Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 6

Dobrze, że siedziałam, bo jeszcze bym zemdlała. Absolutnie się wkopałam. Powinnam była się domyślić, że coś zepsuję, w końcu to ja. Moje życie to pasmo wpadek i powinnam była i tym razem spodziewać się najgorszego. Z sekundy na sekundę stałam się absolutnie spięta i oddychałam chyba cudem, biorąc pod uwagę poziom zaciśnięcia mojego gardła. Niby to nic nadzwyczajnego, na morderstwie mnie przecież nie nakryto, ale i tak kręciło mi się w głowie, jakbym co najmniej miała przed sobą prokuraturę.

Tymczasem ten przebrzydły blondyn siedział idealnie naprzeciwko mnie, trzymał w dłoni ten felerny notesik i uśmiechał się. Ja byłam bliska omdlenia połączonego ze stanem co najmniej przedzawałowym, a on się chichrał jak głupi do sera. Nie mogłam w nieskończoność studiować ilości odcieni niebieskiego w jego tęczówkach, trzeba było coś przedsięwziąć. A skoro i tak mnie odkrył, to po co miałabym się wypierać? Sensownych wymówek i tak nie wymyślę, czas się poddać.

- Dobra - westchnęłam - Masz mnie. Szczęśliwy?

- Nawet nie wiesz jak - odparł, nie spuszczając ze mnie wzroku - Masywna ilość ludzi próbuje odkryć kim jesteś i zobaczyć prawdziwą twarz, a mnie jako pierwszemu się udało.

- Prawda, ale to nie znaczy, że innym też. Wszystko przez ten notes, no i pewnie zauważyłeś, że na festiwalu też miałam ze sobą tę torbę i mogłam to dopracować, ale gdybyś ze mną nie mieszkał, czy tam ja z tobą, to w życiu byś się nie dowiedział.

- Zapewne masz rację, nie będę zaprzeczał. Oczywiście mógłbym zrobić ci zdjęcie i wpuścić na przykład na Instagrama, ale tego nie zrobię. Po pierwsze, bo szanuję chęć zachowania się w tajemnicy, a po drugie, bo mam żądanie.

- Żądanie? - szerzej otworzyłam oczy. Czy on ma zamiar mnie szantażować?

- Jak najbardziej. Skoro i tak już wiem, jak naprawdę wygląda twoja twarz, to chyba nie masz nic do stracenia, a z racji, że chwilowo, przynajmniej do jutra, mieszkamy razem w jednym pokoju, zdążymy wszystko obgadać.

- Czego chcesz? - nie będę się z nim cackać, lepiej prosto z mostu. Liczę tylko na niezbyt wygórowane żądania. Chociaż, przed nami cała noc, kto wie, co ten niepozorny blondyn jest w stanie wymyślić.

- Chciałbym, żebyś wyświadczyła mi ogromną przysługę - odłożył na łóżko trzymany do tej pory notesik - Nagraj ze mną odcinek na moim kanale. Za tydzień Zhalia planuje wyjechać do kuzynki, mogłabyś więc bez problemu spać w jej pokoju, jeśli transport wymaga dużo czasu. W domu będę tylko ja, więc nikt cię nie odkryje. Co ty na to? - pomachał w powietrzu telefonem.

Westchnęłam przeciągle i skinęłam głową, a Elek uśmiechnął się jeszcze szerzej, rzucając komórkę na poduszkę. Po co pytał tak uprzejmie, skoro nie ważne jak na to spojrzeć, motywowanie prośby groźbą zamieszczenia zdjęcia w internecie to jednak szantaż? Gdybym poszła z tym na policję i powiedziała, że w zamian szantażysta chce, żebym pograła z nim w jakiś Gang Beasts czy coś, jeszcze by mnie wyśmiali. Cudownie, szykują się kolejne dwie noce z Mateuszem, tylko tym razem w jego domu. Będzie impreza, nie ma co. Miejmy tylko nadzieję, że dotrzyma słowa i nikogo więcej nie zaprosi.

Nagle opuściła mnie cała energia. Zgarnęłam notes i wrzuciłam go do plecaka, po czym położyłam się na materacu. Mimo wszystko nie mogłam zasnąć. Znacie ten moment, kiedy nie chce wam się za nic spać, a oczy same się otwierają, kiedy je zamkniecie, a mimo tego nie macie siły nawet ręką ruszyć? Mnie ten stan dopada zdecydowanie za często. Sytuacji wcale nie poprawiało to, że przez cały czas czułam na sobie wzrok Elevena. I nie było to tylko dziwne uczucie, bo chłopak faktycznie permanentnie się we mnie wpatrywał.

- Nie masz co robić? Tutaj nie ma na co patrzeć - rzuciłam, wskazując ręką na samą siebie.

- Gdyby nie było na co patrzeć, to bym nie patrzył.

Westchnęłam przeciągle i z absolutną dezaprobatą w jego kierunku. Mateusz natomiast tylko krótko się zaśmiał, wstał, zgasił światło i wrócił na łóżko. Starałam się usilnie ignorować dziwne uczucie, wywołane jego wzrokiem. Już prawie udało mi się zasnąć, gdy nagle zadzwonił mój telefon. Spojrzałam na wyświetlacz, Marta. Nacisnęłam zieloną słuchawkę.

- Hej, żyjesz? Bo ja nie bardzo. Jestem absolutnie załamana. Otóż moja ciotka postanowiła sobie nagle wyjechać na jednodniową wycieczkę, ale nie miała z kim zostawić córki, wiesz, tej trzyletniej. Moja mama akurat musiała iść do pracy, mimo że jest sobota, ale była ponoć pilnie potrzebna. I co? Zamiast jechać na festiwal YouTube, spędziłam cały dzień na siedzeniu z córką szalonej ciotki. Dramat! Wyobrażasz to sobie? Absolutne dno. A miałam zobaczyć Atamilanę na żywo! I nici z tego wyszły. Jesteś tam w ogóle?

- Tak, jestem, spokojnie. Na pewno jeszcze będziesz miała okazję ją zobaczyć, nie ma się czym martwić. Słuchaj, trochę już późno, a byłam w mieście i u tego okulisty, wiesz. Nie obrazisz się, jeśli się rozłączę? Okrutnie chce mi się spać.

- Jasne, spoko. To do usłyszenia! - rzuciła przyjaciółka, po czym sama przerwała połączenie.

Marty nie było na festiwalu, chociaż tyle dobrze. Nie będę musiała się dodatkowo przejmować kolejną osobą, która przypadkiem mogłaby poznać moją tożsamość. Z tą różnicą, że ona faktycznie mnie zna, podczas gdy Elek nawet nie zna mojego imienia. I może niech tak zostanie. Nagle poczułam się faktycznie śpiąca. Cóż, resztą pomartwię się jutro.

***

Czułam się jak trup, dosłownie. Nie miałam ani krztyny energii, nawet po dwóch kawach z dworcowego automatu. Pociąg okrutnie się spóźniał. Gdzieś po drodze coś się zepsuło i w efekcie dostałam w prezencie dwie godziny opóźnienia. Co prawda półtorej już minęło, ale to nie zmienia faktu, że miałam dość. Eleven odjeżdżał dopiero za godzinę, ale uparł się, że odprowadzi mnie na dworzec, a potem nie chciał sobie pójść, więc tkwiliśmy na ławeczce razem. Ja na jego miejscu poszłabym pewnie na miasto, ale w obecnej sytuacji liczyłam, że transport jednak trochę przyspieszy i przyjedzie wcześniej, niż zostało to zapowiedziane.

- Dasz mi swój numer? - Mateusz obrócił się w moją stronę.

- Po co? - głupie i niepotrzebne pytanie, ale co miałam lepszego do roboty, niż udawanie, że mnie to obchodzi?

- Skoro masz do mnie przyjechać, wypadałoby chyba, żebym miał z tobą jakiś kontakt, a liczę bardziej na to, niż na przykład na Messengera - wzruszył ramionami, a ja tylko westchnęłam i podałam mu swój numer.

- Opóźniony pociąg do Wrocławia właśnie wjechał na tor drugi przy peronie pierwszym. Zapraszamy podróżnych, pociąg odjedzie za piętnaście minut. Za opóźnienia przepraszamy - zakomunikował kobiecy głos z głośnika.

Wstałam z ławeczki, a Mateusz za mną. Odprowadził mnie do samego wagonu. Gdy już odnalazłam swoje miejsce, odetchnęłam z ulgą. Owszem, jego towarzystwo było całkiem znośne, ale w tym momencie miałam go serdecznie dość. Z drugiej strony, będę miała od niego raptem tydzień odpoczynku i będę musiała wymyślić jakąś sensowną wymówkę dla rodziców, że znowu chcę gdzieś jechać. Sięgnęłam po telefon akurat w momencie, w którym dostałam wiadomość. "Do zobaczenia za tydzień". Pod spodem widniało moje zdjęcie. Cudownie. Zapisałam numer Elevena, po czym szybko wystukałam odpowiedź.

Do Blondyn szantażysta: A idź wpadnij pod pociąg.

Od Blondyn szantażysta: Ja też nie mogę się doczekać. ;D

~~~

Witajcie po tej trzydniowej przerwie. Miałam trochę bardziej wyjazdowe dni. Tak czy tak macie nowy rozdział i mam nadzieję, że uda mi się szybko napisać następny i wpadnie już jutro.
Jak zawsze zapraszam do aktywnego komentowania i do następnego.
Ata

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro