R30
Chwilę w której wtulalam się w ukochanego na środku korytarza przerwał głos Michaela
- Selena ? - odparł mąż przy czym szczerze się uśmiechnął i zmierzył w kierunku młodej dopiero poznanej mi kobiety
- Hej Michael - odparła
- Kope lat ! Ale się zmieniłaś - mówił Michael uśmiechając się od ucha do ucha . Zachowywał się tak jakby nic się nie stało , jakby moja matka właśnie nie walczyła o życie . Lekko piorytowana zachowaniem Jacksona, postanowiłam wtrącić się w rozmowę .
- zaraz ..to wy się znacie ? - zapytałam spoglądając to raz na męża i raz na Selenę
- kochanie ! Poznaj moją przyjaciółkę z dzieciństwa Selenę - mówił dalej się uśmiechając
- my już się poznalysmy - odpowiedziałam i spojrzalam na dziewczynę lekko się uśmiechając - a ciebie, to proszę na chwilę. Musimy porozmawiać - odparłam . Złapałam męża za dłoń i zmierzyłam w kierunku drzwi tak, aby oddalić się od panny Smith.
- co ty robisz ? - warknelm na Michaela
- o co ci chodzi ? - zapytał zdziwiony
- dlaczego nie potrafisz zachować odrobinę powagi, nawet w sytuacji, kiedy moja mama walczy o życie ?! - kiedy to powiedziałam z moich oczu zaczęły wypływać małe kropelki łez .
- słonko - odparł Michael, a na jego twarzy pojawił się smutek - masz rację , zachowuje się jak dureń - kontynuował mocno mnie przytulając do swojej klatki piersiowej. Zawsze kiedy mnie dotykał, czulam jak po moim ciele spływają przyjazne ciarki, nawet w takim momencie, kiedy jestem na niego zła - wybacz mi - odparł. Otarłam łzy z moich policzków i odsunęłam się od Michaela, po czym spojrzalam na niego i powiedziałam - przepraszam, ostanio tyle się dzieje już nie mogę tego sobie jakoś poukładać - kiedy to mówiłam, mój głos brzmiał tak jakbym znów miała zacząć płakać. Michael ponownie mnie przytulił - kochanie, nie jesteś sama przejdziemy przez to razem - odparł.
Po paru godzinach spędzonych na korytarzu w szpitalu z sali wyszedł lekarz. - pani Lisa Presley - odparł rozglądając się po korytarzu. Na te słowa natychmiast wstalam z krzesła i zmierzyłam w kierunku lekarza. - to ja, proszę mi powiedzieć co z moją matką - odparłam
- Panno Liso, niestety nie mam dla pani dobrych wieści - mówił lekarz bardzo poważnym, ale również osmutniałym tonem - co się stało?! Co z moją mamą?!- krzyczalam do lekarza na cały korytarz.
- Panno Liso, niestety pańska matka zmarła na skutek zawału serca - odparł.
**************************
Witam kochani, przychodzę do was z kolejnym rozdziałem. Co prawda kończy on się nieco smutno, ale ja pragnę wam życzyć ciepłych i spokojnych świąt oraz szczęśliwego nowego roku! 💓
To do 2017 miśki 💓🎆
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro