Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 18


- Z kim tam jesteś?

- Z Brebt'em, ale dobra chodźmy już na lekcję, bo ogólnie jesteśmy spóźnieni 3 minuty.

- No okej. Tylko zacznij kuleć.

- Czemu?!

- Ponieważ musimy mieć wymówkę dlaczego się spóźniliśmy, a ty Jay powiesz, że wskoczyłam na ciebie, przewróciliśmy się i boli cię kostka.

- Ależ ty mądra pani Hemmings.

- No po mamusi, a teraz kuleć!

- Już!

Weszliśmy do szkoły, a Jay nadal kulał.
Byliśmy pod drzwiami i wszystko omówiliśmy.

- Dzień dobry prze pani przepraszamy za spóźnienie, niechcący jak się witałam z Jay'em to na niego wpadłam i go boli noga. Prawda?

- Tak tak.

Popatrzyła na nas podejrzliwie.

- Uznajmy, że ci wierzę. Idź z nim do pielęgniarki i wróć też z nim. Na wszelki wypadek. A teraz won!

- Tak jest.

I wyszliśmy.

- To co zrywamy się z lekcji?

- Spoko, a gdzie chcesz iść?

Zapytałam.

- Co powiesz na Starbucks'a, a później plaża?

- Super! Tylko masz auto prawda?

- Ja bym nie miał. Sophie nie rozśmieszaj mnie.

- Czyli masz?

- Nie.

- To lecimy do Brent'a, bo on ma tylko trzeba od niego jakoś kluczyki wyciągnąć.

- To powiesz, że ojciec go woła i, że musi auto wziąć do naprawy i potrzebuje kluczyków.

- A co on teraz ma?

- Yyy wf.

- Spoko, bo gostek od wf jest spoko.

Poszliśmy do Brent'a. O mają siatkę.

- Dzień dobry ja muszę porwać na chwilę Brent'a, bo tata coś od niego chcę.

- No dobra, ale szybko.

Trener Fidżi, bo tak ma na nazwisko pokazał, żeby Brent do nas podszedł i też tak zrobił.

- No co jest siostra.

- Prośba pożycz kluczyki do samochodu.

- Wyrywacie się ze szkoły?

- Nieeee.

Powiedział Jay razem ze mną.

- No okej. Kluczyki są w drugiej kieszeni w plecaku.

- Spoko. Dzięki. Jesteś najlepszy!

- Wiem.

I poszedł.

- To co moja pani lecimy do Starbucks'a, a później plaża?

- Tak jest.

Jay wziął kluczyki i poszliśmy do auta. Pod Starbucks'em byliśmy wyszło, bo mamy go blisko szkoły, ale gorzej z plażą.

- Jay tak z ciekawości czemu przepisałeś się do nas?

- Bo nie chciałem być w szkole z debilem, który zranił moją psiapsi.

- Ooo kochany jesteś.

- Ooo no ja wiem.

Nagle poczułam jak zawibrował mi telefon.

- Co jest?

Zapytał mniej Jay.

- Nic dostałam tylko wiadomość.

Wyciągnęłam komórkę i sprawdziłam kto mi napisał. Mama i Nath?!

Najlepsza mama every😍:
Wyjeżdżamy że starą ekipą na Hawaje. Nie chciałam ciebie zostawiać po tym co się wydarzyło, ale nie wygrasz kłótni z tatą. I pamiętaj o Justinie.

Ja:
Dobrze miłej zabawy i pozdrów wszystkich.

Nie odpisała, czyli pewnie są w samolocie.
Teraz popatrzyłam co mi Nath wysłał.

Nath:
Hej skarbie. Czm nic nie odpisujesz? Martwię się.

- Jay patrz co ten idiota napisał.

Pokazałam komórkę Jay'owi, a nawet nie zorientowałam się, że jesteśmy na plaży.

- Nie no co za kutas. Totalny dupek.

- No wiem.

- Ej Sophie przyszedł kolejny.

Nath:
Chcę znowu posmakować twoich ust i poczuć dotyk twojego ciała. Odpisz!

Ja:
Odwal się od Sophie. Przecież na jej oczach ją zdradzałeś i do tego powiedziałeś, że nie masz dziewczyny, a teraz to co.

Nath:
Spierdalaj gościu od niej. Ona jest moja.

- Jay nie warto z nim pisać chodź.

Powiedziałam i wyszłam z auta.

- O zrobisz mi zdjęcie? Proszę!

- Spoko, ale ty mi później.

- Oki.

Ustawiłam się tak, że siedziałam na aucie.

- Już!

Powiedział Jay i mi pokazał. Ej wyszło zajebiście.


- Teraz ja!

Powiedział Jay i się jakoś ustawił.

- Już.

Powiedziałam, a ten szczęśliwy do mnie podszedł.

- Eee takie se.

Powiedział smutny.

- Według mnie spoko.


- Czyli jest jeszcze gorzej.

Powiedział rozpłaczony Jay.

- Ej ja mam bardzo dobry gust.

- Taa jasne.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro