Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 7


A Leo nic nie kupił, ale za to nosił nam torby z zakupami.

Nagle z rozmyśleń wyrwał mnie dźwięk powiadomienia.

Wybawiciel😘😂:
Hej ct?

Ja:
Nic nudzi mi się.

Wybawiciel 😘 😂:
No mi też. Ciekawe jak będzie wyglądała ta olimpiada.

Ja:
No też jestem ciekawa. Sorry muszę kończyć. Tatuś wzywa.

Wybawiciel 😘😂:
Dobrze pa.

Odłożyłam komórkę i zeszłam na dół.

~ 3 dni później międzyszkolna olimpiada sportowa ~

- Witam wszystkich na uroczystym otwarciu międzyszkolnej olimpiadzie sportowej. Mam nadzieję, że....

Bla bla bla. Od 20 minut coś tam pieprzy, a ja mam już dość. Tak jak mówił Lucas przyszedł po mnie o 7, a tata zrobił mu takie kazanie, że się spóźniliśmy. Przy wejściu powiedział, że musi coś zrobić i od tamtego czasu nie widziałam go.
Trochę się o nie go bije.

- Więc uroczyście rozpoczynam bal!

No w końcu. Wyszłam cichaczem z sali, żeby poszukać Lucas'a. Weszłam do babskiego kibla i nie uwierzycie kogo tam zobaczyłam. Lucas i Alice byli prawie nadzy i już chciał jej wsadzić.

Nie wytrzymałam i wybiegłam, a ten nawet za mną nie poszedł.
Weszłam na salę i usiadłam w rogu cały czas płacząc. Leo udało się w końcu wyrwać Lunę, więc pewnie teraz tańczą, a Brent tak kogoś tam zaprosił.

Nagle z rozmyśleń i płaczu wyrwał mnie jakiś głos.
Popatrzyłam w górę i zobaczyłam bruneta o niebieskich oczach.


- Hej wszystko dobrze?

- N-nie.

- To co się stało?

Przysiadł się do mnie.

- Ponieważ widziałam jak mój chłopak sorry były zdradzał mnie z dziwką.

Znowu się rozpłakałam, a on mnie objął ramieniem i się w niego wtuliłam.

- A jak masz na imię?

- Sophie.

- Nathan miło poznać. A teraz czy uczynisz mi ten zaszczyt i zatańczysz ze mną?

- No dobrze.

Lekko się uśmiechnęłam i wstałam, a Nath wytarł moje łzy i wyciągnął mnie na parkiet. Akurat zaczęła się wolna piosenka. Tańczyliśmy wtuleni do siebie to kiedy zobaczyłam, że na salę wraca Lucas.

- Nath on tu jest.

- Nie przejmuj się nim. Dostanie baty na olimpiadzie.

- Ale on idzie do nas z wkurwiem wymalowanym na twarzy.

- Mam go w dupie.

- No, ale on jest już przy nas.

- Sophie możesz mi to wytłumaczyć?!

- No co tylko tańczę, a ty lepiej nie krzycz na mnie, bo widziałam co robiłeś w babskiej, więc spadaj do swojej Alice.

- Ale to był szybki numerek, który nic nie znaczy. Ja cieb.....

Nie dokończył, bo dostał od Nath'a w twarz i upadł.

- Miej chociaż godność i wyjdź, a takie wytłumaczenia wsadź sobie w dupę.

Ten tylko wstał i wyszedł, a ja z niedowierzaniem popatrzyłam na Nath'a.

- No co się tak patrzysz? Kobietę trzeba szanować.

Nie odpowiedziałam tylko rzuciłam mu się na szyję i pocałowałam go w policzek.

- Dziękuję.

- Nie ma za co.

Tańczyliśmy tak do 23, a później Nath mnie odwiózł do domu.

- Dzięki za wszystko.

- Nie ma za co.

Już miałam iść w stronę drzwi lecz Nath złapał mnie za nadgarstek przyciągnął do siebie i wpwił się w moje usta. Oddałam go. Był delikatny i spokojny. Oderwaliśmy się od siebie, gdy zaczęło brakować nam powietrza.

- A dasz mi swój numer.

- Spoko.

Dałam mu, pocałowałam w policzek i weszłam po cichu do domu, ale nagle za ściany wyszedł tata i mama, która zaraz pisnęła piskiem fangirl.

- Czyli wy to wszystko widzieliście?

- No przecież córcia, aż musiałam zrobić zdjęcie.

Wyciągnęła telefon i pokazała nas.

- Ale czemu jest to tak blisko? Przecież byliśmy dalego.

- Przybliżenie.

Westchnął tata.

- A co się stało z Lucas'em.

Na samą myśl o nim robi mi się nie dobrze i zrzedła mi mina.

- Zdradził mnie, a później wypominał mi to, że tańczę z Nath'em.

- Zabiję sukinsyna.

Nagle za mną pojawił się Brent. Pobiegłam do niego i się uśmiechnęłam.

- A z kim ty wróciłaś?

- Z Nath'em.

- Revier'ą?

- No tak.

- To dobrze trafiłaś. Przyjaźnie się z nim i jeśli chodzi o dziewczynę to czysty gentelmen.

- Uu Luke idę tworzyć szipy zaraz wracam.

Pisnęła znowu moja mama piskiem fangirl i pobiegła na górę.

- Dobra fajnie się gada, ale mogę iść już do pokoju, bo jestem zmęczona.

- No dobra. Pogadamy jutro. Miłych słów.

- Miłych.

I poszłam do siebie. Poszlam do łazienki. Umyłam się, zmyłam makijaż i przebrałam się w moją piżamkę czyli dresowe, krótkie spodenki i duża, czarna bluzka Brent'a. Dostałam sms'a od Nath'a, w którym napisał mi, że życzy mi miłych snów. Odpisałam mu to samo. I weszłam jeszcze na chwilę na media. I nagle znalazłam tam moje zdjęcie jak płakałam i nagłówek "Córka Luke'a Hemmings'a ma problemy miłosne? Czy może płaczę, bo nikt jej nie zaprosił?"

Skąd oni mają to zdjęcie?! Przecież na bal mieli wstęp tylko ucznie i nauczyciele?
Pewnie jakiś uczeń zrobił zdjęcie i wysłał to jakieś redakcji. Dobra mam to gdzieś idę spać.

Podłączyłam komórkę do ładowania. I odpłynęłam do krainy Morfeusza.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro