Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 54


- Spoko. Możemy nawet teraz.

Pozbierałam naczynie i dałam je do zmywarki.

- Skoczę jeszcze się przebrać.

Powiedziałam i szybko pobiegłam do siebie. Założyłam bluzę Kim'a i czarne, krótkie spodenki. To wygląda jakbym miała tylko tą bluzę, ale huj. Zbiegłam na dół i poszliśmy do James'a. Ale on ma duży dom. Salon jest ogromny. Nowocześnie urządzony.

- Ładny masz dom. Sam urzadzałeś?

Zapytała Luna.

- Tak. Sam. Chociaż trochę pomogła mi moją przyjaciółka. To co chcecie coś do picia?

- James. Przecież piliśmy kawę przed chwilą.

Zaśmiałam się.

- No, ale jestem kulturalny.

- Szczerze to mam ochotę na Pepsi.

Powiedziała cicho Luna.

- A nie mówiłem. Dobra ja zaraz przyniosę Pepsi i coś do zjedzenia, a wy usiądźcie i włączycie telewizor. Jeszcze muszę skoczyć po kosmetyki.

- Spoko.

James poszedł, a my usiadłyśmy na tak zajebistej kanapie, że ja tu chyba zostanę. Włączyłyśmy YouTube i włączyłyśmy Justina.

- Już jestem. O! Justin! Ja go uwielbiam.

- No, a Sophie go zna.

Popatrzył z dużymi oczami na mnie.

- Mogę cię poznać.

Powiedziałam śmiejąc się.

- To teraz z chęcią ci zrobię ten makijaż.

Położył na szklanym stoliku szklanki, Pepsi i ciastka!!

- Moje ciastka!

Krzyknęłam.

- Sory kochana, ale nie możesz jeść, bo robię ten makijaż.

- Ughh. No dobra. Muszę związać włosy?

- No byłoby super.

Związałam włosy i usiadłam przed nim.

~ 1 godzina później ~

- Iiii skończone.

Powiedział James podając mi lusterko. Popatrzyłam na lusterko i zamarłam.

- James to jest śliczne! I to bardzo.

- Dziękuję.

Powiedział rozśmieszony. Zrobiłam snapa i dałam zdjęcie na Instagrama.

- Ej James, a zrobisz mi też?

Spytała Luna.

- No jasne, a macie jakieś plany na dzisiaj, bo szczerze to jest 10.

Powiedział zaczynając robić kontury.

- No szczerze to nic.

Powiedziałam. Ty. James to gej, a z gejami to najlepiej na zakupy.

- Ej ludzie, a co powiecie na zakupy?

Spytał się James.

- Facet czytasz mi w myślach. Ale idziemy wszyscy w jakimś dziwnym makijaż, bo ja nie chcę iść sama w tym makijażu.

- Spoko.

James zrobił szybko ten makijaż i zrobił sobie taki sam jak nasz. To wszystko zajęło mu 2 godziny. Czyli jest 12.

- Dobra to ja skoczę jeszcze po pieniądze i jedziemy moim autem.

Poszłam do domu i od razu wskoczył na mnie Justin.

- Dobra Justin też ciebie biorę tylko mi się nie zsikaj do torebki.

Ten tylko szczeknął i pomachał ogonkiem. Wzięłam dużą torebkę, żeby zmieścić moje rzeczy i Justin'a.

Wpadkowałam Justina do torebki i wystawała mu tylko głowa. Miał dużo miejsca, więc nie bałam się czy się nie udusi.

Wzięłam kluczyki do samochodu i wyszłam zamykając drzwi i poszłam do James'a i Luny.

- No jestem.

I Justin szczeknął.

- No Justin też jest.

Powiedziałam śmiejąc się.

- Czemu ja wcześniej nie widziałem Justin'a?

Zapytał James.

- Chyba siedział w moim pokoju i spał.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro