Rozdział 61
- Daj mi te rzeczy pójdę z nią pogadać, a ty dzwoń do wujka jakie śniadanie jej zrobić, bo rodzice nie mają pewnie czasu.
- Spoko.
Dała mi komórkę i do niego zadzwoniłem.
- Siema wujek jest problem
- No jaki?
- Potrzebuję pomocy.
- Okej zaraz będę.
I się rozłączył. No co za idiota.
Czekałem na niego i po chwili ktoś wbija mi do domu.
- Co się dzieje?!
Wbił wujek z flamingiem.
- Boże z ciebie to na serio idiota. Co mam zrobić dziew...koleżance na śniadanie?
- O kurwa. To z tym będzie problem.
Pov. Sophie
Weszłam z ciuchami, a na łóżku siedziała Diana w bluzce Brent'a.
- Hej. Jestem siostrą tego idioty gdzie poszedł.
- Cześć Diana.
- Wiem. Tu masz rzeczy. Nie wiem jaki masz rozmiar dlatego jak już widzę wejś sobie jakąś jego bluzkę. Ja mam ich też sporo.
- Dzięki.
- To co o nim sądzisz?
Spytałam zaciekawiona.
- Nie powiesz mu?
- Możesz mi zaufać.
- Spodobał mi się od razu gdy go zobaczyłam. Jak podeszłam do baru po mohito to do mnie zagadał, a później tańczyliśmy i ogólnie jest zajebisty.
- Miło mi to słyszeć, że nie zrobił z siebie jakiegoś idioty.
- Okej to dać ci kosmetyki?
- Jakbyś była taka dobra.
- Spoko.
Poszłam do pokoju po kosmetyki, ale jak wyszłam z pokoju poczułam spaleniznę.
- Kurwa Brent co spaliłeś?
Krzyknęłam schodząc na dół do kuchni.
- Wyrażaj się młoda.
Powiedział wujek.
- Dobra co wy tu palicie?
- Gofry robimy.
Powiedział Brent.
- Ta w dupie. Suń dupsko i idź zrobić sok, bo jako chyba jedyna umiem w tej rodzinie robić gofry.
- Okej.
Po 15 minutach wreszcie skończyłam gofry dla Diany i przy okazji dla siebie. Szybko pobiegłam do siebie po kosmetyczce.
- Kochanie ci się stało?
Powiedział Jay.
- Brent nie umiał zrobić gofrów, więc mu pomogłam, a ty z kim piszesz?
- Z Nath'em. Podobno się zmienił i został gejem.
- Nie znam, ale okej.
Nagle spojrzał na mnie dziwnie?
- Nie znasz?
- Nie, a teraz pa, bo muszę dać kosmetyczkę Dianie.
Wyszłam z pokoju i poszłam do pokoju Brent'a.
- Sory kochana, że musiałaś czekać, ale musiałam w czymś pomóc bratu.
Nagle ktoś otworzył drzwi i do pokoju wszedł Brent z tacą z goframi i sokiem.
- No to już wiesz w czym pomagałam. To nie przeszkadzam.
Powiedziałam i wyszłam.
Poszłam do siebie i się położyłam na Jay'u.
- Co dzisiaj robimy.
- Szykujemy się na jutro?
- A co jest jutro?
- Moje urodziny?
- Miałaś już urodziny?
- Ale robię imprezę? Muszę właśnie zadzwonić do Luny.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro