R23
Nadszedł czas ślubu . Za chwilę miałam wyjść za mąż za mężczyzne , którego nie kocham . To było dla mnie straszne . Dużo gości i kamery i tyle wszystkiego . Bardzo się stresowałam . Widziałam jaki był szczęśliwy mój przyszły małżonek wraz z moją matką . Chcę ich szczęścia, ale nie wiem czy jestem w stanie poświęcić swoje .
- o nie ! Zaraz się zacznie , nie dam rady - mówiłam kręcąc się w kółko w białej sukni ślubnej
- spokojnie córeczko , wiem że to najlepszy dzień w twoim życiu, ale nie stresuj się, wdech i wydech - uspokajała mnie Eva
- TSA..chyba w twoim - odparłam mrucząc sobie pod nosem
- córciu musimy już iść , zaraz się zacznie - mówiła matka
.............................
Gdy pojawiłam się w otwartych drzwiach kościoła , wszyscy , którzy byli w kościele skierowali wzrok na mnie . Gdy ruszyłam organy zaczęły grać w tempie mojego kroku . Przed sobą ujrzałam Lockwooda ubranego elegancko w granatowy garnitur, a za nim kapłana , który miał udzielić nam ślubu . Cały kościół był pięknie ozdobiony, a ja szłam po czerwonym dywanie w białej sukni ślubnej . W dłoniach trzymałam bukiet kwiatów . Gdy już doszłam do mojego narzeczonego moje serce zaczęło szybciej bić , nie z miłości lecz ze stresu .
Zaczęła się msza , na niej również nie byłam skoncentrowana bo ciągle myślałam o Michaelu Jacksonie .
Nadszedł czas kiedy ksiądz wypowiada słowa
- Liso Mario Presley , czy bierzesz za męża tego oto człowieka Michaela Lockwooda ? . Nastała cisza , wszyscy ludzie zgromadzeni w kościele czekali na moją odpowiedź . Aż tu nagle znów przed oczami miałam mnie i Jacksona namiętnie się całujących . Przypomniały mi się ostatnie do mnie wypowiadanie słowa Loli : " Lisa , pamiętaj zawsze wybieraj swoje szczęście " oraz słowa wypowiedziane przez Michael kiedy ucieklam po naszym ostatnimi pocałunku " będę tu czekał za trzy tygodnie " . Co ja mam zrobić ? ..
Nagle kapłan przywrócił mnie na ziemię powtarzając pytanie . Znów nastała cisza, poczym spojrzałam na Lockwooda i powiedziałam
- Michael , przepraszam - pusciłam jego dłoń i wybiegłam z kościoła, oczywiście wszystkie kamery za mną .
- Lisa ! Zaczekaj - krzyczał niedoszły małżonek starając się mnie dogonić . Gdy mnie dogonił nerwowo spojrzał na mnie i powiedział - dokąd biegniesz ? Do niego ?! - krzyknął
- Michael , przepraszam, ale nie jestem cię w stanie pokochać - odparłam
- Wiesz , to ja zniszczyłem wasz związek wraz z twoją ! matką ! - wykrzyczał mi w twarz wiedząc, że już nic nie ma do stracenia - ja napisałem list do ciebie , a twoja matka do niego ! Zawsze Cię kochałem ..powinnaś być moja ..jesteśmy dla siebie stworzeni !! Rozumiesz?! . Po tych bolesnych słowach od przyjaciela
spojrzałam ze łzami w oczach na moją matkę stojącą za mną i zapytałam - matko , czy to prawda ?
Moja matka nic nie odpowiedziała . Uznałam to za odpowiedź potwierdzającą. Skoro by tego nie zrobila to by się broniła ..ale ona nic tylko lekko spuściła wzrok w dół . - Jak mogliście mi to zrobić ?! Nie macie serca ! - wykrzyczalam im w twarz, poczym uciekłam...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro