Rozdział 4
- Chciałabyś - Mówi pewnym siebie tonem i wchodzi do łazienki.
- Noah!! - Krzyczę przerażona.
Noah przejrzał się w lustrze i poprawił włosy, wykorzystałam jego nieuwagę i owinęłam się ręcznikiem, oczywiście zauważył to. Szybko do mnie podszedł szczerząc się, podniósł mnie i przerzucił przez ramię.
- Noah! co ty robisz do cholery!! - Krzyczę i widzę jak wychodzi z łazienki - Noah!! puść mnie, ale już!! - Wyszedł z łazienki i kierował się w stronę salonu.
- Nie rzucaj się tak bo upadniesz na głowę, a to oznacza, że zobaczę cię zupełnie nagą - Śmieje się.
- Nie żartuj sobie tak ze mnie, postaw mnie kurwa na podłogę!
Nagle za rogu wychodzi Jake. Jak mnie zobaczył przerzuconą przez ramię Noaha i prawie nagą parsknął śmiechem.
- Boże Noah co ty jej robisz, oszalałeś? Postaw ją.
- Nie.. Za bardzo się rządzi w tym domu.
- Nie idź do salonu Noah!!! - Krzyczy Jake. Po chwili wszedł do salonu. Ujrzał swoich kolegów grających na konsoli.
- Osz kurwa Noah... - Mój głos ucichnął kiedy ich usłyszałam ja półnaga, nagle postawił mnie na nogach, byłam cała czerwona i zdenerwowana na Noaha. CO ON SOBIE MYŚLAŁ W TEJ KURWA CHWILI!
- Emmm.... Hej chłopaki... Mam na imię Amber, jestem ich współlokatorką.... - Po tych słowach zamknęłam się i nie wiedziałam co dalej powiedzieć. Po krótkiej chwili podszedł do mnie blondyn i podał mi rękę.
- Hej, mam na imię Ashton, poza tym fajny masz tyłek.
- Dupek! - Skierowałam się z powrotem do łazienki, ale Noah mnie zatrzymał przy drzwiach.
- Przepraszam za to nie wiedziałem, że tu będą, chciałem się tylko z tobą podroczyć, przecież nic złego nie miałem na myśli uwierz mi!
- Daj mi kurwa spokój, jesteś takim samym dupkiem jak kurwa twój kolega Ashton....
Popchnęłam go i weszłam do łazienki. Byłam bardzo urażona. Czy on sobie ze mnie kpi? Gdybym się nie owinęła ręcznikiem pewnie by mnie wyniósł nagą, a to by było całkiem krępujące, dupek! Dokończyłam się myć i ubrałam się w bluzkę na ramiączkach oraz szorty. Poszłam od razu do pokoju poczytać książkę. Nagle usłyszałam, że ktoś nacisnął na klamkę od mojego pokoju i zobaczyłam kto to, Jake.
- Amb, wiem, że jesteś zła na Noaha ale on serio nie chciał żeby tak wyszło.
- Nie interesuje mnie to mógł najpierw pomyśleć.
- Oj Amb, wiem, że go jeszcze nie znasz ale on serio nie miał nic na myśli złego.
- No dobra niech mu będzie... - Pogodziłam się z nim tylko dla wszelkiego spokoju.
- Okej idziesz do salonu... Nic nie chce mówić ale chłopacy cię polubili i się w sumie na ciebie napalili, widać było to po nich.
- To było krępujące... Ale czemu nie.... Pójdę z tobą.
Poszliśmy do salonu.
- Jeszcze raz Hej chłopaki.
- Cześć, sorry Amb - Mówi Ashton z grymasem na twarzy.
- Ehh, no okej nic się nie stało... A poza tym jak się nazywacie.
- Ten od okna to Eric, obok Sam, Evan, Paul, Elliot.
Wszyscy siedzieli wpatrzeni na mnie podczas kiedy gra na konsoli się rozpoczęła, Noah patrzył ze złością. Czy on był zły, że się tak na mnie patrzyli?
- Noah chodź pogadajmy..
- Już idę.
Zaprowadziłam go do mojego pokoju.
- Musimy pogadać o tym co się wydarzyło.. Okej wybaczę ci to ale było to głupie.. Co jeśli ręcznik by mi spadł przed nimi?
- Trzymałem go cały czas jakbyś chciała wiedzieć, a poza tym masz bardzo zgrabny tyłeczek.. - Uśmiecha się łobuziersko.
- Noah! Ty zboczuchu! - Śmieje się.
- No co, mówię prawdę... Ile nad nim pracowałaś?
- Hmmmm.. z kilkanaście miesięcy może jedenaście... - Nagle zapadła krępująca cisza.
- Jesteś naprawdę seksowna Amber!
- Bardziej od tej twojej brunetki? - Śmieje się, aczkolwiek bardzo mnie to zastanawiało co odpowie.
- Ojjj i to jak! Jesteś gorąca!
- Dobra Noah przestań, chodź już do salonu bo zaczną sobie wymyślać jakieś głupie teorie.
- Okej.
Poszliśmy do salonu i zasiadłam koło Jake. Chłopacy cały czas gadali o samochodach i nowych grach. Czasami mówili o siłowni oraz surfingu. Zebrałam butelki po piwach i wyrzuciłam je do śmieci. Wzięłam nowe z lodówki i postawiłam każdemu przed nosem, po czym wróciłam do kuchni zrobić coś do przekąszenia. Usłyszałam za plecami nadchodzące kroki i odwróciłam się, był to Elliot.
- Co tam robisz?
- Tortille i lasagne.
- Oooo super, za ile będzie powiem chłopakom. - Ślinka spływa mu po brodzie.
- Za jakieś dwadzieścia minut powinny być gotowe.
- Okej, sięgnę jeszcze po piwa.
- Nah, nie bierz tych, weź z lodówki.
-Eee, okej.
Zrobiłam przekąski i poszłam rozłożyć talerze i sztućce, wróciłam do kuchni i zaniosłam jedzenie. Cofnęłam się jeszcze po sok i wsypałam orzeszki, chipsy do półmisku był na tyle wygodny, że przedzielony był na pół dlatego można było wsypać po prawej chipsy, a po lewej orzeszki. Zaszłam do salonu i spojrzałam jak chłopacy rozkoszują się jedzeniem.
- Jake, Noah wy to macie luksus. Mieć taką dziewczynę która robi takie dania jeszcze takie dobre to szczęście - Kiedy Sam dokończył mówić swoją przemowę, Noah i Jake uśmiechnęli się do mnie.
- Nic nie możemy poradzić na to, że mamy taką wspaniałą współlokatorkę. - Na twarzy Noaha zagościł uśmiech.
Nagle jeden z chłopaków ruszył przypadkowo stołem, a jedno piwo straciło równowagę i przewróciło się na mnie.
- Nosz szlak! - Pomyślałam.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro