bardzo głowa bolała.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro