Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 56


- Spoko. To mnie przy okazji podwieziesz, bo nie dam rady sama z tyloma torebkami.

- To jedziemy.

Luna wzięła swoje paczki i poszłyśmy do samochodu.

Wziadłyśmy do samochodu i pojechałyśmy.

- Luna znasz może jakiegoś Lucas'a?

Zapytałam.

- Tak. Był u nas w klasie, ale rok temu chyba wyjechał, a co?

- Bo on mnie właśnie zaprosił na kawę.

- Może chcę ciebie przeprosić za to co zrobił? Nie wiem.

Zatrzymałam się pod domem Luny, a ona wysiadła, wzięła swoje torby, pożegnałyśmy się i poszła.

- Dobra teraz do Starbucks'a. Mam jeszcze...

Powiedziałam do siebie patrząc na zegarek.

- Kurwa 5 minut!

Odpaliłam szybko samochód i jak wiatr szybko pojechałam. Złamałam chyba dużo przepisów, ale życie. Dotarłam pod kawiarnie, a tam już czekał Lucas.
Pobiegłam szybko do niego lecz po drodze wpadłam na jakąś babcię. Na serio?!

- Bardzo panią przepraszam. Śpieszy mi się!

- Bachor niewychowany!

Krzyknęła jak wchodziłam do Starbucks'a. Szybko poszłam do Lucas'a i usiadłam zmęczona.

- Sorki za spóźnienie. Coś mi przeszkodziło.

Powiedziałam zdyszana.

- Czyżby jakaś babka?

-  Nie mów, że to widziałeś?

- No widziałem. Spadła na ciebie klątwa tak jak na mnie, że będziesz na stare babcie wpadać.

Zaczął się śmiać, a ja po nim.

- Dobra to co chcesz?

Zapytał się gdy przestał się śmiać.

- No nie wiem. A co polecasz?

- Robią tu zarąbistą kawę i może ciacho?

- Ciacho to ja mam przed sobą.

Pomyślałam na głos i dopiero teraz się zorientowałam, że to usłyszał.
Po patrzyłam na niego, a on się lekko zarumienił! Po chwili ja też.

- Słodko wyglądasz gdy się ramienisz. To ja idę ci zamówić kawę.

- A co z ciastem?

Zapytałam.

- Masz je przed sobą.

Powiedział i się uśmiechnął. Nagle poczułam wibracje mojej komórki. Zaczęła tak głośno wibrować,  że ludzie z pobliskich stolików zaczęli się patrzeć jak na idiotę.

Po patrzyłam kto do mnie napisał i mnie totalnie zdziwiło.

Głupi Wujek Matt:
Po pierwsze zmień mi nazwę po drugie od dzisiaj mieszkasz u nas, bo moja siostra, a twoja matka jedzie z moją żoną, chłopakiem Aarona i z kimś tam jeszcze gdzieś daleko, bo Aaron oświadczył się chyba Charlie mu.  Nie wiem jak ma na imię.  Mniejsza z tym.

Ja:
No spoko. Tylko czemu z tatą nie mogę zostać?

Głupi Wujek Matt:
Trasa koncertowa.

Ja:
Okej to dozobaczonka.

Wyłączyłam komórkę i się zorientowałam, że przyszedł Lucas z moim zamówieniem.

- Co takiego ciekawego było w tej komórce?

- To, że jak na razie mieszkam z moim wujkiem, a przyjaciel gej mojej mamy oświadczył się swojemu chłopakowi.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro