Rozdział 32
Ostrzegam w tym rozdziale będzie scena z 18+. Czytasz na własną odpowiedzialność.
Pov. Sophie
~ dzień po imprezie ~
Obudziło mnie jakieś miotanie, a tak mi się fajnie spało. Ledwo co wstałam, bo kacyk dał się we znaki i jak ją się znalazłam w swoim łóżku. Dobra nie ważne. Popatrzyłam na zegarek, który pokazywał mi 15.
- Boże jest środek dnia.
Ziewnełam i poszłam się umyć. Zimną woda od razu mnie obudziła, ale moja biedna główka nadal chce pospać. Wyszłam, umyłam zęby i dopiero teraz skapnęłam się, że nie wzięłam ubrań, więc owinęłam się ręcznikiem i wyszłam. Wzięłam z szafy czarne getry i krótką, czerwoną bluzę od wujka Justina.
Szybko się ubrałam i gdy miałam wychodzić z pokoju zauważyłam w moim łóżku Jay'a, który nadal spał.
Wczoraj troszkę wypiliśmy. (Czytaj. Dużo) i film mi się urwał. Wyszłam z pokoju i poszłam do kuchni po tabletkę dla mnie i dla Jay'a. Przy okazji dałam jedzenie Justin'ie. Biedak musiał zostać wczoraj z babcią. Przyjechała niezapowiedzianie, ale i tak wiedziałam, że się zjawi.
- No gdzie one są?
Zapytałam sama do siebie szukając tych głupich tabletek.
- Mam!
W końcu je znalazłam. Od razu je wzięłam i popiłam wodą. Wzięłam je ze sobą oraz wodę i poszłam do mojego pokoju.
Gdy weszłam słyszałam, że Jay już nie śpi, bo się kompał. Zostawiłam mu tabletki na stole i położyłam się znowu na łóżku, który o dziwo był pościelony.
- Cześć kochanie.
Nagle poczułam jak coś raczej ktoś na mnie spadło.
- Jay złaź, bo zgnieciesz mi cycki.
- Życie nadmuchasz znowu.
- O ty!
Obruciłam nas tak, że on leżał na plecach, a ja siedziałam na nim okrakiem.
- Kochanie bluzka ci się podwinęła.
Wziął moją bluzę i zamiast ją dać w dół to ją podniósł, ściągnął ją ze mnie i rzucił gdzie w kąt pokoju.
- Jay rodzice są w domu.
- Spokojnie nie są.
Powiedział i odczepił mi stanik, a ja odruchowo zakryłam się dłońmi.
- Spokojnie jesteś piękna. Nie masz się czego wstydzić.
Szepnął mi no ucha i przygryzł lekko jego płatek, na co cicho jękłam. Zjeżdżał pocałunkami wzdłuż mojej szyi szukając idealnego miejsca na malinkę i w końcu je znalazł. Zaczął gryźć, ssać, lizać aż w końcu się odkleił i podmuchał na co przeszły mnie dreszcze.
Schodził znowu pocałunkami na dół i natrafił na moje piersi. Zaczął je ssać i bawić, a jedna z jego rąk powędrowała do mojej kobiecości na co od razu jękłam. Robił kółka aż w końcu włożył dwa palce. Poruszał nimi szybko nadal bawiąc się jedną z moich piersi. Przestał i znowu schodził pocałunkami w dół i natrafił na moje getry, które w mgnieniu oka zniknęły ze mnie razem z majtkami. Rozchylił moje nogi i zaczął lizać po mojej kobiecości na co ja zaczęłam jęczeć. Po jakimś czasie zrobił coś czego bym się po nim nie spodziewała. Włożył mi język i nim ruszał, a ja zaczęłam się wić czując, że zaraz dojdę. Byłam już blisko, a on nagle przestał. I po chwili tak po prostu we mnie wszedł. Na co ja krzyknęłam, bo był duży.
- Jakaś ty ciasna.
Na te słowa ostro się zarumieniłam, a on zaczął poruszać biodrami. Było mi tak dobrze, że zaczęłam przyspieszać i on to zrozumiał i też zaczął przyśpieszać. Czułam jak nasze ciała pasują do siebie idealnie jak puzzle. Ja byłam już blisko, gdy nagle się mnie zapytał.
- Bierzesz proszki?
- T-tak.
Ledwo co opowiedziałam, bo po chwili doszłam, a on za mną. Padliśmy na łóżko i się przytuliliśmy. Jay przykrył nas kołdrą i nagle poczułam jak znowu we mnie wszedł. Kurwa jest jakiś nie wyrzyty czy co. Po chwili znowu doszłam, ale on jeszcze nie i znowu szybko zaczął się poruszać aż zaczęłam głośno jęczeć.
- J-jay!
Znowu doszłam, a on też. Znowu padliśmy, a ja byłam tak zmęczona, że poszłam się zdrzemnąć.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro