Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 1. Rozstanie z matką.

Minął miesiąc od kąt wróciłam z krainy czarów do Londynu. Było mi źle z tego powodu, ponieważ zapewne już nigdy nie zobaczę moich przyjaciół z krainy czarów. W wolnym czasie rysuje w szkicowniku moich przyjaciół. Obecnie wracałam ze sklepu. Od 2 tygodni zauważyłam, że moja rodzicielka dziwnie się zachowuje. Jak by była chora. Martwię się o mamę. Ciągle myślałam o moich przyjaciołach. Bardzo za nimi tęskniłam. Moje rozmyślenia zostały przerwane z powodu iż weszłam do domu.

-Mamo jestem.- Powiedziałam wchodząc do kuchni. Położyłam zakupy na stół. Zastanawiało mnie dlaczego nie słychać niczego. Poszłam do salonu. Kiedy weszłam do pomieszczenia zauważyłam moją siostrę, Małgorzatę. Siostra spojrzała na mnie i szybko wstała z kanapy na której siedziała.

-Alicjo.- Powiedziała podchodząc do mnie i przytuliła mnie. W jej głosie słyszałam, że coś jest nie tak. Zmartwiło mnie to.

-Co się stało?- Spytałam się przestraszona.

-Alicjo musimy jechać.- Powiedziała Małgorzata puszczając mnie.- Mama jest w szpitalu.- Jej słowa mnie przeraziły. Bałam się, że opuści nas tak jak tata. Wzięłam z Małgorzatą potrzebne rzeczy dla mamy i wyszłyśmy z domu. Przez całą drogę myślałam o tym co się dzieje z moją mamą. Nie chciałam by umarła. Po czasie byłyśmy w szpitalu.- Alicjo idź do mamy ja porozmawiam z lekarzem.- Powiedziała moja siostra. Tak jak powiedziała tak zrobiłam. Poszłam do mamy. Usiadłam przy niej. Wyglądała jak by uchodziło z niej życie. Złapałam ją za rękę.

-Alicjo.- Powiedziała spoglądając na mnie. Wyglądała jak by na prawdę umierała. Do oczu napłynęły mi łzy które po chwili zaczęły spływać po moich policzkach.- Kochanie nie płacz.- Powiedziała, a ja się przytuliłam się do matki. Czułam jak matka mnie głaszcze po głowie i plecach.- Alicjo proszę nie płacz.- Powiedziała mnie bardziej mnie przytulając. Po chwili do pomieszczenia weszła Małgorzata. Moja siostra też się przytuliła do naszej mamy. Jednak ta chwila nie mogła trwać wiecznie. Przyszedł lekarz który poprosił nas byśmy wyszli z pomieszczenia. Wykonałam z siostrą prośbę lekarza.

-Małgorzato co z mamą?- Spytałam się zaniepokojona. Siostra spojrzała na mnie.

-Alicjo... Nie wiem za wiele. Lekarz powiedział, że jest przemęczona.- Słowa siostry trochę mnie zaniepokoiły. Zaczęłam wracać z siostrą do domu. Od razu po wejściu zaczęłam z pomocą siostry robić kolację. Kiedy skończyłyśmy usiadłyśmy do stołu. Przyszedł nawet Lowell. Mąż mojej siostry pocieszał ją. Sama też potrzebowałam wsparcia kogoś bliskiego. Od razu pomyślałam o Kapeluszniku. Jednak nie było go przy mnie. Jednak był on w krainie czarów. Zjadłam nie wiele. Wstałam od stołu.- Alicjo?- Spytała się mnie siostra.

-Wybacz Małgorzato ale jestem już zmęczona.- Powiedziałam, a następnie poszłam do swojego pokoju. Przebrałam się w piżamę i położyłam się na łóżku. Przykryłam się kołdrą. Czułam jak po moich policzkach spływały łzy. Bałam się o mamę. Wyglądała tam jak by miała wtedy umrzeć. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam. Gdy się obudziłam za oknem było pochmurno. Miałam przeczucie, że coś się stanie. Wstałam i ubrałam się. Uczesałam włosy i wyszłam z pokoju. Usłyszałam cichy płacz. Poszłam do salonu. Widziałam jak moja siostra płacze wtulona w Lowella.- M-Małgorzato?- Powiedziałam się łamiącym głosem. Moja siostra spojrzała na mnie. W oczach miała pełno łez.

-A-Alicjo... M-Mama o-ona... Ona umarła.- Słowa siostry sprawiły, że miałam wszystkiego dość. Łzy wdarły się do moich oczu. Upadłam na kolana i zaczęłam płakać.

-M-Mamo...- Mówiłam zapłakana. Poczułam jak siostra mnie przytuliła. Jeszcze bardziej się rozpłakałam. Wciąż nie mogłam uwierzyć, że nasza mama nie żyje. Po kilku godzinach ustaliliśmy wszystko związane z pogrzebem mamy. Tak dokładnie to Małgorzata i Lowell ustalali wszystko. Ja siedziałam załamana w pokoju. Przeglądałam rodzinny album.

(2 dni później)

Obudziłam się około 8 rano. To dziś. To ten dzień w którym moja i Małgorzaty rodzicielka zostanie pogrzebana. Wstałam z łóżka i podeszłam do szafy. Ubrałam się i podeszłam do biurka na którym stała szkatułka. Wyjęłam z niej naszyjnik mamy. Ten sam który mi dała kiedy było przyjęcie zaręczynowe. Wtedy gdy Hamish mi się oświadczał.

-Alicjo chodź już.- Powiedziała moja siostra. Wyszłam z pokoju. Zeszłam na dół i poszłam z siostrą oraz Lowellem na ceremonię pogrzebową. Przez cały czas nie mogłam przestać płakać. Po całej ceremonii wróciliśmy do domu.

-Alicjo. Mama to miała w ręce gdy umarła w szpitalu.- Powiedział Lowell podając mi jakąś kopertę. Wzięłam ją i poszłam do pokoju. Od razu poszłam spać.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro