Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 32

Ostrzegam w tym rozdziale będzie  scena z 18+. Czytasz na własną odpowiedzialność.

Pov. Sophie

~ dzień po imprezie ~

Obudziło mnie jakieś miotanie, a tak mi się fajnie spało. Ledwo co wstałam, bo kacyk dał się we znaki i jak ją się znalazłam w swoim łóżku. Dobra nie ważne. Popatrzyłam na zegarek, który pokazywał mi 15.

- Boże jest środek dnia.

Ziewnełam i poszłam się umyć. Zimną woda od razu mnie obudziła, ale moja biedna główka nadal chce pospać. Wyszłam, umyłam zęby i dopiero teraz skapnęłam się, że nie wzięłam ubrań, więc owinęłam się ręcznikiem i wyszłam. Wzięłam z szafy czarne getry i krótką, czerwoną bluzę od wujka Justina.

Szybko się ubrałam i gdy miałam wychodzić z pokoju zauważyłam w moim łóżku Jay'a, który nadal spał.
Wczoraj troszkę wypiliśmy. (Czytaj. Dużo) i film mi się urwał. Wyszłam z pokoju i poszłam do kuchni po tabletkę dla mnie i dla Jay'a. Przy okazji dałam jedzenie Justin'ie. Biedak musiał zostać wczoraj z babcią. Przyjechała niezapowiedzianie, ale i tak wiedziałam, że się zjawi.

- No gdzie one są?

Zapytałam sama do siebie szukając tych głupich tabletek.

- Mam!

W końcu je znalazłam. Od razu je wzięłam i popiłam wodą. Wzięłam je ze sobą oraz wodę i poszłam do mojego pokoju.

Gdy weszłam słyszałam, że Jay już nie śpi, bo się kompał. Zostawiłam mu tabletki na stole i położyłam się znowu na łóżku, który o dziwo był pościelony.

- Cześć kochanie.

Nagle poczułam jak coś raczej ktoś na mnie spadło.

- Jay złaź, bo zgnieciesz mi cycki.

- Życie nadmuchasz znowu.

- O ty!

Obruciłam nas tak, że on leżał na plecach, a ja siedziałam na nim okrakiem.

- Kochanie bluzka ci się podwinęła.

Wziął moją bluzę i zamiast ją dać w dół to ją podniósł, ściągnął ją ze mnie i rzucił gdzie w kąt pokoju.

- Jay rodzice są w domu.

- Spokojnie nie są.

Powiedział i odczepił mi stanik, a ja odruchowo zakryłam się dłońmi.

- Spokojnie jesteś piękna. Nie masz się czego wstydzić.

Szepnął mi no ucha i przygryzł lekko jego płatek, na co cicho jękłam. Zjeżdżał pocałunkami wzdłuż mojej szyi szukając idealnego miejsca na malinkę i w końcu je znalazł. Zaczął gryźć, ssać, lizać aż w końcu się odkleił i podmuchał na co przeszły mnie dreszcze.

Schodził znowu pocałunkami na dół i natrafił na moje piersi. Zaczął je ssać i bawić, a jedna z jego rąk powędrowała do mojej kobiecości na co od razu jękłam. Robił kółka aż w końcu włożył dwa palce. Poruszał nimi szybko nadal bawiąc się jedną z moich piersi. Przestał i znowu schodził pocałunkami w dół i natrafił na moje getry, które w mgnieniu oka zniknęły ze mnie razem z majtkami. Rozchylił moje nogi i zaczął lizać po mojej kobiecości na co ja zaczęłam jęczeć. Po jakimś czasie zrobił coś czego bym się po nim nie spodziewała. Włożył mi język i nim ruszał, a ja zaczęłam się wić czując, że zaraz dojdę. Byłam już blisko, a on nagle przestał. I po chwili tak po prostu we mnie wszedł. Na co ja krzyknęłam, bo był duży.

- Jakaś ty ciasna.

Na te słowa ostro się zarumieniłam, a on zaczął poruszać biodrami. Było mi tak dobrze, że zaczęłam przyspieszać i on to zrozumiał i też zaczął przyśpieszać. Czułam jak nasze ciała pasują do siebie idealnie jak puzzle. Ja byłam już blisko, gdy nagle się mnie zapytał.

- Bierzesz proszki?

- T-tak.

Ledwo co opowiedziałam, bo po chwili doszłam, a on za mną. Padliśmy na łóżko i się przytuliliśmy. Jay przykrył nas kołdrą i nagle poczułam jak znowu we mnie wszedł. Kurwa jest jakiś nie wyrzyty czy co. Po chwili znowu doszłam, ale on jeszcze nie i znowu szybko zaczął się poruszać aż zaczęłam głośno jęczeć.

- J-jay!

Znowu doszłam, a on też. Znowu padliśmy, a ja byłam tak zmęczona, że poszłam się zdrzemnąć.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro