Rozdział 3
- Nikt mnie tu nie przysłał! Co ty kurwa sobie myślisz, że ty jesteś najważniejszy?! - Krzyczę po czym unoszę dwie ręce w górę na wznak, że się poddaje.
- Ale, ale, ale..... jak to?
- No, tak to. Nie jestem żadnym agentem który cię goni, Pojebało cię?!!
- Ehhhh no dobra, sorry trochę się za bardzo uniosłem przepraszam....
- No dobra.... - Po tej niezbyt fajnej konwersacji poszłam szybko do pokoju, zła na siebie oczywiście dlaczego tak zareagowałam. Po chwili rozmyślania poszłam pod prysznic. Po jakimś czasie wyszłam świeża z łazienki i zrobiłam się głodna jak zobaczyłam goły tors Noaha dlatego skierowałam się do kuchni i zaczęłam pichcić kolację.
- Chłopaki!! - Krzyczę.
- Co jest? - Odpowiada Jake.
- Powiedz Noahowi i chodźcie na kolację zrobiłam makaron z warzywami oraz roztopionymi serkami, o ile jesteście głodni.
- A jak!!! Jestem głodny jak wilk - Oblizuje się. - Noah... chodź szybko nasza współlokatoreczka zrobiła kolacyjkę.
- Już zaraz przyjdę!
Po chwili zobaczyłam za rogiem zbliżający się tors Noaha, dlaczego on musi być taki przystojny, umięśniony! Dlaczego on nie może wyglądać jak jakiś nerd, dłubiący w nosie. Kiedy poczułam wodzący od niego zapach nogi zrobiły mi się z waty, matko!
- Noah podasz mi przyprawę? - Spojrzałam się na niego z słodkimi oczami.
- Jak będziesz robić takie słodkie oczka, to przebijesz kota w butach - Wybucha śmiechem Jake.
- Ohhh.... wcale nie.... - Mówię
- Wcale.... Prawda Noah?
- Nooo, prawda
Po chwili jego plecy się naprężyły tak bardzo, że stwierdziłam iż nie musi już więcej ćwiczyć, ponieważ są idealnie wysportowane, mówią wręcz tylko chodź przytul mnie.
- Amber... hallo
- Co jest Jake?
- Wpatrzyłaś się tak w Noaha, że przestałaś kontaktować.
Poczułam jak się czerwienie. Co teraz mam mu odpowiedzieć? A wiesz co ma idealne plecy które bym chciała przytulać.
- Emmmm... no bo ten, przypomniało mi się coś, nie ważne...
- Eeee... okej.
Po zjedzeniu umyłam naczynia i poszłam po książkę, którą chciałam poczytać w salonie na wygodnej kanapie. Wyszłam z pokoju i zobaczyłam Noaha położonego na brunetce. Za głośno zamknęłam drzwi od pokoju i Noah niestety mnie zauważył.
- Kurwa Amber idź stąd przychodzisz w złej chwili czego chciałaś?!
- Kto to kurwa jest Noah! - Mówi piskliwym głosikiem brunetka.
- Chciałam poczytać na tej kanapie ale chyba już nigdy na niej nie usiądę, przez was... - Poczułam jak żółć podchodzi mi do gardła, chciało mi się wymiotować na ich widok ale nie mogłam tak uciec przecież.
- Amber idź po prostu.
- Okej... - Weszłam z powrotem do pokoju, sunęłam na ziemię po tym co zobaczyłam. Noah z tą brunetką matko, nie chciałam tego widzieć na prawdę! Po godzinie stwierdziłam, że idę umyć zęby i idę spać, ubrałam się więc w mniej więcej kusej piżamie i poszłam do łazienki. Po wyjściu zobaczyłam Jake.
- Amber co to za piżama! Sexyyy! - Mówi z uśmiechem.
- Oj no wiem no trochę odkrywa ale to chyba nie przeszkadza w niczym prawda?
- No nie, aczkolwiek wiesz jaki jest Noah zjadłby cię wzrokiem.
- Taaa akurat przecież on ma dziewczynę tą brunetkę z którą był tam... - Wskazałam z obrzydzeniem na kanapę.
- Ahhhh, czy ty tez ich przyłapałaś na tym ehhh
- Ojjj tak się tak źle poczułam, głupio mi było matko!
- Mi nie, przyzwyczaiłem się do tego. - Czy on powiedział to w tym sensie, że on częściej to robi z tą brunetką?!
- Czekaj czekaj.... on to częściej z nią robi?
- Czasami mu się zdarza ale nie tak często, w sumie dobrze bo ile można widzieć tych czułości, fuuu.
- No takk. Idę już do łóżka dobrej nocy Jake.
- Wzajemnie Amb.
Po chwili weszłam do pokoju i miałam tylko nadzieję, że szybko zapomnę o sytuacji po kolacji, dziwne, że jej nie zwróciłam. Włączyłam alarm na 8:30, ponieważ chciałam wstać wcześniej przed chłopakami i zrobić im śniadanie.
Usłyszałam dzwonek i miałam bardzo ciężką głowę, ta noc była całkiem fajna wyspałam się jak na ten materac. Wstałam i się przeciągnęłam, wybrałam szare szorty i czarną dopasowaną bluzkę. Wychodzę z pokoju i w mieszkaniu słychać tylko chrapanie chłopaków. Weszłam do kuchni i zrobiłam jajecznicę z szczypiorkiem i kiełbaską. Pierwszy przyszedł Jake. Na powitanie pocałowałam go w polik, od razu uśmiech zagościł na jego twarzy.
- Uuuuu... jajecznica uwielbiam cię Amb! - Ściska mnie Jake, a ja czuję jego umięśniony tors do którego setki dziewczyn z uniwerka chciało się przytulić.
- Ooooo, teraz wiem co uwielbiasz.
- To dobrze przynajmniej, a mam właściwie taką nadzieję, że będziesz robić ją częściej.
- Oczywiście, że tak Jake dla ciebie wszystko.
- Ojjj... jesteś dla mnie zbyt miła... coś zrobiłaś?
- Ależ skąd po prostu mam zaskakująco dobry humor - Po tych słowach wszedł Noah.
- Cześć, o jajecznica.
- A skąd wiesz, że dla ciebie? Może zrobiłam ją tylko dla Jake..
- Łaski bez, sam sobie zrobię śniadanie w takim razie..
- Nie no zrobiłam dla wszystkich, droczę się tylko - Mówię z uśmieszkiem.
- Ahhh.. Amber cała ty.
- Przepraszam bardzo, co mam przez to zrozumieć?!
- Że przemierzyłem cię wzrokiem i tak myślałem, że taka jesteś.
- Wcale taka nie jestem!
- Nie droczysz się? - Pyta się z delikatnym uśmiechem.
- Nie.. dzisiaj to było tak po prostu.
- No tak, no przecież.
Na to nic nie odpowiedziałam. Zjadłam i poszłam pod prysznic. Nagle usłyszałam jak drzwi do łazienki się otwierają, a tam Noah.
- Noah! Zamykaj te drzwi - Krzyczę zbulwersowana zasłaniając się.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro