Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 36

- Dobra, ale Thomas jedziesz z nami. Poczekaj aż poznasz moją mamę. Ona po prostu uwielbia gejów, więc uwierz mi będziesz w siódmym niebie.

- Ej, a ja?

Zapytał się Scott.

- Też możesz iść. W grupie raźniej.

Poszliśmy do samochodu Jay'a i pojechaliśmy do mnie.

- Mamo patrz znalazłam sobie siskę homo.

- O kurwa!

Usłyszałam głos mamy z góry, a później jakiś huk. Po chwili przybiegła i się rzuciła na Scott'a.

- Ja go zabieram. To będzie mój gej.

Powiedziała zdyszana.

- Proszę pani Scott nie jest gejem tylko ja.

Powiedział Thomas, a ona się rzuciła na niego.

- Żadna pani tylko Lily.

- Dobra poznajcie się, a my idziemy do salonu. Jest ciasto?

- Jest.

Poszliśmy do kuchni, chłopaki usiedli na krzesłach przy wysepse, a ja poszłam po ciasto. O sernik.

- Ej może być sernik?

- Spoko.

Ładnie pokroiłam i im dałam. Akurat przyszła mam z Thomas'em.

- Jak tam poznawanie?

Zapytałam.

- Lepszy Aron.

Powiedziała smutna i poszła na górę.

- Dobra twoja matka mnie przeraża, ale ciasto mi możesz dać.

Powiedział Thomas.

- O to ty jeszcze nie poznałeś całej tej popierdolonej rodzinki.

Powiedział Jay.

- Kogo nazywasz popierdolonym?!

Nagle w kuchni pojawił się tata.

- Tato!

Poszłam do niego i się przytuliłam.

- Ja yyy ja nazwałem tak Scott'a.

Powiedział szybko, dziwnie tystykulując rękami.

- No chyba nie.

- Tak j się zamknij.

Tata popatrzył na niego dziwnym wzrokiem, ale później złagodniał.

- No niech ci uwierzę. Gdzie mama?

- Na górze.

Powiedziałam, a on tam dziwnie poszedł. Aha to ja dzisiaj nie idę do domu na noc.

- Jay idziemy do ciebie j nocuję też u ciebie. Chyba wszyscy dobrze wiedzą czemu.

Ci mi tylko pokiwali twierdząco głowami, a Thomas podszedł do mnie, wziął ciasto, które stało za mną i poszedł w stronę drzwi.

- Teraz możemy iść.

Powiedział szczęśliwy, a ja straciłam pewność, że ten świat jest normalny.

Wyszliśmy i znowu wsiedliśmy do auta Jay'a.

- Jedź szybko, bo mi zaraz ciasto się zepsuje.

- Spokojnie.

Powiedział Jay i odpalił auto, a ja postanowiłam coś puścić. Weszłam na YouTube i puściłam Bossmana. Jakiś polski rap, ale zajebisty. E tam, że nic nie rozumiem.

- Ty chyba nie wiesz co tam leci?

Zapytał się mnie Scott.

- No nie, a ty wiesz?

- No mieszkaliśmy niedawno w Polsce, bo nasza mama miała tam pracę.

Powiedział Thomas.

- A czyli to jest złe?

- Bardzo.

- Ale ten gostek co śpiewa jest nawet ładny.

- Sophie pamiętaj, że ja tu jestem.

- Życie.

Podjechaliśmy pod jego dom, a ja szybko wyszłam i pobiegłam do jego domu i weszłam bez pukania.

- Jason! Gdzie jesteś?!

Krzyknęłam na cały dom.

- Cześć Sophie jestem u siebie!!!

Odkrzyknął, a ja nadal nie umiem uwierzyć jak on się zmienił. Weszłam do jego pokoju, a on właśnie ogłądał Naruto. Zaraził się ode mnie oglądaniem anime.

- O jaki sezon?

- Shippuuden, ale bądź cicho.

- Ty wiesz, że Gaara zginie?

- Cicho! Nie spoileruj!

- No i też Neji.

- Jay wejś stąd Sophie, bo mi spoileruje!!

Po chwili przyszedł Jay.

- Pani dzisiaj już podziękujemy, a ty młody masz u masz u mnie dług.

- Spoko, ale idźcie już.

Wyszliśmy, a ja mu weszłam na plecy.

- Ej zagrajmy w butelkę?

Usłyszałam głos Thomas'a.

- Spoko.

Powiedział Jay.

- A gdzie jest twoja mama?

Zapytałam.

- Pojechała na tydzień do babci, bo babcia chcę sobie dom pomalować, a mama jej tam pomóc.

- Spoko to gramy.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro