Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

R3

Obudziłam się w szpitalu . Nade mną stał lekarz, a w oddali co własnym oczom nie wierzyłam był Michael Jackson .
- Co się stało ? - zapytałam lekarza
- Doznała pani drobnych urazów podczas wypadku - odpowiedzial lekarz
- jakiego wypadku?! - krzyknelam przerażona
- została pani potrącona przez samochód - odpowiedział z powagą lekarz.
Zapadła cisza
- dobrze, wzywają mnie jeszcze inni pacjęci - odrzekł lekarz przerywając niezręczną ciszę
- bardzo mi przykro - rzekł Michael podchodząc do mnie z kwiatami
- myśli pan, że te kwiaty cos pomogą? - odparłam zirytowana
- no myślałem..- jąknął próbując się wytłumaczyć
- to źle pan myślał - odparłam przerywając Michaelowi
- niech pani przyjmie te kwiaty, bardzo proszę - odparł cichym i nieśmiałym głosem pan Jackson
- dobrze..- wzięłam  kwiaty z poirytowaniem  -
-Jak to się stało? - zapytałam  Jacksona
- mój kierowca nie zauważył, kiedy stała pani na środku ulicy. Zbyt późno zahamował i uderzył w panią. Całe szczęście nie jechał szybko i nic poważniejszego się Pani nie stało -  tłumaczył Jackson. Uśmiechnął się i zapytał - właściwie, dlaczego stała pani na środku ulicy? To było strasznie niebezpieczne.
Po tych słowach szybko wstałam ze szpitalnego łóżka i panicznie zaczęłam czegoś szukać.
- -muszę zadzwonić ..gdzie jest mój telefon ?- odparłam ze złością
- tutaj ! - powiedział król popu podając mi telefon
- Dziękuje - odparłam
-proszę, to ja nie będę pani przeszkadzać  - odparł wycofując się do wyjścia. - Może i nic poważnego się pani nie stało, ale radziłbym jeszcze nie wychodzić z łóżka. Jednak trochę Pani oberwała
- Dzięki za radę  - odparłam ironicznie.
Jackson uśmiechnął się ciepło i wyszedł zamykając drzwi od sali.
Wzięłam telefon do ręki i zaczęłam wybierać numer siostry
- halo ?! Lola ? - mówiąc do słuchawki
- no hej siostra, co się stało? Nic nie pamiętam ..gdzie ty jesteś ? - odparła ze zmartwieniem Lola
- oj Kochana no niezłą szopkę mi odstawiłaś , ale to mało ważne ...jesteś cała ? - zapytałam zniepokojona
- tak, mama po mnie przyjechala, bo po nią zadzwoniłam - odparła uspokajając mnie
-To dobrze - odparłam spokojna
- ale gdzie ty jesteś ? - zapytała młodsza siostra
- yymm ...ja?..ja jestem ..w..w...hotel ! Tak, zatrzymałam się w hotelu - odparłam wymyslając na szybko kłamstwo aby nie martwić rodziny
- okej , kiedy wrócisz do domu?- zapytała
- oj nie wiem kochana, jest mi tu dobrze, więc może jakiś miesiąc - klamalam
- okej to będę tęsknić, baw się dobrze ! - odparła Lola
- no pozdrów mame i całuski wam slę - odparłam
-  my tobie też papa - powiedziała rozlączajac się Lola
- pa - odparlam
- I co ja teraz zrobię ? Gdzie pójdę ? Ale się wkopalam - odparłam zalamujac się

Dzień później zostałam wypisana ze szpitala.

- gdzie ja mam portfel, cholera jasna ! - mówiłam grzebiąc w torebce.
Wychodząc ze szpitala, nagle słyszę pisk opon, wystraszona podskoczylam .
- co do cholery?! - wykrzyczalam  zirytowana
- to znów  pani ?! -  odrzekł zirytowany szofer  Jacksona
- to niech pan uważa jak jeździ !!- wykrzyknelam do szofera
- to niech pani uważa jak chodzi i patrzy przed siebie !!!- mówi poirytowany szofer
- jest pan bezczelny !! - wykrzyczalam szoferowi w twarz
-Co tam się dzieje Ronaldzie?- krzyczy zza okna limuzyny Jackson, przerywając kłótnię
-  znów nam o mało co nie wlazla pod koła babka - mówi do Michaela szofer
- babka?!- wykrzyczalam
- o to pani?! Znowu się spotykamy - mówi wesoło Jackson
- o nie, to znowu on - mówiąc sobie pod nosem
- podwieźć panią ? - oferując pomoc, pyta Jackson
- nie dzię...- uświadamiając sobie że nie mam samochodu ani grosza przy duszy - tak z miłą chęcią, dziękuje - odparłam
- to zapraszam ! - powiedział  uprzejmie.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro