Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 3


Nie no ja ich uwielbiam jak się kłócą.

- Ej Sophie możemy pogadać.

Obok mnie nagle pojawił się Brent.

- Spoko braciak.

Poszliśmy w ustronne miejsce.

- Doszły mnie słuchy, że idziesz gdzieś z Lucas'em.

- No i co z tego.

- To, że to jest typowy łamacz kobiecych serc. On chce ciebie tylko przelecieć, a ja nie chcę, żebyś później płakała.

- No dobrze nie pójdę. Zadowolony??

- W huj, a teraz chodź zaraz zadzwoni, a my mamy razem lekcje. Chyba polski albo chemia.

- Chemia braciszku. Chemia.

- Jeden huj, a teraz wskakuj trzeba zrobić wejście smoka.

Kucnął, a ja mu wskoczyłam na plecy i poszliśmy do sali numer 69.

- Nie mów mi, że to ta sala.

- Niestety.

Zaczęliśmy się śmiać. Weszliśmy do sali z rozpędu i przed wejściem ustaliliśmy, że na sygnał powiemy w tym samym czasie.
Klepnęłam go ręką w plecy.

- Dzień dobry Hemmings'y się meldują.

- O nie tylko nie oni.

Nasz duet wyszedł świetnie, a reakcja tej babki też była świetna.

- Hemmings'y czekaliśmy na was.

Z samego końca klasy dobiegł krzyk oczywiście naszych kuzynów.

- Hope'y to się doczekaliście.

- Dobra koniec tych pogaduszek siadać na wolnych miejscach.

- Tak jest.

Znowu powiedzieliśmy w tym samym czasie.

- Ej Sophie chcesz usiąść ze mną?

Popatrzyłam w stronę skąd przyszło pytanie i się okazało, że zapytał mnie Lucas.

- Nie sądzę, żeby chciała.

- A ty co jej prawnik?!

- A żebyś wiedział.

- Nie no trzymajcie mnie.

Usłyszałam płaczliwy głos nauczycielki i było mi jej szkoda.

- Dobra chłopaki spokój. Brent idź do Meteo i Leo, a ty Lucas wracaj na miejsce i nie usiądę z tobą tak samo jak nie pójdę do kina.

Powiedziałam i poszłam na miejsce obok mojego brata.

- Dziękuję ci Sophie. Wracając do lekcji dzisiaj zrobicie eksperyment.

- Jaki?

Zapytał Meteo.

- Ciekawy. Musicie tak mieszać substancje, które ode mnie dostaniecie, żeby z żółtego lejącego się płynu wyczarować fuksjowy twardy. Zrozumiano? Zatem do dzieła.

Ja się starałam żeby wszystko było okej, ale nagle usłyszałam wybuch. Popatrzyłam w stronę wybuchu i nie uwierzycie. Bliźniaki mieli całe czarne twarze i włosy.

- hahaha co za idioci!!!

Wykrzyknął Brent i zobaczyłam jak ten debil robi zdjęcie.

- Braciak wejś mi to później prześlij.

- Tak jest.

- Boże drogi panowie Hope już do łazienki się ogarnąć.

- Tak jest.

I wybiegli.

- Proszę pani, a my już skończyliśmy znaczy ja skończyłem, bo Sophie nic nie zrobiła.

Wykrzyknął uradowany Brent.

- Hemmings to miał być turkusowy twardy, a nie sraczkowaty miękki.

Wszyscy zaczęliśmy się śmiać.
Akurat zadzwonił dzwonek, więc wyszłam z klasy i po drodze do mojej szafki spotkałam kuzynów.

- Ej Sophie dużo nas ominęło?

- Oprócz tego, że Brent zrobił sraczkę to nie.

I poszłam do szafki, a tam spotkałam.

- Lucas? Co ty tu robisz?

- Dlaczego nie chcesz iść ze mną do kina?

- Nie odpowiada się pytaniem na pytanie.

- Dobra. Chcę pogadać.

- Spoko, a o czym.

- Chciałem się zapytać czemu nie chcesz iść ze mną do kina?

- Bo się umówiłam z kimś innym. Sory.

- No, ale Sophie. Czekaj. Brent ci coś nagadał?

- Może tak może nie któż to wie.

- Ooo Hemmings jakie rymy lecą.

I obok nas pojawił się Leo.

- A ty Hope dziewczyny przyszedłeś szukać?

- To mój kuzyn idioto, a tak właściwie Leo o co chodzi z międzyszkolną olimpiadą sportową, bo nie słuchałam.

- No, że przyjeżdżają ludzie jest bal na rozpoczęcie i zakończenie trwa to niecałe 2 tygodnie no i jak sama nazwa mówi będą szkoły rywalizować w różnych dziedzinach sportowych.

- Będą nowi chłopcy?

- A ta tylko o jednym tak będą.

- To super.

- Wy wiecie, że tu jestem.

- Nie nie wiemy. Właśnie wiesz gdzie jest Luna jednak nigdzie nie idę, więc chcę lecieć na zakupy.

- Przecież byłaś umówiona!

Oburzył się Lucas.

- No jestem z Luną i Leo.

- Dobra Sophie nie warto gadać.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro