Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 22


Powiedzieli chłopacy, a ja wyszłam. Szybko wróciłam do domu, a tam co zastałam to mnie totalnie zatkało.

Calum był związany kablem. Na nim siedział Ashton i Mike, a Luke i Sophie swijali się ze śmiechu. Justina nie było już, więc pewnie pojechał. Nagle do Caluma'a podbiegł mały Justin i wystawił nogę jakby miał zaraz się posikać i też tak się stało. Posikał się idealnie na twarz Calum'a.

- Fuuu. Weźcie mnie rozwiążcie muszę ryj umyć. Fuuujjjj zabiję tego psa.

- Dobra nie pytam co tu się stało.

Powiedziałam i poszłam na górę. Weszłam do pokoju, a po chwili przyczłapał Justin. Położyłam się na łóżku, on wskoczył do mnie na łóżko. Dobra trzeba się pakować.

- Justin idziemy się pakować. Ty szczerze też możesz jechać.

Szczeknął, że chyba rozumie.

Pov. Sophie

- Sophie rozwiąż mnie, bo muszę zabić twojego psa.

- Sory wujek, ale Justin jest dla mnie bardzo ważny, a poza tym ja ciebie nie związałam tylko wujek Mike i Ashton ciebie związali, a poza tym muszę iść się pakować, więc papa.

Poszłam na górę do swojego pokoju. Poczułam jak wibruje mi telefon. O dostałam wiadomość od Jay'a.

Kochany😍😘👄💓💓:
Masz dzisiaj wolne po południu?

Ja:
Muszę się spakować, ale możesz do mnie przyjść.

Kochany😍😘👄💓💓:
Dla ukochanej osoby wszystko ❤️

Ja:
Od kiedy jestem ukochana? Ja jestem czystej krwi suką.

Kochany😍😘👄💓💓:
Właśnie jesteś moją suką, ale i tak przyjdę.

Ja:
Spoko. Pomożesz mi się spakować.

Kochany😍😘👄💓💓:
No spoko. Będę za 5 minut.

Szybko jeszcze ogarnęłam pokój, usłyszałam dzwonek i pobiegłam na dół. W drzwiach stał Jay, a przy nim tata.

- Jestem!

Powiedział ucieszony.

- No widzimy, a po co ty tu robisz?!

Zapytał tata.

- Przyszedłem do Sophie, a czemu on jest związany kablem?

Powiedział Jay.

- Nie ważne. Chodź.

Pociągnęłam go do góry. Weszliśmy do mojego pokoju i położyliśmy się na łóżku, a ja się do niego przytuliłam.

- Sophie chciałem się ciebie czegoś spytać?

- Tak?

Przekręciłam się, że leżałam na jego brzuchu.

- Bo bardzo mi na tobie zależy i no wiesz.

- Tak, zgadzam się.

- Ale nawet nie wiesz co chcę powiedzieć.

Obóżył się Jay.

- Ale domyślam się.

Przysunęłam się do niego i wpiłam się w jego usta. Całowaliśmy się powoli, delikatnie, ale później rozpoczęła się walka, którą przegrałam. W końcu się od siebie oderwaliśmy, gdy brakowało nam powietrza.

- Czy, że zostaniesz moją dziewczyną?

- A co ja powiedziałam wcześniej, ale na razie nie mówmy tego nikomu, bo zaczną mówić, że skaczę z kwiatka na kwiatek.

- Bo tak jest - cmoknał mnie w czubek nosa - a teraz chodź, bo musisz się w końcu spakować.

- Ale ja nie chcę.

Zaczęłam mu marudzić.

- Sophie!

Nagle do pokoju wszedł tata.

- Co wy tu robicie i czy możesz z niego zejść?

Zapytał poirytowany tata.

- Rozmawiamy i idziemy się pakować.

- No właśnie widzę.

Westchnął tata, a ja poczułam ręce na moich pośladkach. Jay ojciec się wkurwi.

- Bierz mi te ręce z jej dupy, bo ci wsadzę flaminga w dupę i wykastruję cię tępymi nożyczkami.

- Tato!

Krzyknęłam i zeszłam z Jay'a.

- Sory tato, ale musimy się spotkać.

Wypchałam tatę za drzwi i je zamknęłam.

- To teraz się pakujemy.

Powiedział Jay, a za zaczęłam jęczeć.

- Nie jęcz tylko wyciągaj walizkę i chodź.

Wziął mnie za rękę i pociągnął mnie do siebie i poszliśmy do szafy.

- Ja ci wyciągam ciuchy, a ty mówisz tak lub nie. Jak jest na Tak to pakujesz.

Powiedział Jay.

- No dobra.

Usiadłam przy walizce, a Jay wstanał przy szafie. Rzucał mi ubrania, ale po chwili przestał. Popatrzyłam na niego, a on trzyma moje czarne, koronkowe stringi.

- Yyy

To totalnie mnie zatkało.

- Ładne.

Jak gdyby nigdy nic powiedział Jay i się uśmiechnął.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro